Zaczęło się tak naprawdę niewinnie. Wadera otworzyła swoje oczy i z zaciekawieniem przyglądnęła się leżącemu przed nią koszykowi, pełnemu słodyczy. Od jej własnego brata. Wadera przeciągnęła się i jedną łapą trąciła przygotowany przez brata koszyczek.
Kilka Kinder niespodzianek wypadło na podłogę, roztrzaskując się przy tym. W namiocie panowała cisza. Wszyscy członkowie wykonywali swoje obowiązki na zewnątrz, ub w pobliskim lesie. Nie było tak naprawdę nic do roboty. Tytania najchętniej znowu zamknęłaby oczy i zapomniała o koszyczku, jednak dobrze wiedziała, że musi się skontaktować ze swoim bratem. Oprócz słodyczy na dnie wiklinowego koszyka była mała, ozdobna karteczka, przypominająca zaproszenie. Wadera spojrzała z błyskiem w oku na tajemnicze zaproszenie. Wyciągnęła je pyskiem i przyjrzała się mu dokładnie. Była tam data, opis ceremonii, godzina, i miejsce. Zaproszenie było na ślub mojego szanownego brata, oraz jego przydupasa - Hikaru.
Czarna wilczyca zaśmiała się jedynie i wyrzuciła zaproszenie do pobliskiego kosza na śmieci. Nie miała siły, ani ochoty przychodzić na ślub swojego brata. Jednak pilnie musiała się z nim spotkać. A ślub był jedyną opcją, gdyż miała tam oficjalne zaproszenie i żaden z gości nie miał prawa tak na nią naskoczyć, jak ostatnio. Pamiętała, że przez Dessari omal nie podpaliła całego domu.
Wadera zamknęła oczy i wyszłą z namiotu, po czym powolnym krokiem ruszyła w stronę lasu. po drodze zauważyła Kano, który wpatrywał się w nią tak, jakby zaraz miał wybuchnąć. Tytania zignorowała jego spojrzenie. Była głodna. Musiała coś sobie upolować.
[...]Wadera wpatrywała się czujnym okiem w nieznajomego, który nie wiadomo skąd pojawił się na jej drodze. Czarna wilczyca wyszczerzyła kły w dosyć niemiłym uśmiechu i zmierzyła basiora od łap, do głowy.
- Źle trafiłeś, koleszko. - zaczęła ostro wilczyca - Nie należę już do Watahy Karmazynowej Nocy. Kryjówka Vipera znajduje się na Manhattanie.
Nieznajomy był zaskoczony uwagą wadery, która ni stąd ni z owąt zaczęła gadać o jakiejś watasze. Hunter pokręcił głową i całkowicie zmienił temat:
- Co taka wadera jak ty robi sama w takim miejscu jak to?
Widać było, że mało co obchodziła go odpowiedź na pytanie. Tytania zastanawiała się, czy skłamać, zignorować, owinąć to w bawełnę, jednak w końcu postanowiła przyznać się, co porabiała na odludzi.
- Zbieram korzonki na eliksir na niestrawność. Przy okazji również poluję na sarny
Basior spojrzał z wyższością na nieznajomą, jednak nie odezwał się ani jednym słowem. Kiedy już miał sobie pójść, wadera zagrodziła mu drogę. Wyczuła w nim pewną charakterystyczną woń zwierzyny. Zdała sobie sprawę, ze swojej głupoty. Nie mogła puścić go wolno. Nie wiedziała, czy nie jest aby szpiegiem. Jeżeli faktycznie tak było - Sekta Cieni znowu musiałaby zmienić swoje położenie po raz kolejny.
Hunter przyjrzał się waderze raz jeszcze i powiedział opanowanym, spokojnym głosem:
- O co ci właściwie chodzi?
Wadera przemieniła się w swoją ludzką wersję. Ubrana była w strój wieczorowy, który tak bardzo kochała. Czarna, krótka sukienka z falbankami i zdobieniami wykonanymi z aksamitu.
- Jesteś szpiegiem, prawda? - zapytała Tytania i wyjęła ostrze, schowane za jej plecami. Miecz.
<Hunter? Wybacz długość i taką beznadziejność XP>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!