31 grudnia 2016

Od Zdrajcy - Walka ze St(r)achem

Zdrajca nie wiedzieć czemu od jakiegoś czasu czuł się obserwowany. Jednak ilekroć się odwracał za sobą nie widział nikogo. A próbował już wszystkiego. Kilka razy przeskakiwał między różnymi punktami na Ziemi i Delcie, a raz nawet przeskoczył do antyświata. I nic. Kompletnie nic się nie zmieniło. Przez cały czas obserwator wymykał się zmysłom. Pojawiał się gdzieś, na samym skraju świadomości, w kąciku oka, gdzieś pomiędzy istnieniem a nieistnieniem. Prawie zapomniany. Prawie.
Czarny wilk padł wycieńczony na plażę. Fale szumiały cicho, obijając się o brzeg. A to tam stało. Na samym skraju świadomości. 
- Jak ja mam ...ię ciebie ...ozbyć, co? – mruknął do siebie, popadając w dany styl wypowiedzi. Gdy tylko skierował wzrok w kierunku, w którym jego świadomość umiejscawiała stwora, ten przesunął się dalej, pozostając tylko cieniem na granicy.
Granicy. Stworzenie z granicy. Jeśli chce się go pozbyć sam musi się na niej znaleźć.
Zdrajca wstał. Nie pozostało mu już wiele energii... tym lepiej. Dopiero teraz poczuł, że poza zmęczeniem jest też zirytowany i sfrustrowany obecnością tuż obok. Gdzieś wewnątrz czuł też w sobie czerwony gniew i coś... coś turkusowego, czego nie potrafił określić uczuciem. Granica, stanąć na granicy. Wilk pozwolił, by uczucie frustracji narastało, wyciągając gniew z głębokich pokładów świadomości. Jakaś rozpacz, bezsilność... turkus zaczynały stawać się coraz bardziej wyraźne... Zdrajca poczuł gwałtowne uderzenie napływających wspomnień. Aż się zachwiał.
Teraz!
Przemienił się w człowieka i chwycił stwora za kark. Przyciągnął do siebie wypchaną głowę stracha na wróble i czując, że cała własna postać zaczyna falować, wpatrywał się nieruchomo w puste oczy stwora... równie pustymi oczodołami. 
W jednej chwili wszystko wybuchło. A gdy Zdrajcy wróciła świadomość poczuł straszliwy ból w nodze. Ryknął chrapliwie, chwytając się za kolano... i odkrywając brak całej reszty kończyny. 
- Co...? – zdołał tylko wykrztusić, siadając. Z przerażeniem patrzył na brakującą kończynę. Kikut szybko się zasklepił, jednak gdy czarnowłosy spróbował wstać, nie udało mu się to.
Za to na granicy swojej świadomości poczuł delikatny dotyk innej świadomości. Rozejrzał się gwałtownie. On tam był. Cały czas tam był. Mimo że jego forma uległa zmianie, a ciało całkiem zniknęło, pozostawiając po sobie wyłącznie kij – jedyny element, najwyraźniej należący do tego świata, on dalej przebywał na granicy. Nie chciał się odczepić. Nie chciał wypuścić raz upatrzonej zdobyczy, nawet jeśli oznaczało to przechytrzenie jej w ten sposób.
- Nie chcesz się odczepić, co? – mruknął ni to do siebie, ni to do stworzenia Zdrajca. – Mniejsza z tym. 
Człowiek padł na plecy wyczerpany. Postanowił, że jutro pomyśli nad tym problemem. A tymczasem się wyśpi. 

2 komentarze:

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits