26 listopada 2016

Od Fragonii c.d Tayron



Tak naprawdę nie wiem do końca, co się ze mną działo. Zostałam chyba na czymś położona, Viper wręczył mi coś do ręki i..dalej nic nie pamiętam. Obudziłam się dopiero, jak było po wszystkim. Byłam w czyimś ogromnym łożu. Pościel była lekko poplamiona moją krwią. Na brzuchu miałam potężny opatrunek. Na ustach miałam maseczkę tlenową, a do mojej ręki przypięta była kroplówka. Z krwią. Oddychałam spokojnie. Nie miałam nawet siły się podnieść. Do pokoju wszedł Viper, ubrudzony na rękach i bluzie szkarłatną cieczą. Usiadł obok mnie.
- Lepiej? Nadal cię boli? - zapytał spokojnym głosem.
- Trochę lepiej. - odpowiedziałam, zdejmując maskę tlenową, którą chłopak po chwili znowu mi nałożył.
- Odpoczywaj. - mruknął jedynie i pogłaskał mnie po łebku.
Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć, jednak nie było to wcale łatwe. Cały czas myślałam o tym, co się wydarzyło. Który był dzisiaj dzień? Usłyszałam kolejne kroki, i zza drzwi wychylił się mój mentor. Były mentor.
Tayron wszedł spokojnie do mojego pokoju i również usiadł na łóżku. Uchyliłam powiekę.
- Mam nadzieję, że przeżyje. - powiedział i spojrzał nieufnie na Vipera.
Apha wyglądał na wyluzowanego. Skrzyżował ręce na torsie i spoglądał to na mnie, to na Tayrona.
- Cóż, i tak miała szczęście. Nie każdego da się operować na otwartym terenie.
Wtedy serce mi stanęło. W jednym momencie usiadłam na łóżku, zdjęłam maskę i złapałam Vipera za kołnierz. Chłopak teraz naprawdę mocno przeraził.
- Błagam cię, powiedz, że mnie nie wykastrowałeś! I ŻE NIE WYCIOŁEŚ MI NERKI!
Zakaszlałam kilka razy, i znowu zmuszona byłam ubrać maseczkę. Zaczęłam wdychać opary wydobywające się z niej, co mnie mocno uspokajało. Nadal jednak byłam sfrustrowana, a Tayron nie mógł powstrzymać swojego złośliwego uśmieszku, jakby cieszyło go to, że mogłabym być bezpłodna.
- Spokojnie. - Viper uniósł ręce w geście uspokojenia. - Ukróciłem ci tylko wątrobę. Tylko.
Nie wiedziałam, jakie konsekwencje teraz poniosę przez ten zjebany zabieg. I ten atak Tayrona. Przysięgam - obu wsadzę do pierdla. Albo dam Darknessowi. Vipera posądzę za przeprowadzenie nielegalnego zabiegu, a Taya.. cóż, za próbę gwałtu. Jestem zła. Mimo wszystko poczułam się spokojniejsza, kiedy okazało się, że to TYLKO wątroba. Przy odrobinie nieszczęścia będę zmuszona zgodzić się na przeszczep. Kwestia ta nie przerażała mnie jednak tak mocno. Zamknęłam oczy i odwróciłam się do Vipera, nieświadomie wtulając się do Tayrona. Chłopak jednak, bojąc się, że zrobi mi krzywdę, zmienił pozycję i odwrócił się do mnie plecami.
- Zastanawia mnie, dlaczego nie zadzwoniłeś po karetkę. Chcąc nie chcąc mają tam lepszy sprzęt, niż tu. No i lepsza opieka.
Mężczyzna milczał. Nie potrafił się usprawiedliwić. Chyba musiał wyznać chłopakowi prawdę. Martwiłam się o niego.
<Tayuś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits