24 stycznia 2017
Od Aarona c.d Reny +16
Przygryzłem wargę. Cholera, wchodzi mi to w zwyczaj. O stokroć wolałbym, aby osoba na dole była moją ukochaną Hope, aczkolwiek to był jedyny sposób, aby porządnie zemścić się na Tytanii.
Podejrzewam, że takie zranienie jednego z członków jej cyrku na pewno poprawi jej ten zniewalający humor. Podarcie jej bluzki podwoiło zażenowanie Reny. Co prawda, kompletnie nie interesowało mnie jej ciało ani żadne inne aspekty związane z jej osobą. Nudziła mnie ta ponura zabawa w kotka i myszkę. Ignorując zachowanie dziewczyny, w miarę szybko znalazłem się w jej wnętrzu. Zerknąłem na jej przepełnione strachem spojrzenie. Powiem tyle, zawsze będzie mnie to podniecać. Znowu wychodzę na sadystę, w sumie to nawet dobrze. Najpierw powoli, a później coraz szybciej zacząłem poruszać się w Renie. Nierównomierny oddech i odgłos dławienia się łzami sprawiał coraz większą zabawę z tego nieprzyjemnego stosunku. Mocniej zaciskając ręce na nadgarstkach dziewczyny, pochyliłem się, wgryzając się w jej szyję. Oho, wiedziałem, że bliskie kontakty mogą się tak skończyć. Ugryzienie przez wampira działa bardzo uzależniająco, ale niestety będzie musiała z tego jakoś wyjść. Syknąłem, dochodząc w ciele dziewczyny. Po chwili wyjąłem 'go' i zapiąłem rozporek spodni. Teraz jedynym słyszanym odgłosem dziewczyny był drżący oddech. Pstryknąłem, rozkuwając złote kajdany i kolejnym odgłosem był szybki ruch zakrywania swojego ciała i zaciskanie
zębów z powodu bólu spowodowanego gwałtownym ugryzieniem. Wyszczerzyłem się w lekko psychopatycznym uśmiechu i wyszedłem z pomieszczenia.
Pomimo tego, iż niewiele miesięcy temu moja skóra wyglądała całkiem normalnie; znaczy, zależy co znaczy dla kogokolwiek słowo "normalnie". W porównaniu z tym, co teraz okrywa moje kości, mógłbym udawać trupa. Serio. Dodatkowo, w pewnym sensie czułem się jak Seryjny Morderca, a raczej w tym wypadku, gwałciciel. Fuuj, jak to obrzydliwe brzmi... Rozumiem, że w pewnym stopniu jest to całkowitą prawdą, ale mam przynajmniej nikłą nadzieję na złość Tytanii. Ach, te ukryte nadzieje, łatwe do spełnienia. Wtedy nagle oprzytomniałem. Kompletnie zapomniałem, o czym miałem jej powiedzieć. Zawróciłem w stronę zniszczonego pokoju i z przyzwyczajenia puknąłem w otwarte drzwi, wychylając głowę za kawałek zniszczonego metalu.
- Ach, jeżeli będzie z 'tego' coś większego, nie przyjmuję odpowiedzialności. Jedyna kobieta, która mnie w tej chwili interesuje to Hope. - warknąłem ponuro. - Dodatkowo jesteś wolna. Wyjście jest na lewo od korytarza. - pstryknąłem palcami, rozkuwając kajdany i powoli oddalając się własnym korytarzem. - Możesz dokładnie opowiedzieć swojej Alphie, co się wydarzyło! - odkrzyknąłem z głębi tunelu.
Za sobą usłyszałem tylko odgłos zgrzytania zębami. Prychnąłem sam do siebie i przyśpieszyłem kroku.
< No więc, Reno - jak chcesz możesz to zakończyć lub coś tam ciągnąć dalej xdd No i przepraszam, że tak długo czekać musiałaś i no.. Że tak krótko i wgl ;-; >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits
Spoko :3 Nie będę cię męczyć na razie. Skupiony/a jesteś tera pewno na Mercury i pewnym wilku Tyks... Zgadłam? Miłego pisania i dużo weny ;)
OdpowiedzUsuń