14 marca 2016

Od Kano cd. Moon

Przyglądałem się uważnie rękom dziewczyny, jednak ta po chwili odwróciła się tak bym nie widział blizn. Wsadziłem ręce do kieszeni i pokręciłem głową z dezaprobatą dla takiego zachowania.
- Po co to robisz? - zapytałem Moon, jednak dziewczyna nie wyglądała na chętną do odpowiedzi.
- Nie twój zakichany interes - prychnęła odwracając lekko głowę i rzucając mi przelotne spojrzenie.
Potarła lekko bolący nadgarstek, który spuchł i przybrał sino fioletowy odcień. Może jednak to coś poważniejszego niż nadwerężony czy skręcony nadgarstek?
- Co zrobimy? - powiedziała odwracając się w moją stronę.
- Przydałoby się opatrzyć dokładnie twoje rany - jeszcze raz przyjrzałem jej się dokładnie. - Umyć się też byś mogła - Do rzuciłem po chwili ze złośliwym uśmiechem.
Rzeczywiście, ubranie dziewczyny nie prezentowało się zbyt dobrze. Buty prawie całe pokryte były grubą warstwą błota. Nogawki spodni również, jeśli chodzi o płaszcz dziewczyny to był on w znacznym stopniu mokry a w jej włosy wplątała się jedna czy dwie gałązki z drzew i kilka liści. Moon spojrzała na mnie kpiąco. Obejrzałem swój strój.
Świetnie.
Mój ukochany płaszcz nadawał się jedynie do prania, nie dość, że mokry to jeszcze ubłocony i podaruj w co najmniej dwóch miejscach. Westchnąłem niezadowolony i spróbowałem otrzepać spodnie z kurzu.
Nieco zezłoszczony odczekałem kilka minut aż Moon nabierze sił. Zaczęło padać, i to dość ulewnie. Pociągnąłem za sobą dziewczynę w kierunku portalu. Oboje przemokliśmy do suchej nitki, całe szczęście, że portal znajdował się w starym budynku i chociaż przez chwilę nie musieliśmy moknąć.
W świecie ludzi pogoda była zdecydowanie przyjemniejsza. Temperatura przekraczała dziesięć stopni, nie padało a na niebie świeciło jasne słońce rzucające promienie na lekko ubranych ludzi przechadzających się po ulicy. Wsiedliśmy w pierwszy lepszy autobus, który zabrał nas na obrzeża miasta. Zmęczeni dotarliśmy do mojego „domu”, chociaż trudno to nim nazwać. Był to stary garaż o naprawdę sporych rozmiarach. Urządziłem go przeróżnymi meblami, było tam wszystko, nawet duży telewizor. Padnięty rzuciłem się na kanapę i złapałem z ręce pilot. Szybko wybrałem losowy kanał, na którym leciał akurat jakiś teleturniej i wbiłem wzrok w ekran. Po chwili usłyszałem chrząknięcie, odwróciłem głowę i spojrzałem w kierunku Moon stojącej przy drzwiach. Poderwałem się z kanapy i podszedłem do dziewczyny.
- Masz tu łazienkę? –zapytała zmęczonym głosem.
Pokiwałem głową i zaprowadziłem ją do niewielkiego pomieszczenia, w którym znajdowała się stara wanna na ozdobnych łapkach. Pokazałem jej gdzie może znaleźć ręczniki i wszystkie przybory toaletowe. Zanim się obejrzałem, zatrzasnęła mi drwi przed nosem. Powlokłem się do kuchni i otworzyłem lodówkę. Szybko przebiegłem wzrokiem po półkach z jedzeniem i wyjąłem niewielką sałatkę. Wziąłem widelczyk i usiadłem z powrotem na kanapie. Po chwili jednak przypomniałem sobie, ze cały jestem mokry więc wyjąłem z szafy czyste ubranie i założyłem je zamiast starego. Cudowne uczucie. Wróciłem do salonu i wybrałem kanał, na którym leciał akurat jakiś film akcji.
Usłyszałem skrzypnięcie drzwi od łazienki a po chwili wyłoniła się zza nich głowa zmieszanej dziewczyny. Owinięta była ręcznikiem a jej mokre włosy opadały na jej ramiona.
- M-mógłbyś przynieść mi jakieś ubranie? – poprosiła czerwieniąc się.
Wziąłem szary sweter i spodnie dresowe a następnie podałem je dziewczynie. Po chwili wyszła z łazienki ubrana już w normalny strój. Podwinęła lekko rękawy bluzy i usiadła na pufie leżącej metr od kanapy, na której siedziałem.
- Dalej boli cię ta ręka? – zapytałem próbując nadziać na widelec pomidora, który niestety bez przerwy mi umykał.
Moon pokręciła głową.
- Już zdecydowanie mniej ale wciąż trochę boli – odpowiedziała po chwili. – Masz może coś do żarcia? – zapytała przyglądając się mojej sałatce.
Wskazałem palcem na lodówkę. Dziewczyna podniosła się z pufy i zabrała się za poszukiwanie czegoś do jedzenia. Po chwili zaczęła otwierać wszystkie szafki aż wreszcie z jednej z nich wyciągnęła paczkę ciastek. Siedzieliśmy tak przed telewizorem i rozmawialiśmy na różne tematy. O wszystkim i o niczym. Film akcji skończył się dość szybko więc później oglądaliśmy jakieś kryminały. Byłem zmęczony wydarzeniami z dzisiejszego dnia, ucieczka, krukoni. Miałem ochotę zasnąć. Moon leżała na pufie i również wyglądała na chętną snu. Oczy jej się kleiły podobnie jak i mi. Ziewnąłem donośnie i przeciągnąłem się. Usłyszałem głośne pukanie do drzwi i zdziwiony spojrzałem na zegar.
- Kto to? – zapytała zmęczonym głosem Moon. – Jest dobrze po północy.
Wzruszyłem ramionami i zbliżyłem się do drzwi. Spojrzałem przez wizjer ale nikogo nie byłem w stanie zobaczyć.
<Moon? Udało mi się coś z siebie wycisnąć xp>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits