15 maja 2016

Od. Mephistofela c.d Nightmare

Leki na potencję? Kiwnąłem głową, próbowałem zachować powagę. Dostałem zamówienie... ZNOWU. Nie przepadam za tym, w ogóle nie lubię pracować. Wolę spać, oglądać telewizję, grać w gry... No ale za coś muszę się utrzymać. Jak nikt o mnie nie dba, to sam muszę dbać o siebie. Życie. Przejechałem dłonią po barierce schodów. Na opuszkach moich palców znalazły się drobne, lecz widocznie pyłki kurzu. Na pierwszy rzut oka było widać, że Darkness nie za często sprząta. Westchnąłem. Muszę w końcu się tym zająć, dom Darka nie może być aż tak zaniedbany. Jest duży, ma wiele pokoi i na pewno jego wartość nie należy do mniejszych. Wystarczy usunąć plamy krwi z większości mebli, ścian... Jeszcze pozbyć się członów zwłok jego ofiar. W końcu żadna normalna osoba nie trzyma w domu rozpadających się trupów, a może tylko ja tak sądzę? Narzuciłem na siebie mój ulubiony, czarny płaszcz. Praca nie może czekać, sprzątanie jak najbardziej. Ręce wsadziłem w kieszenie i powolnie otworzyłem drzwi.
- Wychodzę- fuknąłem nie oczekując na jakąkolwiek odpowiedź.
Pogoda nie należała do najlepszych, ciągle lało. Istna Wenecja na Delcie. Spojrzałem w niebo, szykowała się burza. "Cudownie" pomyślałem zagryzając dolną wargę. Lubię deszcz, co innego burzę. Na Delcie występują one rzadziej, ale jak już się pojawi to bardzo efektownie. Często tracimy przez to elektryczność, w tym kontakt z resztą świata. Wtedy zostaje nam jedynie jeden sposób komunikacji. Rozmowa. Najbardziej ryzykowna forma przekazywania informacji, łatwo zrujnować sobie tym zdrowie. Psychiczne i fizyczne. Niektóre istoty nie potrafią przyjąć prawdy, jest ona dla nich za bardzo bezlitosna. Natomiast kłamstwo jest jak trucizna... Wykańcza dopiero po danym upływie czasu, śmiertelnie. Ruszyłem pośpiesznie zgrabnie mijając kałuże, cicho nuciłem pod nosem. Muzyka z łatwością potrafi poprawić mi humor, zwłaszcza typowo japońska. Przemieniłem się w wilka, ta forma była wygodniejsza w tematach spacerów. Byłem już coraz bliżej miasta. Kropelki deszczu delikatnie spadały na mój nos, kichnąłem cichutko. W mojej wilczej formie musiało to wyglądać komicznie, sam w sobie jestem ogółem komiczny. Nie zaprzeczę. Zamieniłem się człowieka, powoli wkroczyłem na chodnik.
- Hejo- usłyszałem jakiś głos, najpewniej dochodzący z góry.
Mój wzrok powędrował na gałęzie drzew. Nagle z jednej zeskoczył białowłosy chłopak.
- Co tam?- uśmiechnął się złośliwie.
Nie miałem zamiaru marnować czasu na gówniarzy, zwłaszcza na jakiś "kozakujących" chłopców z pofarbowanymi włosami. No błagam. Ruszyłem przed siebie, starałem się nie zwracać na niego choć drobiny uwagi. Potraktować go jak cień, nic innego. Czułem, że dalej za mną podąża. Przyczepił się jak rzep do ogona, co poradzić? Odwróciłem się w jego stronę z delikatną irytacją. Właśnie tracę moje zdrowie i nerwy, na kogoś kto nawet nie wie co to szacunek. Dałbym mu zaledwie... Osiemnaście lat? Na pewno nie więcej. Może i był wyższy ode mnie, ale wzrost o niczym nie świadczy.
- Mogę wiedzieć o co Ci chodzi? Wiec, że nie dam się obrabować, zgwałcić, porwać, sprzedać...- zacząłem wymieniać.- Możesz znaleźć jakąś inną ofiarę, nawet nie będzie protestować. Nie jesteś brzydki. Sam jestem czterdziestoletnim dziadkiem, który jest niski i niezbyt seksowny. Nawet nie kompletny- zachichotałem pokazując mu moją dłoń.- Yakuza zmienia człowieka... Oj tak. Ty jako grzeczny chłopaczek wracaj do szkoły i się ucz, bo mamusia się Ciebie wyrzeknie- poczochrałem jego siwawą czuprynę.
<Nightmare?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits