25 listopada 2016

Od Vipera - Walka z Shadowem


Chłopak spoglądnął przed siebie, prosto na brązowowłosą trzynastolatkę, stojącą bardzo blisko krawędzi wysokiego budynku szpitala. Spojrzała smutno na swojego towarzysza. Chciała coś powiedzieć, jednak nie była w stanie wykrztusić choćby słowa "Przepraszam". Siedemnastolatek był świadomy zagrożenia. Wiedział, co dziewczyna chce zrobić. Fragonia obejrzała się za siebie i wzrokiem natrafiła na żółtą, Nowojorską taksówkę, przewożącą niczego nie świadomych ludzi. Z oczu dziewczynki wypłynęły pierwsze, słone łzy.
- Nie rób tego! Cofnij się! - powiedział rozkazującym tonem nastolatek.
Dziewczyna jednak nie wykonała polecenia swojego przyjaciela. Zaczęła się trząść. Musiała to zrobić.
- Powiedz wszystkim, że przepraszam, że to się więcej nie powtórzy. I donieś swojemu ojcu...że..zrobiłam to dla jego dobra.
Fragonia spojrzała znowu na Vipera, i zrobiła krok naprzód. Poczuła, jak spada. Brązowowłosy w ostatniej chwili chciał ją złapać, jednak kiedy rzucił się nastolatce na pomoc, było już za późno. Zdołał tylko chwycić kawałek czarnego rękawa dziewczyny, który i tak po chwili mu się wyślizgnął. Miał ją chronić, obiecał to. Złamał jednak dane Tayronowi, jej mentorowi, słowo.
Wkrótce otworzył oczy i znalazł się z powrotem w pokoju hotelowym, po którym kręciła się brązowowłosa czternastolatka, o pięknych, błękitnych oczach i nocnej koszuli. Pod czapką na głowie, która kompletnie nie pasowała do jej stroju, zasłaniała parę rogów. Fire spojrzała na swojego towarzysza i uśmiechnęła się, po czym skoczyła na łóżko chłopaka. Wtulając się w jego kołdrę, zapytała:
- Śniło ci się coś ciekawego? Jakie plany na dzisiaj?
Viper leniwie przeciągnął się jedynie i objął swoim ramieniem małego smoka, obecnie przebywającego w hotelu w ludzkiej formie. Pokój, w którym się znajdowali był dwuosobowy, posiadający dwa, oddalone od siebie o metr łóżka, komodę przy każdym z nich, dwie szafy, biurko z telewizorem, oraz stolik, umieszczony obok okna.
- Przywieźli śniadanie? - zapytał i schował twarz w poduszkę.
Miał wrażenie, że ten koszmarny sen jeszcze bardziej go wykończył, niż wczorajszy dzień, kiedy to wraz ze swoją towarzyszką, przybraną matką Fire - Hikaru - ganiał za gryfonem, który nie wiadomo skąd, przedostał się do Nowego Yorku, aby coś przekąsić. Viper wtedy sam nieomal stał się jego daniem głównym. Od kiedy tylko mgła, chroniąca magiczne istoty przed ludzkim wzrokiem, zniknęła, ludzie zaczęli dostrzegać magię, a chłopak był zmuszony zmusić do powrotu na Deltę wiele magicznych stworzeń. Delta zawsze była krainą wolną od ludzi, w której żyły magiczne istoty, mogące robić właściwie wszystko, co chciały. Z transu wyrwała go jego smocza przyjaciółka, kładąc na brzuchu talerz z krwistym stekiem.
- Serio? Stek na śniadanie? - chłopak skrzywił się na samą myśl o próbie pokrojenia tego mięsa - Nie ma bekonu z jajkami?
Fire tylko wzruszyła ramionami i przywarła po raz kolejny do przybranego opiekuna. Tuliła go, próbując mu okazać, jak bardzo jest dla niej ważny. Ta miłość była dla Vipera naprawdę ciężka. Wiele razy zastanawiał się, jakby to było, gdyby nigdy nie ukradł tego smoczego jaja od demona, który chciał wychować Fire na przerażającego mordercę. To właśnie na rękach chłopaka wykluła się smoczyca, z początku mała jak pięść, a wkrótce ogromna jak dwa autobusy szkolne. Smoki na Delcie rosły nadzwyczaj szybko i wystarczył niecały rok, aby Fire stała się prawie dorosła. Proces starzenia powoli dobiegał końca i nie był już taki nagły, jak wcześniej. Viper spojrzał pochmurnie na mięso i wcisnął do ręki dziewczyny talerz, tłumacząc, że nie ma ochoty jeść tego na śniadanie, co bardzo zadowoliło dziewczynkę, która kochała jeść mięso o każdej porze dnia i nocy.
- Dostałam zlecenie od twojego ukochanego taty, a mojego dziadka. - powiedziała dziewczyna mlaszcząc głośno i omal nie wypluwając przy tym steku z ust prosto na chłopaka.
- Dla twojej wiadomości, lepiej nie mów do Darknessa "dziadku", bo możesz go rozwścieczyć. Sama wiesz, jak na to reaguje. I tak nie traktujesz mnie jak ojca, to dlaczego traktujesz JEGO jako dziadka? Po drugie, nie mam zamiaru go wyręczać. Niech się sam zajmie swoimi kłopotami.
- Dziadkowie są fajni. Dają ci słodycze, wspaniałe ludzkie jadło! Poza tym, wyręczają cię w wielu sprawach. - pokręciła głową dziewczyna - A wracając do roboty, to będzie ekstra! Mamy podobno znaleźć jakieś widmo, kręcące się po opuszczonym szpitalu, gdzieś tam na Manhattanie. Dokładnej lokalizacji nie znam, ale będzie świetnie!
Fire wyglądała na mocno podekscytowaną tym wszystkim. Ona, podobnie jak Viper, kochała przygody, jednak ostatnio cały czas zmuszona była zostawać w pokoju hotelowym. Jej opiekun miał tej pracy zbyt wiele. Szkoła, wypełnianie papierów, przenoszenie magicznych stworów na Deltę, i tylko sześć godzin snu dziennie. Dzisiaj miał dzień wolny i nie zamierzał go tracić na jakieś bzdury. Zamknął oczy i już prawie odpłynął, kiedy poczuł nagłe pociągnięcie za nogę. To była jego towarzyszka. Poirytowana jego zachowaniem postanowiła zrzucić chłopaka z łóżka. I udało jej się to. Po kilkunastu sekundach niebieskooki leżał na ziemi, z odsłoniętym torsem, gdyż spał bez koszuli nocnej. Widząc go, dziewczyna cofnęła się onieśmielona a kątem oka było widać, że się rumieni. Chłopak potrząsnął tylko głową i wstał, po czym udał się do łazienki, zażyć porannej kąpieli. Kiedy wrócił, Fire była już przebrana i gotowa do drogi. W jednej ręce trzymała pistolet, a w drugiej plecak z całym prowiantem. Była przygotowana już kilka godzin temu, gdyż jeszcze wieczorem dowiedziała się od ojca Vipera, że ten zmuszony jest rozprawić się z upiorem czyhającym w ukryciu na niewinnych ludzi. Mężczyzna często zlecał swojemu synowi tego typu sprawy. Sam praktycznie nic nie robił.

- Dzwoniłaś do Hikaru? Jedzie z nami? - zapytał chłopak.

- Tak- dziewczyna nie ukrywała swojej radości - Nie jedzie.

Fire bardzo lubiła Hikaru, dziewczynę, która wraz z Viperem wykradła jajo i wraz z nim wychowywała smoczycę, jednak pragnęła zostać z Viperem sama na kilka dni. Bardzo lubiła chłopaka i już dawno przestała traktować go jak ojca. Akceptowała to, że był wilkołakiem o magicznych zdolnościach. Wkrótce oboje byli gotowi do drogi, a kiedy siedemnastolatek otworzył drzwi, przeszedł go dreszcz. Nie pamiętał tego uczucia. Zamknął drzwi i rzucił swoją broń na łóżko. Ktoś jakby wszedł do jego pokoju, jednak był jakby niewidzialny.

- T-też to cz-czujesz? - zapytała przerażona dziewczyna.

Viper tylko smutno skinął głową i rozejrzał się po pokoju. Usłyszał trzask, i kiedy tylko się odwrócił, zdał sobie sprawę, że pobliska komoda została dosłownie rozerwana na pół. Widok ten jeszcze bardziej przeraził czternastolatkę, która wtuliła się w tors chłopaka, cicho skomląc ze strachu. Chłopak poczuł ból w okolicy serca, który z każdą minutą się wyostrzał. Zamknął oczy i usiadł na krześle, próbując złapać oddech. Jego mała towarzyszka widząc, że coś z chłopakiem nie tak, puściła go. Dziwne uczucie ustało, jakby ktoś oglądając telewizor, nagle niechcący wyłączył wtyczkę, przerywając swój ulubiony program. Viper nigdy nie skarżył się na problemy z sercem, więc reakcja jego organizmu bardzo go zaskoczyła. Wiedział, że to, na co polowali właśnie przyszło prosto do ich hotelowego pokoju, jakby wiedziało, że chcieli się go pozbyć. Siedemnastolatek nie znał wcale sposobów na wypędzenie ducha. Fire tym bardziej. Jednak nie byli tacy do końca bezbronni. Nastolatek obejrzał się za siebie, a jego wzrok natrafił na szafę z ubraniami. Ruszył w jej stronę szybkim krokiem, a po chwili ukląkł przy meblu i zaczął ręką, po omacku, szukać swojego miecza. Tymczasem smoczyca zobaczyła błysk, i stanął przed nią stwór, przypominający człowieka, jednak o nienaturalnie bladej skórze, wręcz szarej, białych oczach i włosach w tym samym kolorze. Mierzył niewiele ponad metr dziewięćdziesiąt, przewyższając tym samym Fire o dwadzieścia centymetrów. Nosił podarte, czarne szaty, przypominające sutannę, oraz lisie futro, którym owinięta była cała szyja potwora. Cień chwycił Fire za rękę. Dziewczyna próbowała się wyrwać, jednak bezskutecznie. Duch objął ją w pasie i zaczął ciągnąć w stronę drzwi. Dziewczynka próbowała krzyknąć, jednak coś odebrało jej dar mowy. Jej opiekun nawet nie zauważył monstrum. Dalej próbował wygrzebać spod szafki broń. W końcu natrafił ręką na zimną rękojeść miecza. Wyciągnął go i spojrzał wprost na upiora, próbującego uprowadzić dziewczynę. Skoczył na niego i jednym, szybkim ruchem uderzył cień mieczem w głowę. Monstrum zawyło z rozpaczy i upuściło swojego więźnia, po czym zaczął się rozpadać na tysiące małych kawałeczków, które wkrótce stanęły w ogniu, a po chwili całkowicie spłonęły. Chłopak upuścił swoją długą na metr, pięknie przyozdobioną srebrem klingę. Jego miecz został wykuty na Delcie przez krasnoludy, nadający się jako jeden z niewielu na walkę z cieniami. Fire przerażona usiadła na łóżku i zaczęła cicho płakać. Pomimo naprawdę długiej znajomości, Viper nigdy nie widział swojej towarzyszki w takim stanie, całej zapłakanej i w dodatku przerażonej. Usiadł obok niej i przytulił delikatnie.
- Wszystko dobrze. - wyszeptał kojącym głosem - Pójdziesz na ciastko, jestem ci to winien.
- Zachowałam się jak tchórz. Jestem do niczego.
Chłopak jednak zaprzeczył. Wyciągnął z tylnej kieszeni chusteczkę i otarł nią łzy dziewczynki, która diametralnie zmieniła swój nastrój. Spojrzała nagle na Vipera i uśmiechnęła się.
- Ale ciastka nie odmówię.
Opiekun dziewczyny nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Fire potrafiła zawsze go zadziwić, a wiedział, że każde ciastko jest w stanie poprawić jej humor. Brązowowłosy wstał i podszedł do biurka, na którym był jego czerwony portfel i wyjął z niego dziesięciodolarowy banknot. Wręczył go dziewczynie, która uradowana wybiegła z pokoju. Viper nie miał zamiaru iść. Zamknął tylko drzwi do pokoju i położył się na łóżku. Nie zdjął nawet butów. Zamknął oczy i po chwili odpłynął do krainy snów. Nie zamierzał się budzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits