Siedziałem
na dachu budynku. Wieżowca w centrum miasta. Widok był dla mnie
niesamowity. Całe, tętniące pełnią życia miasto. I ta urocza
nieświadomość. Nikt z nich nie wie co ich czeka... haha.... oj.... każdy
może się zdziwić, każdy może być kolejnym przypadkowym celem. Od miasta
było czuć potęgę. Ogrom potęgi. I ona cała... będzie moja.
Ciągle
chciałem więcej. Ale takie małe terroryzowanie mnie nie zadowala.
Potrzebne mi coś dużego, coś co wywoła masową panikę. Coś co zagości na
zawsze w sercach mieszkańców.
Przydałoby
mi się coś ukazującego mój wizerunek. Nowy tatuaż obejmujący jedynie
bark i połowę torsu i feniks na kurtce z tyłu to za mało. Musi być coś
na co zwrócą się oczy całego świata. Spojrzałem w dół. Na prawdę wieki
budynek. W centrum wielkiego miasta. Zaraz.... To jest TO!!! Nie ma co
czekać.
Niezwykłe jest
to, że moc którą posiadam dzięki Darowi Chaosu jest jakby z dwa razy
potężniejsza gdy jestem w formie furry. Przemieniłem się w szaro-białego
humanoidalnego tygrysa. Stanąłem na krawędzi. Do ziemi był kawał drogi.
Opadłem
w dół.... takie szybowanie było niezwykłe... ale mam inny cel.
Stworzyłem skrzydła z czarnej materii. Ogromne skrzydła. Przestałem
opadać, popatrzyłem się przez okna do wnętrza wierzowca. Ludzie trwali w
oniemieniu. Nie ruszali się. Nie wiedzieli co robić. Byli kompletnie
sparaliżowani. Pomogę im, ale jako że mnie stąd nie usłyszą dam im znak.
Zebrałem energię w ramionach. Wystrzeliłem czarnym promieniem w ścianę.
Ci którzy nie zginęli zaczęli wrzeszczeć i uciekać. Kontynuowałem swoje
dzieło. Używając promienia wypaliłem wielkiego feniksa na całym
budynku.
- TAK!!! TO JEST TO!!!! HAHAHAA!!!!! -
Krzyczałem sam do siebie... to było niesamowite! Odwróciłem się na
miasto. Samochody na dole zatrzymywały się, ludzie wskazywali palcami i
uciekali... byli przerażeni. Czułem jak ogromna potęga wpływa do mnie.
Każda przerażona duszyczka dodawała mi więcej siły. Po jakimś czasie
zjechały się ekipy telewizyjne i policja... tak około 10 radiowozów.
Poczułem się lekko urażony. Tylko 10? To tak jak na smoka posyłać
króliczka. Zleciałem niżej. Skrzyżowanie zabarykadowali. Wszędzie
poustawiali barierki blokujce gapiów, którzy o dziwo przybyli. Policja
obstawiła skrzyżowanie samochodami i mierzyli we mnie. W sumie 40
ludzi... Czułem ich niepewność i strach... Zaczynało się robić nudno
więc postanowiłem rozkręcić akcję.
Spadłem uderzając w ziemię. Asfalt popękał. Usłyszałem głos megafonu.
-
Poddaj się! Jesteś otoczony! - No dobrze niech wam będzie. Podniosłem
ręce i załozyłem je za głowę po czym uklękłem. Po dość długiej chwili
przyszło po mnie czterech policjantów. Jak na policję byli uzbrojeni po
zęby. Otoczyli mnie. Ten za mną wyjął kajdanki. Poczułem jak drżącymi
rękoma zbliża je do moich nadgarstków. Pora by show się zaczęło....
Złapałem
policjanta za ręce. Przerzuciłem go nad sobą i walnęłem nim drugiego
oponenta. Trzeci chciał we mnie strzelić, a czwarty zaczął uciekać.
Wykorzystałem sytuację. odbiłem lufę strzelby w stronę uciekającego gdy
ten naciskał spust. Policjant padł na ziemię. Ostatniemu wystarczyło
skręcić kark. Spodziewałem się, że pozostali otworzą ogień, jednak nikt
nic takiego nie zrobił. A ja czułem się coraz silniejszy. Usłyszałem
potem dźwięk wielu silników. Coś jechało.. i było tego dużo. Gwardia
narodowa. I faktycznie. po chwili zobaczyłem wiele Hummer'ów i wozów
opancerzonych. Wysiadła z nich mała armia. Teraz to jest wyzwanie.
Rozwinęła
się walka. Gwardia, że tak się wyrażę.. nie pierdoliła się. Od razu
zaatakowali. Nie chcę się chwalić ale heh. Masakrowałem ich. Połączenie
potęgi jaką daje Dar Chaosu, teleportacji i moich dwóch siekierek była
zabójcza. Wozy po prostu wysadzałem nie ważąc na załogę, a piechurów
atakowałem z zaskoczenia. To było niesamowite. Nie chciałem przestawać
ale.... No przeciwnicy się skończyli.
Teraz
pozostał ostatni punkt. Podbiegłem znienacka do reporterki nadającej na
żywo. Złapałem ją za biodra. Obróciłem w swoją stronę.
-
Hej piękna, jak cieszę się, że cię spotkałem. - Nie powiedziała nic
tylko stała sparaliżowana. - Ah rozumiem. Zbyt futrzasty. - obróciłem ją
w tanecznym ruchu, a podczas jego trwania zmieniłem się w człowieka.
-
Może teraz lepiej? Jakbyś chciała to możemy się spotkać i wpaść do
mnie, a potem coś porobić.... Ale teraz.. - zabrałem jej mikrofon i
podszedłem do kamery.
- Witaj ludzkości!!!!! Mam
dla was bardzo ważną informację. Przygotujcie się!!! Nadszedł czas
Feniksa!!!! Mój czas.... - Miałem mówić dalej ale zauważyłem kątem oka
kilka cieni postaci przemieszczających się po dachach mniejszych
budynków.
- Żegnam was! Mam coś do załatwienia!
Jeszcze mnie zobaczycie. Gwarantuję... - W tym momencie poczułem
ogromny.... nie... potężny.... o to będzie dobre określenie...
NIEWYOBRAŻALNY przypływ energii... Czułem jak na całym świecie ludzie
wstrzymują oddech a ich serca przyśpieszają ze strachu.... mał tego.
Czułem, że z każdą sekuną wpływa jej więcej. Napisałem na karteczce
numer telefonu i włożyłem go prezenterce w biust.
-
Mam nadzieję, że się zobaczymy. - uśmiechnąłem się szarmancko po czym
wolnym krokiem poszedłem na środek skrzyżowania i zacząłem się drzeć:
-
No chodźcie!!! Pokażcie się! Wiem, że ktoś tu jest. Koniec ukrywania
tchórze!!! Ujawnijcie się! - Mimo, że nikogo noe widziałem poczułem na
sobie czyjś wzrok. I nie mówię tu o tłumie. To był ktoś wyjątkowy.
(Zobaczymy hehehe.....)
Razowi odbiło.
OdpowiedzUsuń