05 marca 2016

Od. Tayron'a c.d Riley

Jej piękne, kuszące krągłości... Mógłbym przyglądać się jej ciągle. Obserwować 24 godziny na dobę, sekunda w sekundę. Jej obecność sprawiała mi przyjemność, nie obchodziło mnie co czuła. Była w moim mieszkaniu. Należała do mnie, i tylko ja miałem do niej prawo. Wzbudzała pożądanie. Ogromne. Przyznam, ciężko było się powstrzymywać. Moje czyny po pijanemu posunęły się za daleko. Ale...Ale może dzięki temu mi się odda?
-Tayron?
-Hmm? -Ręką położyłem ją na łóżku, a dokładniej na klatce piersiowej.
-Yyy... Czy... Czy możesz mi dać bokserki? -spytała dość niepewnie, co mnie trochę odurzyło.
-Oczywiście!
Byłem pijany... Jak to inaczej wyjaśnić? Chociaż, czyżby moje pożądanie do tej kobiety było aż tak silne? Sięgnąłem ręką ku swoim biodrom.
-Ale nie te! Inne. Z szafy, albo coś... -niemal wykrzyczała.
Miałem nadzieję... Która jak widać nie była powiązana z rzeczywistością. Szkoda. Nie mogłem zobaczyć jej cudownych kształtów w okazałości, co doprowadzało mnie do rozpaczy. A więc, miałem wybór. Pójdę po jakieś z szafy, albo... Albo...
-Nie chce mi się iść. -odparłem triumfalnie.
-W takim razie ja pójdę... -wydusiła.
Moim zamiarem nie było puścić jej tak od razu. Najpierw skorzystam z danego mi szczęścia. Wstała. Zaciągnąłem ją z powrotem na miejsce. Stykała się ze mną, była chłodna. Urocze. Zamyśliła się. Pomyślałbym, że rozmawia sama ze sobą. To także jest słodkie... Jedyną przeszkodą do celu był jej drobny przestrach. Nie wiem czego się bała. Umiem być na swój sposób delikatny. Uśmiechnąłem się sam do siebie. To ona wypełnia tą pustkę, której zawsze mi brakowało. Uzupełnia wspomnienia, prowadzi do ogromnej rozkoszy. Przyciągnąłem ją bliżej siebie.
-Co? - wymruczałem w jej jedwabiście miękkie włosy.
Wzdrygnęła się. Niestety odczułem zniewagę. Lekkie oburzenie, na szczęście trwające tylko chwilę.
-Nic... -odpowiedziała bez uczuć.
Rzekłbym, Riley jest śliczna, wręcz idealna. Nikomu nie pozwolę jej odebrać. Zacząłem składać drobne pocałunki na szyi i karku.
-Mmm... Jak cudnie pachniesz... -Wymruczałem.
Miałem ochotę to zrobić. Tu i teraz. Przytuliłem ją mocniej. Nie miała szans wyrwać się z moich objęć. Alkohol naprawdę źle na mnie działa. Nie minęła chwila, a znalazła się pode mną. 'Tayron, przecież dobrze wiesz... Złożyłeś przysiegę. Nie możesz jej złamać, robisz krzywdę tej dziewczynie jak i sobie.' Zamknij się. Teraz, patrzyłem głęboko w jej oczy. Było w nich przerażenie, zawstydzenie... Drobna miłość, delikatna. W duchu martwiła się o brata, było to małą cząstką. Po tym nastąpił pocałunek, długi i namiętny. Jej ręka. Trzymała moją, dokładniej. Próbowała odepchnąć mnie z jej. Zszedłem. 'Dobrze, dobrze Tay, nie posuwaj się za daleko. To źle się skończy...Chcesz ją stracić?' Usiadłem po drugiej stronie łóżka. Riley była zdziwiona.
-Em... Chodź muszę ci coś pokazać.
Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem za sobą. "Dimitri" Przywołałem smoka myślą. Zjawił się patrząc na mnie zdezorientowanie. Przyłożył ogon do podłogi. Po chwili znaleźliśmy się w pokoju. Suknie, ciuchy, bielizna. Wszystko. Ogromne łoże... Dawno mnie tu nie było. Przez chwilę miałem wrażenie iż Riley otwiera usta.
-Myślałem, że chociaż trochę może ci się to przydać. -pokiwała głową.
Wydawała się szczęśliwa, na tym mi zależało. Przynajmniej nie będzie musiała nosić moich ciuchów. Pojawiłem się ponownie w salonie. Dimitri prychnął w moją stronę. '"Wiem, że nie powinienem..." Smok wyminął mnie wzbijając się w powietrze. Emch... Sięgnąłem po pierwsze lepsze ciuchy. Przebrałem się i oczekiwałem na dziewczynę. Może ciągle nie dowierza w to co jej pokazałem? Sam nie wiem.

(Riley? Nie jesteś sama.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits