Śpiąca Królewna (od Haylee)

Widok wesoło nucącej Ai sprawił, że Haylee jeszcze szybciej i energiczniej stawiała kolejne kroki przez śnieżne zaspy. Nagle anielica spojrzawszy się w bok pobiegła w tamtym kierunku. Wadera straciła ją na chwilę z oczu. Gdy wilczyca doszła do niej zobaczyła jak przyjaciółka pochyla się nad kimś. Była to Kasai – jedna z pojmanych przez Tytanię wader. Leżała nieprzytomna na śniegu.
- I co my teraz zrobimy? Nie możemy jej tak zostawić na śniegu!
- Olej ją. Nic jej nie będzie.
- Znacie się?
- Tak jakby. Nie przepadam za śmieciami watahy.
- Haylee! - fuknęła anielica.
- Co?- zapytała kładąc się na śniegu i robiąc wilczego aniołka.
- A co jeśli coś się jej stało?
- Kyaa! Już ci niech będzie! Zostaniemy z nią póki nie wstanie,a potem idziemy naszą randkę wporzo? - zaproponowała Haylee jednocześnie dławiąc się ze śmiechu na reakcję towarzyski.
- R-Randkę!? Ale! Emm.. Hay? A... Zgoda... Nie wkręcaj mnie już więcej...
- O wilku mowa! Spójrz na naszą śpiącą królewnę! Amatorka śniegu się znalazła.
- Wszystko dobrze?  - zapytała z troską w głosie jednocześnie pomagając waderze wstać na równe nogi.  Kasai pokiwała twierdząco głową. Po dłuższej namowie Ai wilczyca zgodziła się
'wpaść na herbatkę' zamiast normalnie przyjąć pomoc, którą oferowała anielica. Przez całą drogę Haylee zachowywała się nieznośnie. Ciągle narzekała jak to chce iść na 'randkę' z Ai i o okrutności losu bo  jej na to nie zezwolił. W końcu znaleźli się w chacie. Anielica zdjęła płaszcz, powiesiła go na haku przy wejściu po czym wprowadziła gościa do salonu. Haylee włócząc łapa za łapą doczłapała się do nich. Usiadła na krześle taborecie obok przyjaciółki, która obecnie zaparzała herbatę. Po chwili wróciła kładąc dzban gorącego napoju na stole a obok kubki. Zajęła jedyne wolne miejsce po czym zaczęła:
- Zatem co się stało?
<Kasai? Nie pisałam zbyt dużo, bo nwm jaki masz plan na przygodę. Jak go nie masz to napisz w komentarzu to ja coś wymyślę>