"Pewnego razu przychodzi do ciebie członek jednej z watach i wyznaje ci..miłość. Z początku jakoś to znosić, jednak później osoba ta zaczyna cię prześladować i mieć na twoim punkcie obsesję. Ktoś dał jej do wypicia eliksir miłości - zdajesz sobie z tego sprawę. Kto stał się ofiarą eliksiru magicznego? Jak poradzisz sobie z "kochankiem"? Kto był na tyle ogromnym chamem, żeby kogoś w tobie zadurzyć? Jak zamierzasz odtruć twojego prześladowcę?" [ps. pozwalam wybrać wam dowolnego wilka jako "zakochanego".] - Wymaganie minimum 300 słów - 300 punktów
Zdrajca leżał markotnie, nad brzegiem strumienia. Jego jednostajny szmer zawsze go uspokajał, jednak nie dzisiaj. Zaledwie przed paroma chwilami dopadł go Darkness, gdy przechodził przez dolinę Lotharis. Zdrajca początkowo myślał, że dawny Alpha chce go zrugać, za opuszczenie watahy. Ku najwyższemu zdziwieniu wilka basior nie wyglądał na zagniewanego. Wręcz przeciwnie. Wydawał się mieć wspaniały humor. Zagaił jakąś prostą rozmowę o moim życiu jako samotnika, o jego życiu, jako eks Alphy, po czym jakby mimochodem wspomniał, że naprawdę zastanawia go, dlaczego oczy Zdrajcy co chwila zmieniają kolor. To było w sumie jeszcze dość normalne i nie wzbudziła w Zdrajcy żadnych podejrzeń. Jednak gdy ten odpowiedział mu, że sam nawet tego nie wie, Darkness zbliżył się tak, że niemal zetknęli się czubkami nosów i głęboko patrząc w źrenice czarnego wilka wyznał, że chciałby już zawsze móc w nie patrzeć, jak w tamtej chwili. Miał przy tym taki błysk w oku... że przerażony Zdrajca odskoczył i wpadł w najbliższy cień, by wypaść nad tym strumieniem.
Sygnał był bardzo dyskretny, jednak czarnowłosy dokładnie wiedział, co wyczuł. Uczucie było tak silne, gorzko-słodkie i czerwone, jak rozżarzone do czerwoności żelazo, że budziło w nim niepokój, a nawet lęk. Nigdy wcześniej nie spotkał się z... czymś takim.
- Zdrajco~ gdzie jesteś~ - Usłyszał niespodziewanie nisko głos basiora. Słychać było w nim wesołość, a jednocześnie... był w jakiś sposób mroczny. No i jakim cudem wytropił go tak szybko? Czarny wilk poderwał się z miejsca, w którym leżał i odwracając gwałtownie w miejscu pognał w las. Alpha widać zauważył mignięcie czarnego futra, bo Zdrajca wyraźnie słyszał dźwięk łap za sobą. Na całe szczęście był szybszy od basiora i kilka minut później, oraz kilka przeskoków między cieniami, leżał na plecach, pomiędzy jakimiś krzakami czując, że jego ciało jest bardzo osłabione. Częste skoki zawsze niezwykle go męczyły, jak zmęczyć go nie mógł normalny bieg czy brak snu.
- A więc tu jesteś. Widzę, że chcesz od razu przejść do konkretów – Pysk Darkossa nad pyskiem Zdrajcy poruszył wymownie brwiami. Wilk odturlał się gwałtownie, wpadł na krzaki, wstał, upadł, znowu wstał i pognał przez las.
„Jak?” – zapytywał siebie – „Czemu? Kto mógłby coś na to zaradzić?” Wilk nie znał zbyt wielu wilków w watasze, poza zebraniami widywał się chyba tylko z Miyashi i Anubisem. Anubis! Uciekinier skierował swoje kroki w kierunku jamy chłopaka. Na szczęście Darkness został nieco w tyłu, choć Zdrajca wiedział, że szybko nadrobi stratę.
Wilk wpadł do jaskini znajomego jak burza, przewracając przy tym siebie o... gospodarza lokalu.
- Ała – oznajmił dość beznamiętnie Anubis, zbierając się z podłogi i patrząc na rozpłaszczonego na glebie Zdrajcę. – Można wiedzieć, czemu wpadasz do mojej nory na łeb na szyję?
- D...kness ...ie go...– czarny wilk zabrał się powoli z ziemi, nie zadając sobie nawet trudu, by się otrzepać. - ...yba... ...ię eee ...ał.
- Mów wolniej, bo nie rozumiem – powiedział stanowczo Anubis, patrząc na przybysza spod zmrużonych powiek.
-...yba ...akiś....... ...liksi... ...iłosny.
- Liksi iłosny...? Eliksir miłosny?!
Na te słowa do nory wpadł Darkness, ponownie przewracając biednego Anubisa. Zdrajca cofnął się, chowając się w cieni. Nie miał już siły, by przeskoczyć choćby o cal.
- Te, chłopcze, widziałeś może gdzieś Zdrajcę? – warknął na basiora Alpha.
- Nie – skłamał wilk. – Czemu szukasz go u mnie?
- Grhm... – mruknął prześladowca, obrzucając niezbyt życzliwym spojrzeniem syna. – Nieważne. Musi być w pobliżu, czuję to.
Wybiegł. Zdrajca ostrożnie wychynął z cienia i spojrzał na Anubisa błagalnie. Ten westchnął.
- Jeśli to eliksir miłosny to za jakiś czas działanie powinno osłabnąć. Do wieczora możesz zostać tu, potem przerzucimy cię na Ziemię. I cóż... musisz jakoś sobie dać radę.
- ...iękuję – wymamrotał Zdrajca z wdzięcznością.
Za to opowiadanie będę cę nękał do końca życia! ;-; ~Darkuś.
OdpowiedzUsuń