Wadera
wracała właśnie do chaty, gdy poczuła na sobie czyjś wzrok. Wzięła
głęboki wdech po czym wykrzyczała na całe gardło:
- Kimkolwiek jesteś pokaż się!
Nie podziałało. Haylee wzruszyła ramionami po czym zniknęła w gęstwinie.
Dyskretnie zakradła się do miejsca w którym podejrzewała, że znajduje się
podglądasz. Nie myliła się. Przybliżyła twarz do ucha basiora.
- Yo!
Basior błyskawicznie odwrócił się, cofając o parę kroków. Haylee
wyszczerzyła zęby w uśmiechu po czym energicznie rzuciła się na glebę
plecami o ziemię.
- Nie ładnie tak podglądać tym bardziej, że nie mam pokaźnych atrybutów,
więc nie masz na co się popatrzyć zbytnio. - zachichotała - Jestem Haylee a
ty?
- Wkroczyłaś na teren naszej watahy. Lepiej nie zmuszaj mnie do użycia siły.
Nie lubię walczyć z waderami. - rzucił ozięble.
- Pewnie dlatego, że byś ze mną przegrał. - Hayle puściła do niego oczko,
po czym przeturlała się na brzuch i podłożyła ręce pod głowę. - Nie
rozumiem tej mani granic. Wszystkie wilki tak mają? Co za różnica czy
powałęsam sobie po lesie tu czy tam. Wy go nie wyhodowaliście, więc nie
możecie powiedzieć, że należy do was. Gdybyście go sami zasiali to byłoby
oczywiste, natomiast to o czym mówisz to zwykły egoizm, nie sądzisz?
Basior spojrzał na waderę groźnym wzrokiem, po czym przybrał bojową
pozycję.
- A więc walka? - zapytała żywo jednocześnie energicznie machając
nogami.
Basior pokiwał twierdząco głową po czym rzucił tylko dwa słowa -
„Przygotuj się”.
<Hunter? Walkę sam sobie zaplanuj. I pamiętaj! Ja prawie zawsze zezwalam na
trwałe urazy so... tym razem też tak jest >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!