Głośny trzask, zbite szkło… i? I jęki Maxa. Spojrzałam
przestraszona w jego stronę, a tu? Skaleczył się szklanką… I oczywiście znając
moją pochopność i nadopiekuńczość…
- AAKAMISAMA! – wrzasnęłam. Co prawda na pierwszy rzut oka
chciałam wypić tą krew, ale…. Jakoś nie miałam ochoty… - Jaki biedaczek!
ŻYJESZ!? WSZYSTKO DOBRZE!? BOLI MOCNO!?
Hyh! Szczerze mówiąc sama nie wiem dlaczego tak zareagowałam
;-;
Mina Maxa była bezcenna… Rozbawienie, zdziwienie,
dezorientacja w jednym!
Zaczęłam szperać po wszystkich szafkach, szufladach,
zarabiając przy tym siniaków.
- Gdzie są te cholerne bandaże!? IGNEEL! TY SZCZURZE! GDZIE
TO JEST!? – wrzasnęłam na całe gardło.
Igneel ciut przestraszony, podszedł do mnie z bandażem w
ręce.
- Ur jesteś tego pewna? Robisz to pierwszy raz… I jeszcze ta
krew? – spytał Igneel.
- Ty lepiej idź po zakupy, masz kartkę na ladzie…. –
mruknęłam podchodząc do przestraszonego Maxa. – Spokojnie, nic ci nie zrobię… -
powiedziałam odkażając jego rękę. - …chyba – dodałam po chwili.
Lecz jednak po 20 minutach zmagań w końcu skończyłam. I
właśnie w tej chwili Igneel wrócił cały zmoczony.
- No wreszcie! Co tak długo!? I GDZIE WCHODZISZ W TYCH
MOKRYCH UBRANIACH!? JUŻ MAM PODŁOGĘ MOKRĄ! ZDEJMUJ MI TE CIUCHY, ALE JUŻ!!! –
warknęłam na niego i rzuciłam mu ręcznik.
Max odebrał od niego zakupy, a ja poszłam medytować. Miałam
to gdzieś co teraz będą robili…
I tak nie minęło nawet pół godziny kiedy usłyszałam krzyk
Maxa.
- URTEAR! RATUJ!
Wpadł do mojego pokoju, a ja odruchowo wyjęłam pistolet. Na
jego twarzy malowało się przerażenie, lecz nie zwracając na broń, schował się
za moimi plecami cały zdyszany.
- Co jest? – mruknęłam trochę zirytowana , tym, że jest
niepokojąco blisko mnie.
- Igneel o-on on jest… STUKNIĘTY! – krzyknął.
-„Dopiero teraz to zauważył!?”
Westchnęłam i powoli wstałam, lecz Max złapał moją nogę i
nie chciał puścić.
- Nie zostawiaj mnie samego! Nie na pastwę tego zboczeńca!
Pokręciłam głową i zawołałam Igneela. Po chwili przyszedł i
nie zważając na moją obecność uśmiechnął się do Maxa.
- Dopiero teraz zauważyłem jaki jesteś słodziutki! –
przytulił się do niego, odciągając go od mojej nogi.
- MAX! TO TY JESTEŚ GEJEM!? – krzyknęłam zaskoczona.
- A może nie interesuje cię to dlaczego ten typ się do mnie
klei?!
- Orientację zmieniłem! JAKIŚ PROBLEM!? – warknął Igneel.
- NAPISZĘ O WAS YAOI! – krzyknęłam zadowolona! – AWWW! JAK
WY SŁODKO WYGLĄDACIE!
Wzięłam aparat i zaczęłam robić im zdjęcia.
- JA NIE JESTEM GEJEM! – Max w końcu wyrwał się z objęć
Igneela i ponownie przywarł do moich pleców.
- Może jeszcze na nie wskocz?- mruknęłam zdenerwowana. – Ale
szkoda… ładna z was parka by była – uśmiechnęłam się złośliwie i podeszłam do
Igneela. – Dwie ulice dalej jest klub dla homosiów… Droga wolna! – powiedziałam
i wypędziłam go z domu.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! – Max klęknął przede mną i
zaczął się kłaniać.
- Bosze... jak z dziećmi… - mruknęłam i poszłam do kuchni
zjeść „śniadanie”.
Wzięłam mochi i poszłam do łazienki wziąć jak najdłuższą
kąpiel. Nalałam gorącej wody, zrobiłam pianę i w końcu mogłam się zrelaksować…
Zamknęłam oczy i zaczęłam się wsłuchiwać w ćwierkanie ptaków
za oknem, jednak potem usłyszałam trzask drzwi, zakluczenie i ciężkie dyszenie.
Otworzyłam jedno oko i…
- HENTAI! – czerwona jak burak wrzasnęłam widząc Maxa w
MOJEJ łazience kiedy akurat JA brałam kąpiel! Chłopak odwrócił się i od razu
zakrył oczy.
- Yhmm…. Ja przepraszam… Ja n-nie wiedziałem… Igneel
zapomniał portfela, i zaczął się do mnie kleić, ale najwyraźniej już poszedł…-
powiedział przyciszonym głosem.
Po chwili usłyszałam odgłos spłukiwania.
- Ups… - mruknął Max.
- Chyba nie powiesz, że właśnie spłukałeś klucz do łazienki…
- powiedziałam modląc się w duchu, aby to się nie stało.
- Skąd wiesz…? – zapytał trochę przerażony.
(Max? Jak wyjdziesz z tej niezręcznej sytuacji? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!