23 października 2016

Od Darknessa [+16] - Konkurs Halloween


*Kilkanaście lat wcześniej*
Czarny basior nałożył na swój łeb czaszkę i zaczął się z zaciekawieniem przyglądać w lustrze. Nie wiedział wtedy, że kiedykolwiek na stałe będzie musiał ją nosić. Wtedy był to tylko symbol. Kolejny symbol wygranej. Biała wadera przytuliła się do niego niespodziewanie. Darkness tylko westchnął ciężko.

- Jak pacjentka? - mruknął, a Ell poirytowana odsunęła się od niego.
- Na razie ma się dobrze. Nie gwarantuję jednak, że..
Wysoki i przystojny wilk odwrócił się do niej. Gdyby tylko jego wzrok potrafił zabijać, już wtedy Ellanie leżałaby martwa. Sparaliżowała ją wściekłość Warrena. Nie odezwał się. Ominął białą szerokim łukiem i wszedł powolnym kroczkiem w stronę białej wadery, z lisimi uszkami, leżącą na stołku, gdyż łóżka były zajęte przez inne wilki. Kirke spojrzała na przybranego ojca smutno. Bała się. Jednak wycharczała:
- Opowiedz mi tą historię. Obiecałeś..
Wilk stanął na dwóch łapach i przybrał humanoidalną formę. Lubił tak chodzić. Wolał siedzieć tu z nią jako człowiek, ale pomimo ogniska, bez sierści było by zimno w pokoju. Zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Zioła, noże, nożyczki, miski i bandaże - główne wyposażenie pomieszczenia. To nie była bajka dla małych, niegrzecznych istot. Historia ta wydarzyła się naprawdę i przechodziła z ust do ust. Poruszył niespokojnie głową i westchnął:
- To było dawno, dawno temu. Byłem wtedy małym szkrabem, kiedy to się wydarzyło...
***
Karmin przyglądała się swojemu odbiciu w rzece. Fale kołysały jej małą łodzią, powoli utulając jasnowłosą do snu. Uwielbiała to robić. Pływanie było jej pasją już odkąd skończyła czternaście ludzkich lat. Karmin była elficą, posiadającą za sobą sto dwanaście wiosen, jednak nadal wyglądającą na dwudziestolatkę. Najpiękniejsza spośród wszystkich stworzeń na całej Delcie. Wiecznie ciekawa świata. Bardzo interesowały ją stworzenia typu syreny, najady, oraz wilki, posługujące się żywiołem wody. Kochała wszystko, co było z nią związane. Księżyc świecił wysoko na niebie, rozjaśniając jej twarz. Zamknęła oczy. Po całym dniu była już zmęczona. Nie zamierzała jednak wracać do domu. Ojciec znowu zacząłby jej wszystko wypominać. Tutaj miała spokój. Do czasu. Nagle jej łódka odwróciła się do góry dnem i Karmin wpadła do wody. Poirytowana i zmoknięta przewróciła znowu swój pojazd i rozejrzała się. Śmiech wilka odbijał się echem po pobliskim lesie.
- Eliot! To nie jest zabawne! - kobieta z trudem wyciągnęła swoją łódkę na brzeg.
Zza rogu wyłonił się wilk o srebrzystej sierści i niebieskimi końcówkami łap, oraz błękitnymi tatuażami. Oczy miał żółte, pozbawione białek, jednak nie źrenic.
- Jasne, że jest! Będę cię tak męczył, dopóki mi nie powiesz, czemu tak tu sama siedzisz.
Złotowłosa przewróciła oczami i aż nie mogła powstrzymać uśmiechu na ustach. Eliot wskazał łapą na jej uśmieszek i również się uśmiechnął, co sprawiło, że Karmin zaczęła się śmiać.
- Idiota. Siedzę tu bo..nie chcę wracać do nadopiekuńczego ojca, który zawsze musi rozporządzać moim życiem, i który boi się, że utonę będąc na mojej łajbie. - kobieta klepnęła dłonią w deski swojego środka transportu. - A ty?
- Już nie jestem sam. - basior wyszczerzył dumnie zęby i ochlapał Karmin wodą.
