30 października 2016

Od Tayrona c.d Fragonii



No i co ona mi do cholery zrobiła z moją twarzą? Wspaniała reakcja, ale jednak... Dlaczego twarz? I jeszcze te ulewy, ciągle się zdarzają. Dodatkowo zaczęło grzmieć. Co innego miałem zrobić? Jedynym pomysłem był powrót do domu. Zabójczym tempem zbliżaliśmy się do domu. Zamknąłem drzwi na klucz i ściągnąłem kurtkę. Kulturalnie pomogłem zdjąć Fragonii swoją i powiesiłem odzież na wieszaku. Uśmiechnąłem się lekko i poszedłem do łazienki oczyścić ranę. W progu drzwi do łazienki rzuciłem do Cornelii.
-Możesz nalać sobie sok, jeżeli chcesz. Ostatnia szafka na dole po prawej.
Nastała cisza. Oparłem się o ramę drzwi, a ona stała przez moment, przyglądając się mi z dziwną dokładnością. Najwyraźniej czuła się winna mojemu cierpieniu, bo zamiast przygotować napój, ruszyła za mną do łazienki.
-Daj, pomogę ci. -mruknęła.
-Nie musisz.
-Jestem winna, mimo że według ciebie takie zachowanie jest dobre.
Gdyby rana mnie nie bolała, ze zdziwienia otworzyłbym buzię w znaku „Tyyyyy??? Oooo” Tak pomyślałem, ale czy to moja wina, że jestem zboczeńcem? Riley powiedziałaby, że tak, cóż. Fragonia chwyciła wacik, nalała wodę utlenioną i delikatnie zaczęła przemywać ranę.
-Jasne, że jest dobre. Ważne jest, abyś umiała uchronić się przed kimś takim jak ja. -uśmiechnąłem się, odkrywając rządek śnieżnobiałych zębów. -Przyznaję ci rację, pośladki masz całkiem niezłe.
Dostałem w twarz, tylko tym razem wacikiem. Zdenerwowana wstała i ruszyła w kierunku kuchni.
-Myślę, że dalej sam sobie poradzisz. -warknęła i wyciągnęła dwie szklanki z szafki,
-Jasne, dam radę. -uśmiech zniknął mi z twarzy.
Dawno nie widziałem własnej krwi. Ostatni raz... Właśnie, kiedy to było? Nie potrafię spamiętać. Po pięciu minutach sam wstałem i zerknąłem przez okno. Pogoda nie zmieniła się ani trochę. Bo niby jak mogła się zmienić w ciągu 10 minut? Mógłbym stwierdzić, że deszcz zaczął padać jeszcze bardziej. Kątem oka zerknąłem na Cornelię. Klapnąłem na kanapę i usiłowałem włączyć telewizor. Niestety, brak prądu doskwierał zbytnio. Sięgnąłem do szafki i wyciągnąłem zapałki i świeczki. Poustawiałem i zapaliłem je tam gdzie były najbardziej potrzebne.
-Chyba będziesz musiała zostać na noc. Prawda? -uśmiechnąłem się, sprawdzając, czy drzwi na pewno są zamknięte.
Dziewczyna przełknęła ślinę, a ja czułem, że świecą mi oczy.
(Fragonio?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits