17 stycznia 2017

Od Zdrajcy - Quest 26

Dzień jak co dzień. Przechadzałeś się właśnie terenami watahy/przez park na ziemi, gdy naglę wypadł na ciebie jakiś nieznany ci osobnik i wcisnął ci coś do ręki, po czym pośpiesznie się oddalił, poprawiając ubranie. Obróciłeś w dłoni dziwny przedmiot, podnosząc go do oczu. Mały kryształ, gładki i zimny. W tym momencie poczułeś, że coś się w tobie zmieniło. Kryształ spowodował, że twoja ciemna strona zastąpiła tą jasną. I będzie dominować tak długo, dopóki nie uda ci się oddać komuś kryształu. Bo nie da się go tak po prostu wyrzucić... zawsze wtedy wraca.

Czemu Zdrajca spędza tyle czasu na plaży? Trudno powiedzieć. Może dlatego, że odzwierciedlała w pewnym sensie jego wnętrze? Nieustannie szargane przez wszystkie żywioły, jednak nadal tworzące spójną całość... przynajmniej do czasu, aż wszystkiego nie zaleje słona woda morza. No i nikogo raczej tu nie spotykał, co było niewątpliwą zaletą tego miejsca.
Nikogo... aż do dzisiaj.
Znikąd pojawiła się zakapturzona postać i, najwyraźniej walcząc z kimś niewidzialnym, wpadła na leżącego wilka, przewracając się o niego. Wspólnie przekoziołkowali kilka metrów i Zdrajca poczuł, jak nieznajomy wciska mu coś do pyska, po czum odskakuje, rozgląda się gwałtownie dokoła i znika tak nagle, jak się pojawił.
Zdezorientowany wilk podniósł się powoli z piasku i otrzepał. W tej formie utrata nogi nie była tak dotkliwa i mógł nawet stać prosto. Wypluł z pyska dziwny przedmiot, który otrzymał od nieznajomego. Zmienił się w człowieka i wziął delikatnie w ręce mały kryształ. Obrócił go w dłoniach czując jego gładki kształt oraz zimno, dobywające się jakby z jego wnętrza. W tym momencie poczuł, że coś się zmieniło.
Wstał chwiejnie na jednej nodze, nie wypuszczając kryształu z ręki i spojrzał na horyzont. Morze falowało cicho. Zdrajca uśmiechnął się do siebie. Jednym, płynnym ruchem dobył Anioła i odrąbał sobie lewą rękę, po czym przeciął kikut nogi. W miejscu łydki pojawiła się pionowa kość, która może nie była zbyt wygodna, jednak spełniała swoje zadanie. Przynajmniej na razie.
Człowiek ruszył chwiejnie do Nawiedzonego Domu.
***
Kilka godzin później kończył właśnie przykręcanie ostatniej śrubki na stalowej protezie, którą sklecił z kilku rur, przewodów i fragmentów starych mebli, rozmazując przy okazji po ścianach kilka kreatur, które napatoczyły się przypadkiem. Pod nosem nucił jakąś skoczną piosenkę, pełną rozrywania na strzępy i krwi spływającej powoli po nagim ciele.
Odłożył śrubokręt. Dzieło było skończone. Z dumom przyglądał się swojemu dziełu. I wiedział, że było dobre. I to bardzo. Poruszył stopom, potem poszczególnymi palcami. Działało jak marzenie. Na próbę wstał i przeszedł się po pokoju. Skrzypiało cicho. Wziął więc z prowizorycznego warsztatu trochę oleju kuchennego i polał skrzypiące miejsca.
- Od razu lepiej - mruknął do siebie. Przejechał palcem dłoni po krysztale. Delikatny, obły. Niespodziewanie przyszło mu coś do głowy.
Poklepał się po bokach, jakby w poszukiwaniu czegoś, co zwykle nosił przy pasku. Nie znalazłszy nic zaczął przetrząsać warsztat, potem wyszedł z pomieszczenia. Dopiero po dobrym kwadransie poszukiwań znalazł niewielki sztylecik, z wężowym wzorem na klindze, w przedpokoju, wbity w sufit. Przy którejś walce musiał go cisnąć i o nim zapomnieć. Człowiek podskoczył i wyrwał broń z drewna. W jego ręce od razu zamieniła się w masywny, ciężki miecz. Zdrajca zachwiał się, jednak wytrzymał i podniósł czubek klingi do oczu. Wpatrzył się groźnie w źrenicę węża i warknął. Miecz błyskawicznie stał się niewielkim sztyletem. Zadowolony z siebie czarnowłosy wrócił do warsztatu. Usiadł na stole i oparł się o ścianę. Sztylet w jego dłoni zafalował i zmienił się w długi nóż, niemal kuchenny, choć znacznie bardziej ostry. Zdrajca dokładnie wycelował, po czym wbił ostrze w pierś. Weszło gładko i w pierwszej chwili człowiek nawet nie poczuł bólu. Korzystając z tego przeciągnął nim w poprzek piersi, aż natrafił na coś twardego. Wtedy objechał to naokoło i podważył płat mięsa, przykrywający to. To – kryształ. Błękitny blask wylał się z piersi czarnowłosego, oświetlając cały warsztat. Zdrajca podniósł rękę, trzymającą ten drugi szlachetny kamień. Dopiero teraz zauważył, że drży. Powoli, ostrożnie wsunął ją w ranę. Kryształy spotkały się wewnątrz jego ciała. Zdrajca wrzasnął i gwałtownie cofnął rękę. Przed jego oczyma zaczęły przesuwać się obrazy. Poleciał do przodu, prosto na posadzkę i zaczął wić się z bólu.
Gdy odzyskał świadomość wszędzie wokoło ze ścian spływała ciemna ciecz. Wstał ostrożnie na mechanicznej nodze. Czuł się... lepiej. Nie można powiedzieć, żeby czuł się normalnie, jednak... jego wnętrze powróciło do dość stabilnego stanu sprzed utworzenia kilku osobliwości. Zdziwiło go to. Czy one... odebrały mu część jego?
- Będę musiała to zbadać – mruknęła do siebie i chwiejnym krokiem, nie mogąc do końca przyzwyczaić się do nowej kończyny, ruszyła do biblioteki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits