12 maja 2016

Od. Nightmare do Mephistofela

Słyszałem cichy szum wiatru, a w oddali dało się słyszeć jak woda uderza o kamienie w strumyku. Czyżbym znowu przysnął w lesie? Leniwie przekręciłem się na drugi bok, coś zazgrzytało pode mną. Uchyliłem lekko jedną powiekę, zauważyłem gałęzie i korony drzew. Nagle jakaś mała gałązka spadła mi na głowę i niemalże natychmiast się obudziłem. Podniosłem łeb do góry. Siedział tam mały ptak wijący sobie gniazdko. Nie chciało mi się go nawet przeganiać, a tym bardziej wstawać, więc tylko go zignorowałem. Leżałem na dosyć grubej gałęzi, a po dłuższej chwili leniuchowania przewróciłem się na plecy i zagapiłem w szare, zachmurzone niebo. Okolica powoli cichła. Robiło się coraz chłodniej oraz ciemniej. Zapadał zmrok. Miałem nadzieję na nockę pod rozgwieżdżonym niebem, ale chmury nie chciały współpracować. Przez obłoki dało się dostrzec słabe światło księżyca w pełni. Już miałem się zbierać do domu, gdy usłyszałem jakieś kroki. No proszę, ktoś zasnąć nie może czy mu życie nie miłe? Zwinnym ruchem położyłem się na gałęzi trzymając blisko siebie skrzydła. Ścieżką pode mną przechadzał się średniej wielkości basior. Miał ciemne futro i dostrzegałem go tylko, kiedy padała na niego lekka poświata księżyca zza chmur. Nade mną natomiast pojawiła się ruda wiewiórka z orzechem, którego jak na złość musiała jeść prosto nad moją głową. Po chwili przeskoczyła niżej i ruszyła przed siebie, a wilk zniknął w głębi lasu. W sumie i tak nic do roboty nie miałem, a w brzuchu pusto. Cicho wzbiłem się w powietrze czekając, aż księżyc nieco bardziej oświetli okolicę żebym mógł dostrzec tego rudego stworka. Jak na życzenie zauważyłem go kilka drzew dalej. Wylądowałem i ruszyłem cicho za nim przeskakując między drzewami. Śledziłem go tak jeszcze przez kilka minut, gdy las się przerzedził. Wiewiórka na ziemi nie miała zbyt wielkiego pola manewru, więc bez problemu ją dorwałem. Znalazłem się na skraju lasu, niedaleko głównej szosy. Nocą raczej nikt tutaj nie jeździł a tym bardziej nie chodzi, więc nikogo nie spodziewałem się spotkać. Jednak niedaleko mnie z ciemności lasu wyłonił się ten sam basior co wcześniej. Zszedł z leśnej ścieżki, a wchodząc na chodnik przemienił się w chłopaka o niskim wzroście. Przyglądałem mu się z przekrzywionym łbem i martwą wiewiórką w pysku. Po chwili zaburczało mi cicho w brzuchu. Jakby tak pomyśleć ostatni posiłek jadłem.. chyba dosyć dawno temu, bo nawet nie pamiętam co to było. Szybkim ruchem szczęki połknąłem drobną wiewiórkę w całości. *normalnie jak jakiś wąż* Chłopak zdążył w tym czasie pójść w stronę miasta. Szybko przebiegłem lasem wzdłuż drogi. Wyprzedziłem go, po czym wspiąłem się na jakieś solidniejsze drzewo, którego gałęzie wisiały nad chodnikiem i szosą. Zmieniłem się w człowieka i czekałem na owego chłopaka. Po krótkiej chwili usłyszałem stukanie butów o kostkę brukową.
- Hejo - zawołałem z gałęzi
Mężczyzna od razu zadarł głowę do góry próbując mnie dostrzec. Żeby ułatwić mu to zadanie zeskoczyłem z niej na krok przed nim.
- Co tam? - zapytałem z wrednym uśmiechem
Minął mnie bez słowa wbijając wzrok przed siebie. Oj chyba się przeliczył, ja mu tak łatwo nie odpuszczę. Ruszyłem spokojnym krokiem za nim. Kiedyś mu się znudzi, a jeśli nie to może chociaż trochę zwiedzę miasto. Byłem ciekawy czy normalnie ze mną porozmawia, czy będzie mnie ignorował do oporu.
<Mefistofiel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits