Zdrajca był niesamowicie roztrzęsiony. Ledwie docierało do niego to, że trzyma w objęciach praktycznie zupełnie obcą kobietę. Że płacze. Że z ciała kobiety wylewają się strugi krwi. Dopiero, gdy poczuł, jak jej uścisk słabnie otrząsnął się nieco.
- Evangeline, na Uterona, wykrwawiasz się! - wykrztusił z siebie, niewiele myśląc. Obraz martwego ciała Miyashi nadal nie znikał mu sprzed oczu, jednak wizja martwego ciała białowłosej była w tej chwili znacznie bardziej przerażająca.
- Wszystko w porządku - mówiła dalej dziewczyna, jakby oszołomiona utratą krwi i wcześniejszym przerażeniem Zdrajcy.
- Ev! - Czarnowłosy, poluzował uścisk i położył dziewczynę przed sobą na plecach. Sytuacja wyglądała na prawdę krucho. Wszędzie była krew. Mnóstwo krwi, a wiedział, że nie może należeć do niego. Zaczął oglądać ciało dziewczyny, w poszukiwaniu rany. Wreszcie znalazł. W najbardziej widocznym i oczywistym miejscu - na ręce. Człowiek zrzucił z siebie płaszcz oraz ciemną bluzkę, którą natychmiast podarł na pasy i zaczął niewprawnie owijać krwawiące miejsce. Byle tylko trochę zatrzymać upływ krwi. - Trzymaj się!
Ręce mu drżały, jednak zagryzł wargę i obwijał dalej, co jakiś czas wiążąc ze sobą kawałki szmaty. Gdy wreszcie poczuł, że krew przestała przesiąkać, dziewczyna była nieprzytomna, a wszędzie wokół znajdowała się krew. Całe ubranie Zdrajcy, całe ubranie Evangeline, wszystkie bronie, podłoga, ściany, sufit. Wysoką cenę przyszło jej zapłacić za słabość Zdrajcy. Nie mogąc przezwyciężyć swojego lęku przed utratą przyjaciółki, niemalże stracił najemniczkę... a właściwie towarzyszkę.
Oparł się o ścianę sali. Hmm... dopiero teraz zauważył, jak duża jest. Jak wiele rzeźb i złoceń pokrywa ściany. Idealnie zachowana, pachnąca przepychem i magią. Może dawna świątynia?
- Tylko nieustraszeni mogą tu wejść, co? - powiedział do siebie, uśmiechając się gorzko. On zdecydowanie nie był nieustraszony. W przeciwieństwie do tej dziewczyny.
Zabrał swoje rozwalone rzeczy i wziął białowłosą na ręce. Uznał, że nie powinni leżeć we krwi. Lepiej będzie, jeśli wypoczną gdzieś indziej. Najlepiej w innym miejscu.
Ostrożnie, przechodząc pod ścianami Zdrajca zmierzał w kierunku kolejnych drzwi. Gdy nagle kamień pod jego stopą zgrzytnął cicho i cała sala się zatrzęsła. Człowiek puścił się biegiem do wyjścia, jednak to zamknęło się gwałtownie z hukiem. Czarnowłosy ostrożnie położył dziewczynę na ziemi, po czym naparł na drzwi z całą swoją siłą. Nic. Ani drgną.
Coś za jego plecami zgrzytnęło i delikatny, grzechoczący odgłos rozbrzmiał w sali. Człowiek odwrócił się. Z oczu, uszu, nosów oraz dzbanów rzeźb sypał się drobnymi stróżkami piasek, tworząc na ziemi niewielkie kupki. Jeśli niczego nie zrobi, zostaną pogrzebani żywcem.
Zdrajca podbiegł do miejsca, w którym krew Evangeline powoli zastygała. Nigdy wcześniej jeszcze tego nie próbował, choć wiele o tym czytał. Odetchnął głęboko, po czym kucnął i szybkimi ruchami zagarniał czerwony płyn, rozprowadzając go po ziemi na kształt pentagramu. Kolejne przesunięcia palców i okrąg został uzupełniony o runiczne symbole. Człowiek zamknął oczy i wymówił pierwszą z brzegu formułę, która przyszła mu na myśl. Wnętrze pentagramu zadymiło i z dymów wyłonił się niewielkich rozmiarów diablik. Małe, chytre stworzonko. Słaby demoniczny sługa. Zdrajca zacisnął zęby. Miał nadzieję, że zaklęcie podziałało i demon będzie mu posłuszny.
- Otwórz tamte drzwi - wskazał na zamknięte przejście.
Diablik spojrzał na człowieka, jakby się wahając, jednak wykonał rozkaz. Rozpędził się i z dużą siłą wbił w drzwi, tworząc w nich spory wyłom i znikając. Zawsze coś. Zdrajca podbiegł do Evangeline i wziął ją na ręce. Znowu.
Ev? Drastyczne sytuacje wymagają drastycznych środków xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!