23 lutego 2017

Od Atosa (Walka z Śmierciożercą)

Parę dni temu drogi Atosa i Zdrajcy rozeszły się na dobre, chociaż kto wie? Może psotny los, kiedyś na nowo złączy ich w walce. Basior właśnie zmierzał w kierunku góry do której drogę wskazała mu wcześniej istota. Czas naglił. Z każdą kolejną nocą księżyc był coraz okrąglejszy. Musiał się spieszyć, aby zdążyć spotkać swego informatora i opuścić spokojną przystań krasnoludów przed złowrogą nocą. Z tego też powodu ciągle biegł zarówno za panowania na niebie słońca jak i podczas jego spoczynku. On sam drzemał tylko, gdy jego organizm odmawiał posłuszeństwa. Nawet, kiedy nie miał sił myśl, że może się czegoś dowiedzieć o miejscu pobytu Lajli, napełniała go determinacją, toteż parł na przód. Tej bezgwiezdnej nocy nie było inaczej. Bezkresna ciemność obejmowała wszystko.  Sam Atos ledwo był wstanie dostrzec czubek własnego nosa. Mimo to uparcie biegł. Musiał wkrótce zrobić przerwę, gdyż jego łapy strasznie się trzęsły. Nagle poczuł coś miękkiego pod poduszeczkami. Cofnął się o kilka kroków. Postanowił przyjrzeć się temu czemuś. Zląkł się wielce bowiem odkrył, że było to truchło wilka. Dla bezpieczeństwa sprawdził czy oddycha. Niestety białogłowa nie objawiała żadnych oznak życia. Coś innego przykuło uwagę basiora. Dostrzegł wszak ranę podobną do odwróconego krzyża na krtani wadery. Atos zamknął oczy i wziął głęboki wdech. „Biedna białogłowa...” Po chwili z wolna ruszył w stronę pobliskiej lipy po czym począł kopać głęboką dziurę. Skończywszy przybrał znienawidzoną przez niego ludzką formę, chociaż 'nienawiść' to nieodpowiednie słowo. Lepszym określeniem byłoby 'mniej komfortową'. Powrócił do panienki. Spojrzał na wilczycę i uśmiechnął się smutno.
- Zagwarantuję ci właściwy spoczynek- rzekł cicho do niej po czym wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł do prowizorycznego grobu.  Nie mogąc dłużej patrzeć na ciało wilczycy, przemienił się i zakopał je w nagannym w tej sytuacji pośpiechu.
- Spoczywał w pokoju. - przemówił niemrawo z trudem powstrzymując łamiący się głos. Zawsze gdy widział ciało, ogarniało go przygnębienie i smutek. Ktoś kto przywykł do śmierci innych uznałby Atosa za beksę jednakże basior był dumny ze swojej postawy. Nie chciał, nie potrafił i nawet nie mógłby być obojętny na czyjąś śmierć. Przeto wciąż byłby tym samym Atosem, gdyby wyzbył się tego co czyniło z niego Atosa? Obojętność na śmierć to coś w jego mniemaniu rzecz naganna.
Basior wpatrywał się w świeżo co przekopaną ziemię pod nosem powtarzając jakieś zapomniane modlitwy. Nim się spostrzegł jego wycieńczone ciało pogrążyło się we śnie.
* * *
 Trzask! Coś pękło. Zapewne to znowu kolejna gałąź, która nie wytrzymała mrozów. Dźwięk ten wyrwał Atosa ze snu. Wilk miał wrażenie, że coś albo ktoś go obserwuje. Ciemność nie była czymś za czym przepadał. Pozbawiony dominującego zmysłu odczuwał niepokój. Poza tym nocą las bywał lekko przerażający. Wiatr złowrogo s/'gwizdał niby nabijając się z wilkołaka. Nagle coś przemknęło. Był tego pewny! Ależ cóż to mogło być? Spłoszone zwierzę? A może wróg? Po chwili Atos dostrzegł w oddali dwa czerwone punkty. Pewien był, że nic mu się nie wydawało.
- Kim jesteś? - krzyknął lecz odpowiedziała mu tylko głucha cisza. No prawie. Nie sprawiedliwym byłoby pominięcie wciąż świszczącego wiatru. Jeśli zaś mowa o postaci nie uraczyła Atosa nawet półsłówkiem, zamiast tego wystrzeliła w jego. Mimo że basior widział nadchodzący atak, niestety nie zdążył się go sparować i został przygwożdżony do ziemi. Napastnikiem okazał się czarny wilk niby stworzony z dymu... albo emanował czymś? Wilkołak nie miał bladego pojęcia czym to mogło być jednakże w pewien sposób przypominał mu on Zdrajcę. Taki tajemniczy i mroczny... Zupełnie jak jego były towarzysz.  Szkarłatne, iskrzące się ślepia nieznajomego wnikliwie lustrowały basiora. Po upiornym wyrazie pyska wnioskować było można, że nie miał on raczej przyjaznych zamiarów. Na nic się zdała próba przemówienia napastnikowi do rozsądku. Nagle nieprzyjaciel rzucił się na szyję Atosa. Na szczęście nim szczęki dosięgnęły jego krtani, basiorowi udało się odepchnąć wilka. Rozgorzała walka. Po wymianie kilku ciosów było już pewne, że szanse są wyrównane. Wilkołak wciąż usiłował przekonać nieznajomego. Na darmo. Cienisty wilk zaatakował łapę basiora próbując wywrócić go. Udało mu się i Atos upadł. Tą sytuację wykorzystał napastnik i wgryzając się mocno w klatkę piersiową. Rozpoczęła się szarpanina w wyniku, której kula wilczego futra zsunęła się z pagórka. Niestety żaden z nich nie wiedział, że w śniegu ukryta była pułapka. Ciężar wilków aktywował płytkę naciskową, a z ziemi wystrzeliły kolce przebijając na wylot ciało przeciwnika. Gdyby Atos stał kilka centymetrów bliżej, prawdopodobnie zostałby dziurawym serem. Czarny wilk spojrzał swoimi krwistoczerwonymi oczami na przerażonego wilkołaka po czym z uśmiechem na pysku zmienił się w proch.  Basior pozostał sam zamurowany tym co się stało. No, prawie. Nie zapominajmy o wichurze, która rozniosła prochy wilkopodobnego stworzenia w cztery strony świata. Atos obwiniał się o śmierć napastnika. Biedny... nie wiedział, że owy wilk szybko powrócił do życia i tylko w ukryciu go obserwował. Znudzony odszedł w przeciwną od niego stronę pozostawiając Atosa samego z poczuciem winy.

ZALICZONE!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits