Wiedziałam, że tak to się skończy… Poszłam do kuchni bez słowa, zrobić
coś do jedzenia. No już nie jestem taka wredna, żeby nic im nie dać.
Modliłam się w duchu, aby Darkness nie miał fochów, że nie ma mięsa… Nie
moja wina, że wczoraj wyjadłam całe mięso, które miałam w lodówce.
Wzruszyłam ramionami i podałam Darkusiowi talerz, a następnie Kelley.
Dziewczyna wciąż przeszywała wzrokiem nasza kochaną ( czujecie ten
sarkazm? ) Alphę. Oczywiście Wilkobójca zaczął się awanturować, dlaczego
w przygotowanym posiłku nie m mięsa. I moje dwugodzinne wypociny rzucił
na ścianę, a po tym wyszedł wkurzony. Ale szczerze mówiąc… Też bym
zjadła mięso…
- Moja ściana! – zaczęłam wyć z żalu i smutku.
- Primcia, poradzisz sobie. – Kelley uśmiechnęła się.
Prychnęłam i zaczęłam zamalowywać ślad po obiedzie, który nie zadowolił kubków smakowych Darkusia…
Po skończonej pracy poszłam do kuchni i zaczęłam przeszukiwać wszystkie
szafki. Nic, a nic… Nawet złamanego ciastka… Nawet roztopionej
czekolady…
- KELLEYYYYY…!!! – zawyłam i opadłam na podłogę. Po chwili usłyszałam powolne dreptanie w stronę kuchni.
- Tak, wiem nie ma czekolady…
- Ale ja dostałam depresji!
Po długim myśleniu ( aż mózg zaczął parować ) wpadłam na wspaniały
pomysł. Zaczęłam iść na czworaka w stronę mojego kochanego smoczka,
który posiada moc materializacji.
Stanęłam na klęczkach i dosłownie na nią padłam.
- Shaylaaaa!!! Proszęęęę!!!! Chcem czekolady!!!
- Nie tylko ty!
- No to chcemy czekolady…!!!
Smok spojrzał na mnie wzrokiem „ Czy ty kochana czasami nie przesadzasz?
„ , a po tym pokręciła głową. Westchnęłam boleśnie i padłam na kanapę.
Usłyszałam zbliżające się kroki.
- O, chyba nasz kochany Darkuś idzie… - mruknęłam i zasłoniłam się
poduszką. Drzwi otworzyły się z hukiem. Podniosłam wzrok i zobaczyłam
mój najgorszy koszmar… Poharatanego Darknesia i pół przytomną, wiercącą
się kurę…
Swoją zdobycz rzucił w stronę Kelley, a kura skakała jej po głowie, robiąc z jej włosów siano.
- Weź ze mnie to coś! – krzyczała i zaczęła biegać po całym salonie.
Zbytnio nie zwracałam na to uwagi. Spojrzałam na Darka. Na jego twarzy
widniał dumy uśmiech.
- Chyba nie powiesz, że TO zrobiła ta kura… - spojrzałam z zażenowaniem na jego ubranie, nie WRACAJ! Strzępy jego ubrania.
Mężczyzna tylko prychnął i kiwnął głową. Ja na to wybuchłam śmiechem.
- Prim do jasnej cholery! – usłyszałam wkurzoną Kelley – Zdejmiesz mi ten drób z głowy!?
Wyjęłam z szafki nóż i wycelowałam w tą biedną kurę.
- Nie! To JA chciałem ją zabić! – Darkuś krzyknął zdenerwowany.
Wzruszyłam ramionami – Masz problem, a i dzięki za mięsko! – uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni przygotować obiadek…
- NIE! TO JEST MOJE! - warknął i rzucił się na mnie w akurat tej chwili kiedy włączyłam piekarnik. – TA kura miała być surowa!
- Wiem, dlatego włożyłam ją do pieca. – uśmiechnęłam się. – A teraz jeśli mógłbyś ze mnie zejść… Miażdżysz mi żebra…
Wilkobójca pokręcił głową. – To za karę… - uśmiechnął się.
- KELLEY! WEŹ ODE MNIE TEGO PEDOFILA!
( Kelluś, Darkusiu? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!