25 czerwca 2016

Od. Graya c.d Tenebrae

Nie no, ta baba życie mi zatruwa… Puściłem Tene i pobiegłem w stronę Sevi.
- To są chyba jakieś żarty! – wrzasnąłem i przygwoździłem ją do ściany.
- Wiesz, trochę mi przykro, że mnie nie zaprosiłeś… - powiedziała z sarkazmem. Na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech.
- A i pamiętaj… Nie ważne ile razy mnie zabijesz… Ja i tak będę żyć… - wysyczała z uśmiechem. - No, a teraz walcz! – warknęła i przywołała miecz.
No po prostu świetnie! Zdjąłem marynarkę. Kiedy „ wiedźma „ zobaczyła, że jestem bez broni, zrobiła rozczarowaną minę.
- A już myślałam, że będzie tyle krwi… - wyszeptała ze smutkiem w głosie. – no dobrze… Nie będę taką s*ką i walczymy na pięści! – uśmiechnęła się i rzuciła miecz z siebie.
Szczerze? Nie ma żadnej różnicy…
- Powiem, że chciałem spróbować ponownie twojej krwi… - uśmiechnąłem się psychopatycznie, a w moich oczach dosłownie tańczyły płomienie.
- Eh… Twoja też jest dobra. – uśmiechnęła się. Jej oczy przybrały kolor czerni. No widać, że czerwony jej się znudził…
Postanowiłem ją trochę powkurzać. Wyciągnąłem sztylet.
- Ej! Co to ma być?! – wrzasnęła podirytowana. Szybko znalazłem się za nią.
- No cóż, takie życie… - wyszeptałem jej do ucha, po czym obciąłem jej włosy. Ponieważ pamiętam jak kiedyś mi mówiła, że je zapuszcza… Wcześniej miała je do pasa, a teraz dosięgały szyi.
Gdy zobaczyła „ stracony skarb „ na ziemi, otworzyła usta ze zdumienia.
- Moje włosy… - wyszeptała, a z jej oczu poleciały łzy.
Byłem bliski śmiechu. Płakać z powodu obciętych włosów? No błagam! Czy to jest normalne!? Uśmiechnąłem się , a uśmiech zamienił się w śmiech.
- Nie daruję ci tego! Czy ty wiesz jak długo je do cholery zapuszczałam!? – krzyknęła.
- Tak, dlatego to zrobiłem! – prawie tarzałem się ze śmiechu. Ona wzięła miecz. Ja w końcu się ogarnąłem i wstałem. W moich oczach wciąż było rozbawienie.
- Zachowujesz się jak małe dziecko! – warknęła i pobiegła w moją stronę.
- A ty jeszcze gorzej… - mruknąłem i drasnąłem ją w ramię. – Powiem, że trochę mi się nudzi… - dodałem po chwili. Dziewczyna podniosła jedną brew. – To, że muszę cię zabijać…
Ona tylko prychnęła i zadała kolejny cios. Uniknąłem go oczywiście. Ja włożyłem jej sztylet do serca. Zaczęła kaszleć krwią. Po chwili się zaśmiała.
- Tak, wiem to boli, ale i tak się znowu spotkamy… - wyszeptała i mrugnęła do mnie, po czym zniknęła. Ja pokręciłem tylko głową.
Wziąłem marynarkę i poszedłem do kościoła, jakby nigdy nic się nie stało przez te 30 minut… Widziałem Tene jak kłóci się z jakimś mężczyzną… Podeszła do mnie, wzięła za rękę i dosłownie ciągnęła za sobą do limuzyny. Obrzuciłem chłopaka lodowatym spojrzeniem. W moim wykonaniu jest po prostu przerażające, więc dojrzałem, że chłopaka przeszły dreszcze. Wsiedliśmy do limuzyny.
Tene położyła mi głowę na kolanach.
- Kto to był…? – zapytałem, ale odpowiedzi nie dostałem. Dziewczyna zasnęła. Uśmiechnąłem się.
Kiedy przyjechaliśmy pod dom wziąłem Tene na ręce. Wtuliła się we mnie. Wszedłem do środka i położyłem ją na kanapie. Patrzyłem na nią jak zahipnotyzowany. Po chwili po jej policzku spłynęła łza,
- Tene, Tene… - wyszeptałem delikatnie trzymając ją za ramiona. Po chwili się ocknęła.
- Przepraszam, że zasnęłam… - wyszeptała. Po chwili zmieniła temat. – Myślałeś nad miesiącem miodowym?