Dziewczyna zaczęła uciekać przed wilkiem. Zadowolony basior zaczął ją ścigać. Biegł coraz szybciej i szybciej, a Kar nadal nie zwalniała. Elfy były istotami bardzo szybkimi, zdolnymi prześcignąć nawet najszybsze zwierzęta i bardzo wytrzymałe, za to niezbyt silne. Charakteryzował ich brak jakich kolwiek oznak starzenia, niezwykła gracja, brak włosów na prawie każdej części ciała, oprócz głowy i szpiczaste uczy. Po chwili Eliot padła na ziemię zdyszany. Nie poznawał tego miejsca. Karmin nigdzie nie było. Zaczął ją wołać. Zauważył cień. Eliot nie należał do wilków odważnych. Był osobnikiem lojalnym i szarmanckim, z poczuciem humoru, ale był też niemożliwym tchórzem. Zaczął piszczeć i miotać się na wszystkie strony. Wył przeraźliwie, kiedy poczuł dotyk i został wciągnięty w jakąś otchłań. Coś zaczęło się dobierać do jego wnętrzności i rozrywać brzuch. W końcu jednak..srebrny samiec usłyszał śmiech. Odwrócił się. Za nim stała Karmin. Uczucie rozrywanego brzucha było fałszywe. Karmin po prostu mocno drapała go po tej części ciała. Eliot, kiedy tylko coś go przerażało, od razu to wyolbrzymiał.
- Phi. Zabawne. - burknął i rzucił się na Karmin. - TO jest zabawne.
Wilk zaczął rozrywać jej sukienkę i łaskotać swoją sierścią po brzuchu. Kar wcale się nie przejmowała zniszczoną częścią garderoby. Śmiała się. Nagle szelest i stukot przerwał zabawę dwójce przyjaciół. Karmin wstała. Sukienka była rozerwana w niektórych miejscach, ale nadal osłaniała najbardziej intymne części ciała elficy. Z lasu wyszła starsza kobieta, ubrana jedynie w przepaskę na biodrze, która zasłaniała jej bikini. Cuchnęła zgniłym mięsem. Jej skóra nie była biała, czy kremowa. Była oliwkowa. Otworzyła usta. Z jej gęby wypełzł wąż, długi na ponad metr i gruby jak pięść dorosłego mężczyzny. Cud, że zmieścił się w ustach staruchy. Odezwał się do dwójki:
- Któżżżż śśśśśśmie przessszzzzzkadzać nam w rytuale cccccciiiiiiiieni?
Elfka spojrzała lekceważąco na monstrum.
- To ziemia elfów. Nie masz prawa tutaj przebywać, demonie! PRECZ!- zawołała
Wąż tylko się zaśmiał i jak nagle się pojawił, tak nagle znikł w ustach wiedźmy. Kobieta chwyciła za pobliski patyk i zaczęła nim obkładać wilka. Przerażony basior zaczął wić się z bólu i wyć. Elfka niespodziewanie wyjęła nóż i z niezwykła zwinnością zaczęła atakować nieznajomą. Odcięła jej głowę, jednak wiedźma nadal sie ruszała. Teraz część węża wypełzła z jej szyi. Demon ukąsił ją w nogę i padł martwy. Wściekła Karmin zaczęła obkładać ciało węża kamieniami, a po chwili wzięła ostrze i wbiła je do brzucha wiedźmy. Z rany zaczęła cieknąć czarna krew. Rozerwała jej brzuch. Kobieta nie posiadała wnętrzności, tylko jakąś ohydną, czarną maź. Spojrzała na swojego przyjaciela i przytuliła go mówiąc "Wszystko obędzie dobrze". Nie była jednak tego taka pewna. Jakiś czas później, Karmen obudziła się o północy z okropnym bólem brzucha. Ukąszenie węża zniknęło. Nie dawało o sobie znaku. Przybywali do niej najlepsi medycy, ale nikt nie wiedział, co się stało kobiecie. Codziennie, od tamtego wypadku, wpadał do niej Eliot. Kiedy basior był przy niej, do komnaty wpadł jakiś mężczyzna, niewielkiego wzrostu. Okryty był peleryną. Beznamiętnie powiedział:
- Apopis złożył jaja.
Kobieta przekręciła się. Nie rozumiała, o co chodziło obłąkanemu staruszkowi.
- Wiem, co zrobiłaś. Teraz za to odpokutujesz. Ty i twoja rodzina. Niedługo w twoim organizmie wykształci się nowy wąż. Nie dasz rady temu zapobiec! To klątwa!
