- *Watashi wa ramia…
- Watashi-sraszi! Spadam! – powiedział i podbiegł do drzwi, zbijając
przy tym wazon. No cóż trzeba przyznać… Rzadko spotyka się takiego
pechowca, jak ja… A tu? Ten chłoptaś prawie doprowadził mnie do łez.
Tak, i wtedy poczułam tą nadzieję, że nie jestem jedyną idiotką na tym
świecie! Ale jest dwójka idiotów(czyt. Igneel i Max)
- Z BUTA WJEŻDŻAM!!! – krzyknął i kopniakiem wywarzył mi drzwi. To mnie
bardziej doprowadziło do śmiechu. Śmiałam się do rozpuku.
Spojrzałam ukradkiem na Igneela, który aż kipiał ze złości. W tym samym
czasie Maksowi upadły słuchawki. Szybko zawrócił. Igneel w tym czasie zrobił jeden krok do przodu, lecz złapałam go za rękę.
- Nie… Ja go później złapię. Nie ucieknie mi… Oj, i już nie mniej tak
naburmuszonej miny… - powiedziałam z uśmiechem i pokazałam mu drzwi. –
Ty to napraw, a ja spadam. I nie ma żadnego „ale”… - mruknęłam i
poprawiłam swoje bandaże. Po chwili użyłam mocy Satan Soul.
Tak, wiem na pewno bym go dogoniła, ale chciałam go trochę nastraszyć.
Zaśmiałam się i w zabójczym tempie, zaczęłam biec w jego stronę. Ale
trzeba przyznać… Krew to on ma doskonałą… Szkoda, że to nie w moim
stylu, zabijać moje ofiary, ale cóż… Można zrobić wyjątek… Kiedy miałam
go już w zasięgu wzroku, schowałam się za pobliskim drzewem. Chłopak
zamienił się w człowieka i oparł się plecami o drzewo, za którym
aktualnie stałam. Następnie zsunął się na trawę.
- „No to teraz się zabawimy…” – pomyślałam i wdrapałam się na drzewo.
Ale niestety, mój jakże szatański plan, nie został wykonany, ponieważ
gałąź na której siedziałam – złamała się… I takim sposobem wylądowałam
na ziemi z twarzą w trawie…
-*Kuso! – wrzasnęłam wstając i otrzepując się z trawy. – A miało być tak pięknie… - mruknęłam masując swoją skroń.
- T-t-ty… NIE NO JA NIE WYTRZYMAM! – wrzasnął załamany Max.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz… - uśmiechnęłam się, siadając obok niego, dając mu do zrozumienia, co teraz chcę zrobić.
- Nie! Nie pozwolę! – wrzasnął i wstał jak oparzony.
- Oj, ja się tylko z tobą droczę! – zaśmiałam się z jego komicznej miny.
– Spokojnie, nie zjem cię! – zaśmiałam się i przemieniłam się w moją
„nie szatańską” formę. – Gdybym chciała to już bym dawno to zrobiła… -
dodałam po chwili oblizując usta. Na twarzy chłopaka wpadło jeszcze
większe przerażenie. Zaśmiałam się jeszcze bardziej. – Krew, już
wypiłam… Więcej nie potrzebuję… Chyba, że chcesz? – przybliżyłam się do
niego.
Chłopak pokręcił przecząco głową i odskoczył.
- A-a gdzie ten koleś? – zapytał niepewnie.
- O Igneelu mówisz? – podniosłam wzrok, kierując go w jego oczy. Chłopak w odpowiedzi kiwnął głową.
- Cóż… Myśli nad swoją zemstą… Chce cię zabić… - powiedziałam z obojętnością. – *Hiyakasu! – krzyknęłam widząc minę Max’a.
Powoli zaczynało się ściemniać… Znaczy nie powoli… Była totalna ciemność!
- O boże… - szepnęłam sama do siebie, a po chwili usiadłam i twarz
schowałam w kolanach. – Ciemno… - wyszeptałam, a po moim policzku
spłynęła łza. Tak, wiem jestem słaba. Boję się nawet ciemności! Czy
znacie jakiegoś wampiro-demona(że tak to nazwę), który boi się
ciemności!?
Ku mojemu zaskoczeniu, Max stał wciąż w tym samym miejscu. Ja bym na
jego miejscu uciekła. Ta, na pewno teraz sobie myśli: „Boże, jaka z niej
idiotka! Boi się ciemności!”.
Boże nienawidzę prosić kogoś o pomoc…
- C-czy… M-mógł-byś… po-móc-c –w-w-rócić… Do domu? – wydusiłam to z
siebie i spojrzałam na niego ze łzami w oczach. Tak, na jego twarzy
malowało się zdziwienie. – Proszę… - powiedziałam i zalałam się łzami.
Max westchnął i podszedł do mnie niepewnie.
- Ymmm… Podprowadzę cię 4 metry przed drzwi, a potem spadam. – mruknął i pomógł mi wstać.
Czułam się dziwnie. Pierwszy raz ktoś mi pomaga z własnej woli…
***
Max podprowadził mnie jak obiecał 4 metry od(już naprawionych) drzwi,
ale coś go zatrzymało. Wszedł bez słowa do domu i mruknął sam do siebie:
- Też miałem podobne, ale cóż chińskie, więc się rozwaliło… - po tym
założył(dramatyczna pauza) KOCIE USZKA! :3
- I jak wyglądam? – uśmiechnął się szeroko.
- Błagam Ur nie rób tego… - mruknął załamany Igneel.
To było(jak zawsze) silniejsze ode mnie… Zaświeciły mi oczy i rzuciłam się na Max’a, a ten runął na podłogę.
- Jak ty słodko wyglądasz! Jak ślicznie wyglądasz! Jesteś taki słodki w
tych uszkach! Taki słodki! Taki śliczny! – zaczęłam krzyczeć wciąż
przytulając Max’a (mentalny facepalm)
*Watashi wa ramia(jap. jestem wampirem)
*Kuso(jap. ch.olera, kurde itp.)
*Hiyasaku(jap. żartowałam)
( Max? Widzisz każdy wampiro-demon ma jakieś słabości. Na przykład ciemność i kocie uszka :3 )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!