- Hmm… będziemy podróżować? – uśmiechnąłem się.
- W sumie… to dobry pomysł. – odpowiedziała z uśmiechem. – To może zaczniemy od Grecji!? Od Santorini? – dodała po chwili.
Kiwnąłem głową i pocałowałem ją.
- No to się pakujemy! – krzyknąłem pełen optymizmu, i niczym burza pobiegłem po schodach na górę. Tak, wiem… Zachowuję się jak małe dziecko…
W drzwiach stała Ice.
- Chyba nie zapomnieliście o mnie!? – wrzasnęła na cały dom. Przed pojawieniem się Tene była spokojniejsza… Ale nie żebym narzekał… Złapałem się za kark.
- Em… Yyyy… Ym… eee… No… - chciałem powiedzieć „ Sorka Ice, ale wyjeżdżam z Tene, podkreślam WYJEŻDŻAM, no naprawdę sorki „ , ale widać, że mi nie wyszło.
- Oczywiście, że o tobie nie zapomnieliśmy! – Tene podeszła do mnie z uśmiechem.
Zmrużyłem oczy i złapałem ją za talię.
- Chyba chciałaś powiedzieć, że zapomnieliśmy… - wyszeptałem jej do ucha. Dziewczyna pokręciła głową. Jak zawsze w takich sytuacjach, mam niezawodny sposób. Kąciki moich ust unosiły się w chytrym uśmiechu. – Tene idź nalej LODOWATEJ wody do wanny… - dodałem po chwili, wciąż patrząc z uśmiechem na Ice.
- Chyba nie chcesz zrobić nic głupiego?
- JA!? No skąd!?
Tene posłusznie wykonała moją prośbę.
Skrzyżowałem ręce na piersi.
- Gray? Nie podoba mi się twój uśmiech… - powiedziała lekko wystraszona kotka.
- Nie ma czego się bać… - wyszeptałem, a z moim uśmiechem wyglądałem jak psychopata. W mojej podświadomości już słyszałem szatański śmiech.
Podszedłem do kotki i wziąłem ją na ręce.
- O co ci chodzi!? – Ice wrzasnęła zbulwersowana.
- Ty już chyba wiesz. – powiedziałem, pokazując wzrokiem drzwi do łazienki.
Ice zrobiła wielkie oczy. Po chwili zaczęła się wyrywać.
- NIE! NIE POZWALAM! PUŚĆ MNIE! – krzyczała, jakbym obrywał ją ze skóry.
Po chwili Ice wylądowała w wannie z lodowatą wodą.
- Ty głupku!
- A więc to chciałeś zrobić? – Tene była blisko śmiechu. Kiwnąłem głową z dumnym wyrazem twarzy. Po chwili wpadłem na kolejny pomysł.
- Biedna! – wrzasnęła i wybuchnęła śmiechem.
Ponieważ wanna była duża, wziąłem Tene na ręce i uśmiechnąłem się.
- A ty, zaraz do niej dołączysz! – pocałowałem ją i wrzuciłem do wanny.
- NIE! – krzyknęła ze śmiechem, ale było już za późno.
- A teraz… Żegnam panie… - powiedziałem, ukłoniłem się i wyszedłem z łazienki zamykając im drzwi na klucz. Po tym padłem na ziemię i wybuchłem śmiechem. Dziewczyny zaczęły walić w drzwi.
- Otwieraj! – wrzasnęły na raz.
- Hehe! Pomyślę nad tym! – powiedziałem i poszedłem do mojego pokoju. Wyjąłem walizkę z szafy i zacząłem pakować najważniejsze rzeczy. Po chwili usłyszałem ciche śmiechy. Odwróciłem głowę, ale nic nie zobaczyłem. Wziąłem klucz do łazienki i podszedłem do drzwi.
- Otworzyć, czy nie!? Oto jest pytanie! – powiedziałem teatralnie.
- Otwieraj, a nie Szekspira se wygłaszasz! - usłyszałem krzyk Tene. Westchnąłem i otworzyłem drzwi. Od razu spotkała mnie niespodzianka! Oberwałem kubłem zimnej wody. Obie śmiały się do rozpuku.
- Jak dzieci… - wyszeptałem i uśmiechnąłem się.
- Odezwał się! – warknęła Ice.
- Uważaj bo wylądujesz w basenie! – powiedziałem grożąc jej palcem.
Po chwili spojrzałem na Tene.
- Znowu? – powiedziała załamana.
Kiwnąłem głową.
- No cóż… Ze mną nie będziesz miała łatwo… - uśmiechnąłem się i ponownie wziąłem ją na ręce.

( Tene? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits