26 grudnia 2016

Od Fragonii

 Otworzyłam oczy, jednak nie zamierzałam jeszcze wstać ze swojego łoża. Cały czas się trzęsłam. Wyrównałam oddech i starałam się rozmyślać o czymś przyjemnym, aby tylko to potworne uczucie pustki minęło. Nienawidziłam tego. Kiedy się rozklejałam. Hormony jednak za bardzo dawały o sobie znać. Po raz kolejny poczułam się bezużyteczna i zdałam sobie sprawę... z tego, jakie to wszystko było okrutne. Wiele razy miałam wrażenie, że to wszystko było kłamstwem. Jestem raczej typem osoby myślącej inaczej od innych. Tak mogę chyba powiedzieć. Czasem myślę, że żyjemy w czymś w rodzaju Matrixu - ktoś nami steruje, a my nie mamy na to wpływu. Ludzie jak ślepi podążają za modą, a tylko ja omijałam ją szerokim łukiem. Nie ufałam niczemu, co modne. 
 Właśnie przez to wiele osób brało mnie za dziwaczkę. Nigdy nikomu nie mówiłam o tym wszystkim. Chciałam się upodobnić do innych, jednak nawet ze swoją wiarą chwilami miałam problem. Bóg istniał, ale na ile tak naprawdę nam pomagał? Obecnie jednak miałam wrażenie, że wcale. Chyba przeistaczam się w deistę. Poza tym, chrześcijanie często zachowują się albo zbyt sztywno, albo jak naćpani. Moja mama ostatnio mi wypomniała to, że byłam u spowiedzi, a nie byłam u komunii. No i kuźwa zabroniła mi czytać wiedźmina, co również mnie wkurzyło. Chciałabym kiedyś zaprojektować własną rzeczywistość..
 Szkoda tylko, że taką rzeczywistością była Delta, ale nie ta, którą znacie. Inna, mieszcząca się w mojej głowie. Nie ma godziny, abym nie myślała o niej. WIele razy nawet bałam się, że będę mieć przez to paranoję i pewnego razu zacznę widywać wszędzie moich bohaterów, których nie ma w żadnej znanej mi watasze. Właściwie - to już mam jakąś chorobę psychiczną, bo skoro widzę tak wiele, nie jestem normalna. Spróbuję się jednak zagłębić w tym wszystkim. To dodaje mi spokoju ducha. Nawet jeżeli jestem wariatem, to odkąd tylko widzę magię - jestem szczęśliwym wariatem.
 Postanowiłam przestać się zagłębiać w myślach i wstałam wreszcie z posłania. Postanowiłam w miarę dobrze przeżyć ten dzień. Jednak ilekroć myślę "będzie dobrze" jest dużo dużo gorzej. Postanowiłam szybko spakować swój prowiant i wyruszyć na wyprawę po Delcie. Nie zamierzałam gnić w pokoju hotelowym, kiedy portal stał się dostępny i mogłam tracić czas, ale na magicznej krainie. Wychodząc z pokoju potrąciłam jakąś dziewczynkę, która upadła, a ja poleciałam na nią, omal nie roztrzaskując jej porcelanową lalkę, którą przymała na rękach, niczym niemowlę. 
 Dziewczynka miała na głowie kaptur, jednak kiedy ją potrąciłam, kaptur opadł i widać jej było uszka. Lisie. Albo kocie, nie znam się. Nie były sztuczne. 
 Poczułam pod sobą lepką substancję. Odruchowo zerwałam się z ziemi i zniesmaczona spojrzałam na..skorupki jajek przylepione do mojej bluzki. Oprócz lalki Miyashi trzymała w ręce torbę z zakupami. 
 - Przepraszam. - powiedziałam cicho.
<Miyashi? Te moje rozmyślania na początek :")>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits