Dziewczyna nie zdążyła nic powiedzieć, kiedy to zauważyła
karabin maszynowy, który po sekundzie wypuścił serię naboi w kierunku niej i
chłopaka. Nagły i niespodziewany atak ze strony nieznajomej osoby, która zrobiła
użytek ze swojej broni niemało ich zaskoczył. Jednak chłopak na tyle szybko
zainterweniował, że zdążył pociągnąć dziewczynę za sobą do w miarę bezpiecznego
miejsca, za nim cokolwiek podołało ich zranić. Pobiegli jeszcze kawałek od
miejsca ataku, a kiedy upewnili się, że nikt nie postanowił ich ścigać zwolnili
tempa i przystanęli obok zniszczonego budynku, który widocznie miał bliski
kontakt z ogniem. Dziewczyna zaczęła rozglądać się wokół siebie, by zapoznać
się z otoczeniem. Kiedy jednak chciała podejść i dokładniej zbadać lokację
obok, której aktualnie się znajdowali dostrzegła, że Percy wciąż trzyma ją za nadgarstek,
jednak zamiast go skrzyczeć zrobiła coś niespodziewanego. Niewidocznie dla oka chłopaka
lekko się zrumieniła, po czym cichym głosem powiedziała:
- Chyba możesz mnie już puścić… nieprawdaż?
Nastolatek spojrzał na nią pytająco, kiedy ta wlepiła wzrok
w ziemię, a potem spojrzał na jej nadgarstek. Szybkich ruchem puścił jej dłoń,
po czym zakłopotany podrapał się w kark i z nerwowym uśmiechem na ustach
odpowiedział:
- Przepraszam.
Ace poczęła zastanawiać się czemu zareagowała tak, a nie
inaczej. Chłopak pewnie też zaczął nad tym rozmyślać, ponieważ zazwyczaj była
dla niego szorstka i sarkastyczna, a dzisiaj nastąpiła kompletna odmiana. Kiedy tak
dziewczyna wciąż wpatrywała się w ziemię dostrzegła coś dziwnego, więc
postanowiła się temu dokładniej przyjrzeć. Powoli podeszła do podejrzanego
przedmiotu, po czym kucnęła przy nim. Ujęła go w dwa palce, po czym dostrzegła,
że jest to czyjeś oko. Nastolatka z obrzydzeniem odrzuciła w bok narząd, po
czym z niemałym zaskoczeniem dostrzegła, że w miejscu, gdzie znajdowało się oko
znajduje się kartka. Z lekką nieufnością co do notatki Accelia podniosła ją, po czym otrzepała ją delikatnie z pyłu, którym była pokryta i
zaczęła czytać, jednak tekst był widocznie stary i widniały na nim zaschnięte
plamy krwi. W dodatku był napisany w języku rosyjskim, jednak nastolatka znała
ten język, więc mogła jakoś odszyfrować część pisma.
„To koniec. Odkryli, że… Jesteśmy… Wszyscy są straceni. Nie ma
nadziei. Oni chcą… Katastrofa.. Żołnierze… Już po nas… Koniec… Blisko… Już nic…
nie da… zrobić.… Po nas… Nie chcę umierać… Nie… Krew… Ciała… Nasza wioska… Wszędzie płomienie…”
Dziewczyna nic nie mogła zrozumieć z tych losowych zbiorów
słów i zdań, aż w końcu dostrzegła na odwrotnej stronie papieru rząd pięciu cyfr, który przypominał kod do czegoś.
87320. Nastolatka zmarszczyła brwi w celu domyśleniu się do czego on mógłby
służyć. Odwróciła się w stronę chłopaka, by pokazać mu swoje znalezisko, jednak
ku jej zdziwieniu nikogo nie było. Dziewczyna podniosła się na równe nogi i
zaczęła rozglądać się wokoło zaniepokojona, gdzie chłopak mógł zniknąć. Mimo, że chłopak niezwykle ją irytował, wydawał się całkiem miły, jednakże dziewczyna nie powierzyła mu swojego zaufania. Niezbyt
zdecydowana postanowiła ruszyć się z obecnego miejsca pobytu, by poszukać
chłopaka, bądź jakiejkolwiek żywej duszy. Tajemniczą kartkę ostrożnie złożyła
na pół, po czym ukryła ją w kieszeni spodni. Po krótkim namyśle zdecydowała się
pójść w losowy kierunek świata, by coś odnaleźć. Po dłuższym czasie wędrówki
dziewczyna odnalazła patrol składający się z trzech ludzi, zmierzających w jej
kierunku. Każdy z nich uzbrojony był w karabin, a także dodatkowy pistolet.
Dziewczyna rozejrzała się rozpaczliwie poszukując kryjówki, a kiedy dostrzegła
wnękę w jednej ze ścian budynku, od razu i bez zbędnych myśli wparowała tam.
Kiedy tylko tam się znalazła, niemalże od razu zaczęła wolniej oddychać, a jej
serce zaczęło szybciej bić. Po chwili głosy mężczyzn zaczęły być coraz to
głośniejsze i głośniejsze. Jak na nieszczęście nastolatki przystanęli obok
szczeliny i zaczęli rozmawiać w języku rosyjskim. Czyżby znajdowali się w
Rosji? A może to kraj okupowany przez Rosjan i trwa tu jakaś wojna? Jako, że
dziewczyna kompletnie rozumiała ich język, zaczęła przysłuchiwać się ich
rozmowie, kompletnie wstrzymując oddech.
- Nie ma tu już żadnej żywej duszy, więc po co nas wysyłają
na patrol, skoro z góry wiadomo, że nikt tu się nie pojawi? – Rzekł jeden z
wojskowych. Jego głos brzmiał naprawdę nisko, co przyprawiało nastolatkę o
dreszcze.
- Myślisz, że ja wiem? Pytaj się dowódcy nie mnie, ja mam
dopiero stopień sierżanta, więc tak czy siak muszę się słuchać. – Odparł drugi z
głębokim westchnieniem.
- Nie narzekajcie tak, bo nic to wam nie da. Dowódcy nas tu
wysyłają, bo chcą mieć pewność, że nikt im nie przeszkodzi w eksperymentach. –
Warknął trzeci z wyraźną chrypą w głosie.
Nagle nastąpił szum w jednej z krótkofalówek wojskowego, po czym
odezwał się głos z wyraźnym amerykańskim akcentem:
- Do wszystkich patroli. Na terenie znajduje się dwóch
cywili – kobieta i mężczyzna. Wskazana jest wzmożona ostrożność. Jeśli zostaną przez
was napotkani macie przywieźć ich do bazy ŻYWYCH. Bez odbioru.
Po owym komunikacie nastąpiła długa i głucha cisza, jednak
mężczyzna z niskim głosem przerwał ją mówiąc:
- A więc ktoś tu jeszcze jest.
Po tych słowach wszyscy trzej odbezpieczyli karabiny i
zaczęli kierować się przed siebie, a napięta atmosfera dała się we znaki i
dziewczynie, która dopiero, gdy mężczyźni odeszli na bezpieczną odległość
zaczęła w końcu oddychać. Właśnie wtedy zdała sobie sprawę, że Percy wciąż gdzieś
jest i prawdopodobnie nie wie o tym, że ich szukają. Tak, więc przeciskając się przez ciasną wnękę
i wychylając się delikatnie przed swoją kryjówkę, upewniła się, że nikogo nie
ma w pobliżu i niemalże od razu zaczęła szukać nastolatka, jednocześnie obserwując
otoczenie, by nie zostać wykrytą. Ace miała cichą nadzieję, że nic mu się nie
stanie i nie da im się złapać.
(Viper? Nie daj się im złapać xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!