23 maja 2016

Od. Primrose - Quest 1

Łąka... Słońce na niebie. Śmiech rodzeństwa i śmiech mamy. Po drzewem stał ojciec. To było takie realistyczne... Chciałam podejść, ale nic z tego... Nogi uginały mi się za karzdym krokiem... Opadłam bez sił na trawę... Po chelwili mama do mnie podeszła...
- Primcia... Kiedyś dasz radę...
Uśmiechnęłam się, już miałam coś powiedzieć... Kiedy obudził mnie cholerny budzik! Leniwo spojrzałam na godzinę.
- 10:34... - wymamrotałam. Jak zawsze rano nie byłam zbyt kapowata... - Matko Boska! 10:34! Spóźniłam się! - Po paru minutach dopiero się skapnęłam. Brawo ja! Szybko zerwałam się z łóżka. Ubrałam się w miętową tunikę i siwe rurki. Uczesałam sobie warkocza. Szybko zeszłam na dół wzięłam jabłko, torbę i wyparowałam z domu. Ale ja jestem głupia... Nie lepiej użyć teleportacji? A no tak... W budynku wszędzie są kamery... Ale przeleportowałam się do lasu. Niestety jest to najszybsza droga. Kiedy zwolniłam tępo usłyszałam płacz. Odgłos wydobywał się zza krzaka. Podeszłam kawałek i ujrzałam małe szczenię. Płakało i płakało. Kiedy mnie zobaczyło już zabrało się do ucieczki. Ale ja zamieniłam się w wilka i złapałam go delikatnie za ogon. Szczeniak spojrzał rozpaczony na mnie i znowu się rozpłakał. To była wadera... Eh... Teraz mam dwie drogi... Nie obniżyć sobie frekfencji, zostać najlepszą studentką, odejść i być bez żadnych uczuć? Czy może zostać tu i dowiedzieć co się stało, a potem pomóc? No cóż mała była słodka. A ja przecież kocham mieć szczeniaki... No cóż... Nie miałabym serca, gdybym teraz odeszła... Usiadłam przy małej waderze.
- Jak się nazywasz? - zapytałam z troską w głosie i otarłam jej łzy. Niestety znowu się rozpłakała. No cóż... Tak od niej nic nie wyciągnę. Dotknęłam ją i zamknęłam oczy. No tak... Zgubiła rodziców... Na imię ma Mion... Jest głodna... Nie ma jeszce rozwiniętych żadnych mocy... Otworzyłam oczy i spojrzałam na nią z uśmiechem. Pogłaskałam ją łapą po łbie i otarłam ponownie łzy.
- Więc Mion... Zgubiłaś swoich rodziców?
- S-skąd to wiesz? I-i skąd znasz moje imię? - zapytała roztrzęsiona.
- Eh... Też jestem taka jak ty... Psychometria. - uśmiechnęłam się. Mion kiwnęła głową.
- Jesteś głodna... Prawda?
Wadera spuściła głowę.
- Nie umiem jeszcze polować... - odpowiedziała niechętnie.
- To się nauczysz... - uśmiechnęłam się i pokazałam jej znak aby szła za mną. Zaczaiłam się za powaloną kłodą.
- Czekasz na odpowiedni moment... Musisz się skupić... - wyszeptałam uśmiechając się. Zaraz po tym z ukrycia wyszedł zając. Mała wadera przyglądywała się z zaciekawieniem.
- Jeszcze chwila, jeszce moment... I... - wyszeptałam i skoczyłam na zwierzynę.
- Może teraz ty spróbujesz? - uśmiechnęłam się. Mion kiwnęła głową. Ja zamieniłam się w człowieka i weszłam na drzewo. Patrzyłam zaciekawiona na waderę. Po chwili usłyszałam szelest i zza krzaka wyszła wiewiórka. Mion spojrzała na mnie niepewnie, a ja skinęłam głową. Zaczekała chwilkę, a potem skoczyła. Po wszystkim spojrzała na mnie dumna. Zeskoczyłam i ponownie zamieniłam się w wilka.
- Brawo! A teraz smacznego! - powiedziałam i zabrałam się za obskubywanie królika. Nigdy nie połykam jedzenia w całości. To jest ochydne... Te kości... Fuj!
- Najedzona?
Mion kiwnęła głową.
- No to tak, gdzie ostatni raz widziałaś rodziców? - zapytałam uśmiechając się.
Wadera od razu posmutniała.
- Nie pamiętam... - wyszeptała spuszczając głowę.
- W takim razię, mogę? - zapytałam dotykając jej futra. Mion kiwnęła głową. Zamknęłam oczy. Polana... Później las. Ona oddaliła się od rodziców, a oni odeszli w przeciwną stronę.
- Chodź... - powiedziałam z uśmiechem na ustach... Pfu... Na pysku... Zaszliśmy do tego miejsca.
- Przypominasz sobie coś?
Mion kiwnęła głową i pokazała pyszczkiem w lewą stronę. Na krzaku zauważyłam kłębek futra. Zamieniłam się w człowieka. Będzie mi się lepiej szło.
- Mion? Poznajesz? - podsunęłam waderze futro pod mordkę.
- To mojej mamy...
Kiwnęłam głową. Kurcze, czuję się jak Sherlock Holmes... Pobiegłam w stronę śladów łap.
- Mion! - zawołałam waderę na widok jej rodziców. Wsdera szybko pobiegła do wilków. Jak zawsze był śmiech, szczęście... Radość... Uśmiechnęłam się i odeszłam.
- Prim!
Odwróciłam się.
- Dziękuję!
Uśmiechnęłam się i szybko obiegłam w stronę mojego domu. Boję się co będzie jutro.
- Panno Frost... Nie było Pani na lekcjach... Obniżamy Pani frekfencję... - zaczęłam mówić... Yh... To będzie koszmar! Wzięłam telefon i zadzwoniłam do koleżanki.
- Hej, Mir... Powiesz co dzisiaj było na wykładzie? - Mój Boże pierwszy raz pytam się o coś takiego...
- Sav... Ty chyba faktycznie bujasz w obłokach... Dziś jest sobota...
Zatkało mnie... Boże jaka ja jestem głupia...
- Yhm... - wymamrotałam i odłożyłam telefon.
- A mogłam się wyspać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits