25 listopada 2016

Od Mercury c.d Viper


Uśmiechnęłam się. Cóż, takiej reakcji kompletnie się nie spodziewałam. Pierwszy raz ktoś tak zareagował na MÓJ pocałunek. Tak bardzo chciałam bardziej go poznać. Cholera! Te słowa w niewielki sposób mnie zraniły, jednak nie poddam się-oj nie tak łatwo. Co miałam zrobić, kiedy wykrzyczał te słowa? Byłam sobą. Zasłoniłam dłonią usta chłopaka i pocałowałam go ponownie, tym razem celując w rękę znajdującą się na ustach.
- Może tak byłoby lepiej? - syknęłam, wracając na swoją stronę. - Porozmawiajmy w normalny sposób, bo nie widzę, że choć trochę się mną zainteresowałeś. -westchnęłam. - Nie jesteś normalną osobą, mam rację? -poprawiłam włosy, przybierając poważny wyraz twarzy.
Percy patrzył wściekle przed siebie. Pomyślałabym, że już łatwo o mnie nie zapomni. Przynajmniej tyle. Nie czułam się wściekła, byłam zadowolona, że zaszłam tak daleko i się przemogłam. Nie było to totalne zadowolenie, w głębi odczuwałam smutek. Może niedawno przeżył nieszczęśliwą miłość? Może stracił dziewczynę? Zerwał z kimś? Tymczasem nie było czasu na zbędne pytania. Na moje nieszczęście jego twarz wyrażała wściekłość.
-Wychodzę. -warknął, narzucił na siebie kurtkę i wyszedł.
Otworzyłam usta, jednak po chwili je zamknęłam. Byłam za bardzo natrętna. Już na początku nie wykazywał zainteresowania moją osobą. Posmutniałam i skierowałam się do łazienki. Stanęłam przed lustrem i ułożyłam włosy do normalnego porządku. Oczy lekko mnie bolały, więc zdjęłam soczewki, a łzy same popłynęły z oczu. Przesadziłam. Chodzenie w soczewkach przez 48h było złym pomysłem. Opłukałam oczy. Wyciągnęłam z torebki zestaw do zmywania makijażu i to zrobiłam, mimo tego oczy były lekko czerwone. Po chwili czekania nałożyłam kolejny. Soczewki musiałam odstawić. Wsadziłam je do pudełeczka, a następnie do mniejszej kieszonki w torebce. Zapięłam kurtkę i wyszłam z łazienki, naciągając kaptur na głowę. Wychodząc z kafejki, coś lub ktoś pociągnęło mnie za rękę, wciągając w otchłań jednej z ciemniejszych alejek. Ignorując zagrożenie, dałam się zaciągnąć w ciemnicę. Nie próbowałam krzyczeć. Z jednej strony nie byłam w stanie, postać zasłoniła moje usta ręką.
- Kim naprawdę jestem? Nie powiedziałbym, że nie wiem, jednak zacznijmy się od przedstawienia ciebie. -mruknął.
Te same niebieskie oczy. Uśmiech wskoczył mi na twarz.
- Gepardem. Jestem gepardem. -odpowiedziałam bez przemyślenia konsekwencji. - Dodatkowo... To jest mój prawdziwy kolor. No, i jak już wiesz, nazywam się Mercury Chesterfield. -wskazałam wolną ręką na lewe oko.
Zaczął się śmiać, ale nie puszczał mojej ręki. Spojrzał w moje oczy. Rzeczywiście, to było coś, co na pewno wyróżniało mnie od każdej innej postaci. Bez soczewek wyróżniałam się zbytecznie.
- Skoro ja się przedstawiłam odpowiednio... Nie liczę, abyś był kimś pokroju prawdziwych ludzi. -mruknęłam, podnosząc rękę Percy'ego i swoją do góry. - Dodatkowo, ciągle mnie nie puściłeś.

(Viperku xD?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits