- KTO. ZBIŁ. MÓJ. KUBEK?! LUCAS, KTOŚ TU DZISIAJ POŻAŁUJE! –
Ishi wrzasnęła tak głośno, że aż przeszły mnie ciarki. Tak, zrobiłem się
jeszcze bledszy, ale nie odpuszczę tak łatwo!
- I ZNOWU PIŁEŚ!?
- NIE JA! TO ONA MNIE ZMUSIŁA! – pokazałem palcem, na
zdezorientowaną Hikaru. – A SAMA MIAŁA TAKIEGO KACA…!
- CICHAJ TAM! KTO ZBIŁ KUBEK!? – warknęła spoglądając to na
mnie to na Hikaru.
Delikatnie wycofałem się zostawiając Hikaru, na polu
widzenia Ishi.
- Ona tego nie zrobiła… - mruknęła i spojrzała na mnie
zabójczym wzrokiem.
Padłem na kolana i zacząłem się kłaniać.
- Ja przepraszam! Nie chciałem! Wybacz, wybacz! –
wrzeszczałem błagając ją o życie.
Ishi dosłownie świdrowała mnie wzrokiem. Szczerze mówiąc
byłem gotowy na śmierć. A morderstwo w jej wykonaniu jest naprawdę okropne i
brutalne. Myśląc co może mnie spotkać, po moich plecach przeszły lodowate
dreszcze. I ta cisza…
W końcu Ishya wzięła w rękę obcas… Wzięła obcas i…
…Założyła go… W tym czasie odetchnąłem z ulgą…
- Idę do sklepu… - mruknęła a po chwili dodała: - W torbie
są twoje ciastka, znalazłam ostatnie dwa pudełka… - zamknęła zrezygnowana
drzwi.
Kiedy tylko Hikaru usłyszała trzask zamykanych drzwi
pobiegła zobaczyć zakupy.
- Wiesz co…? Głodna jestem… - mruknęła przeszukując siatki.
- Na mnie nie licz… - mruknąłem wzruszając ramionami.
- No, ale weź… - zaczęła mi marudzić.
Pokręciłem głową. Tak, naprawdę, szybciej puszczę ten dom z
dymem, niż cokolwiek zrobię.
- Burak… - mruknęła i zaczęła wyjmować produkty.
- Chyba nie powiesz, że chcesz coś ugotować…? – mruknąłem zaglądając
jej przez ramię.
Dziewczyna w odpowiedzi kiwnęła głową. Już się boję, co z
tego będzie. Nie żebym wątpił w jej talent kulinarny… Ale nie sądzę aby to było
zjadliwe…
Ja w tym czasie usiadłem na kanapie i zajadałem się w
najlepsze ciastkami. Powoli czułem zapach mięsa… A może to były pomidory…?
Zajrzałem chwilowo do kuchni. A tam…
- BOŻE! NIE NAUCZYLI CIĘ W DOMU SPRZĄTAĆ!? – wrzasnąłem widząc
całą kuchnię w makaronie, pomidorach i w mielonym mięsie.
- Co!? To ty myślisz, że to takie łatwe!? – wrzasnęła,
rzucając we mnie garnkiem. I znając mnie… Nie zauważyłem go i nim oberwałem,
następnie nastała ciemna ciemność.
***
- WSTAWAJ, DURNIU! OD SAMEGO OBERWANIA GARNKIEM, TRACISZ
PRZYTOMNOŚĆ!? – czułem na twarzy coś mokrego…
- Mamusiu… Czy to ty…? – mruknąłem uśmiechnięty.
- NIE! TWÓJ NAJGORSZY KOSZMAR!
- Putin, który wyjada mi ciastka…?! – otworzyłem oczy i
ujrzałem Hikaru siedzącą na mnie okrakiem, która biła mnie po twarzy mokrą
szmatą. – WEŹ SIĘ KOBIETO! ROZUMIEM, ŻE NA MNIE LECISZ, ALE AŻ TAK!? –
wrzasnąłem i wstałem jak poparzony.
- W twoich snach… - prychnęła. – Mięso mi tu pilnuj, aby się
nie sfajczyło… - mruknęła i poszła. Ja zgodnie z poleceniem, podszedłem do
patelni.
No i, że to była płyta dotykowa, przez przypadek łokciem nacisnąłem
na maksymalny ogień. Zapatrzyłem się w okno, prościej mówiąc – lag mózgu. Następnie
poczułem zapach spalenizny. Spojrzałem na patelnie, a ta cała w ogniu.
Wziąłem w rękę pierwsze lepsze. Myśląc, że to woda, wlałem
to coś do patelni. Jednak niestety… Byłą to oliwa… A chyba każdy wie, co się
dzieje kiedy doda się oliwy do ognia… Takim o to sposobem, ogień był jeszcze
większy…
- HIKARUUUUU!!! PALI SIĘ!!!
( Hikaruuu? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!