Brązowowłosa spojrzała na okiennice za sobą. Od dołu dzieliły je może pięciu metrów. Fragonia zaczęła przeklinać w duchu, że Miyashi mieszkała tak wysoko. Chyba przeżyje upadek, jednak może zostać kaleką do końca swojego życia. Musiały jednak zaryzykować wraz z Miyashi. Oni byli coraz bliżej i strzelali jak opętani. Brązowowłosa zamknęła oczy i zmówiła cicho modlitwę, do swojego Boga. "Jeżeli mam być kaleką do końca swojego życia, to proszę, pozwól mi umrzeć."
Cornelia przegryzła wargi i złapała zdezorientowaną Miyashi za rękę, po czym pociągnęła ją w stronę okna. Osłoniła swoją twarz rękawem, zrobiła rozbieg i plecami rozbiła szybę. Objęła od tyłu przerażoną i zdezorientowaną brunatnowłosą (y).
Upadek był szybki, jednak wcale nie bezbolesny. Cornelia spadła w zaspę, która zamortyzowała upadek jej i jej nowo poznanej znajomej. Przez chwilę brakowało jej tchu. Spojrzała na Miyashi, która kurczowo przytulała do siebie swoją porcelanową laleczkę, Sadako. Kiedy w końcu obie wyszły z zaspy zdały sobie sprawę, że nie miały na sobie odpowiednich ubrań, a temperatura wynosiła około dwadzieścia stopni poniżej zera.
Miya kichnęła cicho i zatkała sobie usta ręką. Skuliła się i zaczęła cicho płakać. Rana na jej brzuchu wyglądała paskudnie.
- M-musimy uciekać. - szepnęła cicho Fragonia i pociągnęła Miyashi za rękaw. Sama ledwo powstrzymywała się od płaczu. - P-proszę..Miya..wstań...
Zgodnie z przewidywaniami Fragonii, z rozbitego okna wyleciały dwa ptaki, kruki, które po chwili przeobraziły się w ludzi. Jeden z nich porzucił broń palną i wyciągnął nóż. Przyłożył go do krtani Miyashi.
- Pójdziesz z nami, inaczej ta panienka umrze! - wycedził przez zęby jeden z nich.
Fragonia stanęła jak wryta. Zamknęła oczy i podeszła do drugiego oprawcy, który wycelował w nią pistoletem. Widząc kontem oka, jak drugi krukon oddala się do Miyashi, aby przyjść do niej, zaczęła uciekać w stronę Miyashi. Zawołała jedynie, aby się rozdzieliły i Miyashi miała sprowadzić do pomocy kogoś z WKJNu.
- Ni-nie zostawię cię! - zapiszczała dziewczynka.
- Ale musisz! Oni nas zabiją! To nie twoja walka, tylko moja!
Dziewczyna niechętnie, ale zrobiła to, o co poprosiła ją brązowowłosa. Fragonia wbiegła w tłum i starała się zgubić oprawców. Ręka przestałą ją interesować. Teraz interesowało ją tylko to, aby przeżyć. Kiedy znalazła się w jakiejś ciemnej uliczce, stanęła jak wryta. Nie miała wyboru. Teraz musiała się poddać.Spojrzała kątem oka na mężczyzn i podeszła do nich z wyciągniętymi rękami do góry. Po raz kolejny krukoni dali się nabrać na jej sztuczkę. Kiedy jeden z nich podszedł do niej z nożem, dziewczyna chwyciła jego rękę i spróbowała mu ten nóż wyrwać.
Na próżno. Mężczyzna szybkim ruchem wsadził ostrze do brzucha dziewczyny. Fragonia zawyła w bólu. Usłyszała syreny policyjne. Widząc światła kogutów oprawcy zamienili się w ptaki i odlecieli, zostawiając ranną i mocno wychłodzoną Fragonię samą.
<Miyashi? Żyjesz tam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!