Obudziłam się. A raczej ocknęłam. Głowa mnie bolała. Jak wstałam okazało
się ze nie tylko głową. Bolały mnie zebra. Pewnie ktoś mnie kopnął… Rozejrzałam się.
Musiałam przypomnieć sobie co się wydarzyło. Jakiś facet mnie
prowadził.…i uśpił. Byłam nieprzytomna Ale wcześniej czułam podłogę. A
teraz.…trawa drzewa… o co chodzi?
A no tak. Przez chwilę ktoś mnie niósł…..Gray?
Czy to możliwe?
I wtedy co zobaczyłam. Leżał przy strumyku. Podeszłam do niego spał. Miał czerwoną koszulę….
Chwila to…
KREW.
Zaczęłam panikować. On…mam nadzieję ze żyje.
- Gray - wrzasnęłam A potem powtórzyła to samo w myślach.
Z mych oczu popłyniemy łzy. Nie mogłam ich powstrzymać. Po prostu on nie
może umrzeć. Nie zważając na krew przytuliła go. Przełożyłam głowę do
jego klatki. Uff serce mu biło normalnie. Ale stracił tak dużo
krwi…Przyniosłam liście i zrobiłam mu okład. Proszę ocknij się. Łzy mi
płynęły strumieniami. Zmieniałam mu okłady co parę chwil i uciskałam
rany.
***
Nie spałam całą noc. Czuwałam przy nim. Tylko nie zaśnij. Powtarzałam sobie. I nie zasnęłam.
Rankiem zmieniłam mu okład i usłyszałam szept.
- Tene? - zapytał
Byłam tak uratowana ze objęła co.
- Nie strasz mnie. - wyjąkałam
Objął mnie.
- i dzięki za uratowanie - oddalam
Nie odpowiedział. Patrzył na mnie z przerażeniem.
- Ty krwawisz? - zapytał
Opatrzyłam na siebie. Byłam we krwi.
- To twoja krew głuptasie. - roześmiałam się.
Cieszyłam się ze znów jesteśmy razem.
(Gray?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!