Do
pokoju, w którym znajdowała się Kasai wszedł Lucas, krukon i przydupas
Mroku. Usiadł naprzeciwko rudowłosej. Rozkazał swojemu podwładnemu
strzec wejścia. Obejrzał dziewczynę od dołu do góry. Na jego twarzy
pojawił się chytry uśmieszek.
- Zapewne słyszałaś od mojego podwładnego czego od ciebie oczekujemy. -
rzucił beznamiętnie. Wadera zaprzeczyła.
- Naprawdę na tych głupcach nie można polegać. - warknął krukon. Jego
krwisto czerwone oczy skupione były na twarzy Kasai tak jakby próbował z niej
czytać.
- Mamy dla ciebie propozycję... nie do odrzucenia. Dosłownie. Widzisz...
potrzebujemy człowieka, który będzie nas informował o każdym kroku Tytanii.
Kogoś komu ufa. Ty idealnie pasujesz do tej roli. Oczywiście zostaniesz
wynagrodzona, gdy Mroku się odrodzi. - końcówkę zdania mocno
podkreślił. Widać było, że poruszyło to Kasai.
- A co jeśli odmówię?
- Wtedy czekać będą cię tortury dopóki się nie zmienisz zdania lub
skonasz. Wybór należy do ciebie.
Nastała niczym nie zmącona cisza. No prawie. Ciągłe kroki dochodzące z
korytarza wszystko psuły. Lucas złożył ręce i czekał. Gdy harmider na
zewnątrz się nasilił, w końcu przemówił:
- Nie musisz się spieszyć. Radzę ci wszystko dokładnie przemyśleć.
Tymczasem sprawdzę co to za hałas. Nie chcemy przecież, by nam przeszkadzano.
- to powiedziawszy krukon opuścił pokój pozostawiając Kasai samą sobie.
Próbowała wymyślić jakieś rozwiązanie z tej sytuacji. Bezskutecznie. Nagle
wszystko ucichło. Do uszu dziewczyny dotarło skrzypienie drzwi.
- Yo! Sorki za zwłokę. Strasznie dużo ich tutaj. - rzucił głos. Mimo
że Kasai nie widziała rozmówcy doskonale znała to brzmienie.
- Haylee?! Co ty tutaj robisz?
- Aktualnie stoję. W planach mam jeszcze uratowanie ci dupy oraz ucieczkę
stąd z tobą na grzbiecie nosorożca. Ale najpierw ważniejsze... - w tej
chwili dziewczyna zrobiła dramatyczną pauzę po czym poważnym tonem
kontynuowała – To wygrałam zakład? Ci krukoni to nie moja wina! Chociaż
jestem pewna, że to tylko zadziałało na moją korzyść. W końcu mały
dreszczyk emocji nikomu jeszcze nie zaszkodził, co nie?
Serio? TERAZ?! - fuknęła oburzona. Nie mogła uwierzyć w to, że w takiej
sytuacji ona wciąż myślała o zakładzie. Widać jak słabo wadera zna tą
szaloną wilczycę.
<Kasai? No to jak: Haylee wygrała czy nie? Jeśli mogłabyś uwzględnij to
w następnym opowiadaniu :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!