Basior przerażony wpatrywał się w towarzyszkę, która po chwili wybuchła głośnym śmiechem. Zlekceważyła obcego i kazała go wyprowadzić z komnaty. Od tego czasu jej lud zaczęła trapić śmiertelna choroba. Wszyscy padali jak muchy. Po kolei. Niedługo potem, na każdym kroku można było dostrzec gnijące ciała elfów. Karmin jako jedyna przeżyła. Wyprowadziła się i zamieszkała w lesie. Bała się o swoje życie. Mędrzec miał racje. To przekleństwo węża. Kobieta wkrótce zaczęła wymiotować jak szalona Eliot starał się jak tylko mógł, ale nic nie pomagało. I Karmen niedługo zginęła. Kiedy szary wilk popadł w ogromny smutek i dotknął martwego ciała swojej przyjaciółki, z jej ust coś wypełzło. Język. Po chwili jednak spadł on na ziemię. Wyglądał jak przegryziony. Kobieta otworzyła swoje upiorne ślepia i spojrzała na Eliota.
- Karmin?! - basior zaczął się trząść jak galareta.
W ustach kobiety pojawił się jeszcze jeden organ: serce. Wypluła je. Kolejny organ: kawałki płuc. Również i inne narządy, przedzielone, wypadały z jej jamy ustnej. Wilk zaczął uciekać. Słyszał teraz ochrypły głos, który w żadnym stopniu nie przypominał ten Karmen.
Choooooćć!
Wąż obudził się do życia. Wykluł się. Zamieszkał jej ciało. Eliot skierował się do jej dawnego mieszkania. Wioska elfów opustoszała. Ciała zniknęły. Basior schował się do pobliskiej chaty. Pomimo opuszczenia ją przez lokatora, nadal wyglądała bardzo ładnie. Zaczął się powoli przyzwyczajać do panujących wokół ciemności. Coś położyło na jego głowie rękę. To coś miało kształt elfa. Wilk uśmiechnął się mimo woli. Był ktoś przy życiu. Jednak, kiedy tylko błyskawica zwiastująca deszcz rozjaśniła niebo, oczom wilk ukazał się łysy, o białej karnacji potwór, posiadając wiele zadrapań na torsie. Wilk pisnął z przerażenia i osunął się na ziemię. Monstrum się nie poruszyło. Coś jednak znowu chwyciło Eliota za łapę, przez co ten upadł. Ową istotą również był martwy elf, nieprzypominający już dawnego siebie. Po kolei do wilka podchodziły elfy i elfice. W końcu ktoś złapał go za kostkę. Kolejny potwór chwycił go za szyję i zaczął dusić. Kilka następnych upiorów również się na niego rzuciło. Każdy chwycił po jednej kończynie, a jakiś mały mutancik, przypominający dziecko, chwycił go za ogon. Na trzy wszyscy zaczęły go ciągnąć w swoją stronę. Każda z kończyn po chwili urwała się basiorowi. Ten z przerażeniem w oczach padł martwy. To była jedna z najgorszych śmierci, jakiej kiedykolwiek ktokolwiek mógł doświadczyć. Umrzeć w bólu. I tak oto narodziło się plemię orków. A Karmin? Zniknęła. Krążą jednak pogłoski, że nadal gdzieś czai się w ruinach starych budynków na Delcie, czekając na swoją ofiarę. Ta historia wydarzyła się około czterech tysięcy lat temu.
***
Basior spojrzał na Kirkę. Oddech jej zwolnił. Wadera zaczęła słabnąć. Darkness patrzył, jak umierała. Czuł się bezradny. To klątwa, a jej nic się nie sprzeciwi. Ciało przestało się ruszać. Nie oddychała. Wilk zakrył ją płachtą i zmówił modlitwę. Po chwili odszedł od ciała i wyruszył w podróż. Nie chciał mieć obecnie nic z tą watahą wspólnego.

<Na początku - weny brak, a jak potem wena przybyła, to z kolei brak chęci do pisania i bolące oczy oraz plecy XP Myślę jednak, że nie poszło mi aż tak źle. Ok. 1500 słów w półtorej godziny ;_; Może ponad półtorej... Aha, jeżeli się okaże, że jako jedyna napisałam, Darkness wygra walkowerem, i oby tak się stało, bo potrzebuję dla niego punktów C:>

2 komentarze:

  1. Też mam ochotę i pomysł by coś napisać, ale te tytuły nie pasują do mojej postaci :c

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mam ochotę napisać (na złość cx ) ale nie mam pojęcia co ;___;

    OdpowiedzUsuń

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits