05 maja 2016

Od. Darknessa c.d Mephisto



Mężczyzna spojrzał w moją stronę. Znowu ta sama gadka! Ale.. jak się nad tym dobrze zastanowić.. to Agon wypowiedział kiedyś coś na wzór tego. Coś w stylu: "Śmierć może do niej w każdej chwili przyjść, prawda Darkness?". No, ale to już było. Miałem rację. Jeżeli los nie ma co do nas pomysłu, to powtarza całą historię od nowa, tylko z nowymi postaciami. Tytania to Kirke, Mephisto to Ell, a Shinijro w tej chwili przypominał mi Agona. Spojrzałem w okno i ujrzałem niewyraźnie swoje odbicie. Wbrew pozorom byłem już naprawdę starym piernikiem.
- Skąd znasz mój pseudonim? Nie przypomina mi się, abym kiedykolwiek się z tobą widział.
Shinijro tylko westchnął. Fakt, mogłem to z niego wydusić, ale nie miałem ochoty. Wolałem to usłyszeć z jego ust. Spojrzałem na Mephisia. Ten rozglądał się tylko nerwowo na boki. Musiałem wyjść na świeże powietrze. Koniecznie.
- Zaraz wracam. - mruknąłem i wyszedłem z pomieszczenia zapalić.
Prawda, nie znosiłem ognia. Jednak dym był przyjemny. Coś tam kiedyś słyszałem, że podobno Tytania ma problemy z sercem. Zastanawiało mnie to już od dłuższego czasu. Jak mógłbym jej wynagrodzić te wszystkie lata. STOP! Kuźwa, co się ze mną dzieje?! Od kiedy jestem taki dobroduszny!? Jestem demonem! Powinienem mordować, a nie dawać życie!!! Kopnąłem pobliską puszkę po pepsi. Zdałem sobie sprawę, że Tara miała rację. Choćbym nie wiem jak bardzo chciał, nigdy nie potrafiłem być zły do szpiku kości. Dlaczego w ogóle chciałem być zły? Może dla tego, że chciałem stać się potężniejszym? Nie chciałem okazać słabości?  Może uważałem dobro za słabość? W tym momencie otworzyłem szeroko oczy. Zrobię to! Ten jeden raz. Tylko dla niej. Wyciągnąłem sztylet i wbiłem go sobie w pierś. Zacząłem powoli zjeżdżać w dół, tworząc długą linię. Rana była naprawdę głęboka. Nie czułem bólu, a strata jednego organu i tak dla mnie nie istotnego, nie osłabi mnie. Rozchyliłem lekko ranę. Potrzebowałem lustra. Podszedłem więc do okna w kuchni. Na szczęście w pomieszczeniu nikogo nie było. Spojrzałem na swoją pierś. Przyzwyczajony byłem do gorszych widoków. Włożyłem rękę do rany. Poczułem je. Po chwili szybkim ruchem wyrwałem je sobie z piersi. Czarne jak smoła serce. I tak byłem bezdusznym stworzeniem. Pozbycie się starego serca mogło dać Tytani szansę na odcięcie się od demona raz na zawsze. Ona jednak  w tej chwili walczyła o życie więc nie było nawet o tym mowy. Spojrzałem na pobliską studnię. Wytworzyłem lód i włożyłem organ do wiadra. Modliłem się w duchu, aby nikt nie zauważył co właśnie zrobiłem. Zregenerowałem się i wróciłem do domu. Córka leżała na kanapie, a obok niej stał Mephisto. Jego brata nigdzie nie było. Wytarłem szybko resztki krwi w pobliski fotel. Gówno mnie obchodziły jego meble, poza tym z odrobiną krwi wyglądały o wiele wiele lepiej!  Usiadłem na fotelu i czujnym okiem obserwowałem młodą dziewczynę. Bardzo seksowną dziewczynę... Otrząsnąłem się jednak z tej myśli. Po chwili Tytania poruszyła się i otworzyła oczy.
<Mephiś? Hmm.. muszę pracować nad techniką pisania w 1 os.I powiedz teraz, że Darkoss nie jest cudownym ojcem! Jaki ojciec wyrwałby sobie organ dla córki? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits