Mężczyzna spojrzał w moją
stronę. Znowu ta sama gadka! Ale.. jak się nad tym dobrze zastanowić.. to Agon
wypowiedział kiedyś coś na wzór tego. Coś w stylu: "Śmierć może do niej w
każdej chwili przyjść, prawda Darkness?". No, ale to już było. Miałem
rację. Jeżeli los nie ma co do nas pomysłu, to powtarza całą historię od nowa,
tylko z nowymi postaciami. Tytania to Kirke, Mephisto to Ell, a Shinijro w tej
chwili przypominał mi Agona. Spojrzałem w okno i ujrzałem niewyraźnie swoje
odbicie. Wbrew pozorom byłem już naprawdę starym piernikiem.
- Skąd znasz mój pseudonim?
Nie przypomina mi się, abym kiedykolwiek się z tobą widział.
Shinijro tylko westchnął.
Fakt, mogłem to z niego wydusić, ale nie miałem ochoty. Wolałem to usłyszeć z
jego ust. Spojrzałem na Mephisia. Ten rozglądał się tylko nerwowo na boki.
Musiałem wyjść na świeże powietrze. Koniecznie.
- Zaraz wracam. - mruknąłem
i wyszedłem z pomieszczenia zapalić.
Prawda, nie znosiłem ognia.
Jednak dym był przyjemny. Coś tam kiedyś słyszałem, że podobno Tytania ma
problemy z sercem. Zastanawiało mnie to już od dłuższego czasu. Jak mógłbym jej
wynagrodzić te wszystkie lata. STOP! Kuźwa, co się ze mną dzieje?! Od kiedy
jestem taki dobroduszny!? Jestem demonem! Powinienem mordować, a nie dawać
życie!!! Kopnąłem pobliską puszkę po pepsi. Zdałem sobie sprawę, że Tara miała
rację. Choćbym nie wiem jak bardzo chciał, nigdy nie potrafiłem być zły do szpiku
kości. Dlaczego w ogóle chciałem być zły? Może dla tego, że chciałem stać się
potężniejszym? Nie chciałem okazać słabości?
Może uważałem dobro za słabość? W tym momencie otworzyłem szeroko oczy.
Zrobię to! Ten jeden raz. Tylko dla niej. Wyciągnąłem sztylet i wbiłem go sobie
w pierś. Zacząłem powoli zjeżdżać w dół, tworząc długą linię. Rana była
naprawdę głęboka. Nie czułem bólu, a strata jednego organu i tak dla mnie nie
istotnego, nie osłabi mnie. Rozchyliłem lekko ranę. Potrzebowałem lustra. Podszedłem
więc do okna w kuchni. Na szczęście w pomieszczeniu nikogo nie było. Spojrzałem
na swoją pierś. Przyzwyczajony byłem do gorszych widoków. Włożyłem rękę do
rany. Poczułem je. Po chwili szybkim ruchem wyrwałem je sobie z piersi. Czarne
jak smoła serce. I tak byłem bezdusznym stworzeniem. Pozbycie się starego serca
mogło dać Tytani szansę na odcięcie się od demona raz na zawsze. Ona
jednak w tej chwili walczyła o życie
więc nie było nawet o tym mowy. Spojrzałem na pobliską studnię. Wytworzyłem lód
i włożyłem organ do wiadra. Modliłem się w duchu, aby nikt nie zauważył co
właśnie zrobiłem. Zregenerowałem się i wróciłem do domu. Córka leżała na
kanapie, a obok niej stał Mephisto. Jego brata nigdzie nie było. Wytarłem
szybko resztki krwi w pobliski fotel. Gówno mnie obchodziły jego meble, poza
tym z odrobiną krwi wyglądały o wiele wiele lepiej! Usiadłem na fotelu i czujnym okiem
obserwowałem młodą dziewczynę. Bardzo seksowną dziewczynę... Otrząsnąłem się
jednak z tej myśli. Po chwili Tytania poruszyła się i otworzyła oczy.
<Mephiś? Hmm.. muszę pracować
nad techniką pisania w 1 os.I powiedz teraz, że Darkoss nie jest cudownym
ojcem! Jaki ojciec wyrwałby sobie organ dla córki? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!