Przyglądałem się uważnie rękom dziewczyny, jednak ta po chwili odwróciła
się tak bym nie widział blizn. Wsadziłem ręce do kieszeni i pokręciłem
głową z dezaprobatą dla takiego zachowania.
- Po co to robisz? - zapytałem Moon, jednak dziewczyna nie wyglądała na chętną do odpowiedzi.
- Nie twój zakichany interes - prychnęła odwracając lekko głowę i rzucając mi przelotne spojrzenie.
Potarła lekko bolący nadgarstek, który spuchł i przybrał sino fioletowy
odcień. Może jednak to coś poważniejszego niż nadwerężony czy skręcony
nadgarstek?
- Co zrobimy? - powiedziała odwracając się w moją stronę.
- Przydałoby się opatrzyć dokładnie twoje rany - jeszcze raz przyjrzałem
jej się dokładnie. - Umyć się też byś mogła - Do rzuciłem po chwili ze
złośliwym uśmiechem.
Rzeczywiście, ubranie dziewczyny nie prezentowało się zbyt dobrze. Buty
prawie całe pokryte były grubą warstwą błota. Nogawki spodni również,
jeśli chodzi o płaszcz dziewczyny to był on w znacznym stopniu mokry a w
jej włosy wplątała się jedna czy dwie gałązki z drzew i kilka liści.
Moon spojrzała na mnie kpiąco. Obejrzałem swój strój.
Świetnie.
Mój ukochany płaszcz nadawał się jedynie do prania, nie dość, że mokry
to jeszcze ubłocony i podaruj w co najmniej dwóch miejscach. Westchnąłem
niezadowolony i spróbowałem otrzepać spodnie z kurzu.
Nieco zezłoszczony odczekałem kilka minut aż Moon nabierze sił. Zaczęło
padać, i to dość ulewnie. Pociągnąłem za sobą dziewczynę w kierunku
portalu. Oboje przemokliśmy do suchej nitki, całe szczęście, że portal
znajdował się w starym budynku i chociaż przez chwilę nie musieliśmy
moknąć.
W świecie ludzi pogoda była zdecydowanie przyjemniejsza. Temperatura
przekraczała dziesięć stopni, nie padało a na niebie świeciło jasne
słońce rzucające promienie na lekko ubranych ludzi przechadzających się
po ulicy. Wsiedliśmy w pierwszy lepszy autobus, który zabrał nas na
obrzeża miasta. Zmęczeni dotarliśmy do mojego „domu”, chociaż trudno to
nim nazwać. Był to stary garaż o naprawdę sporych rozmiarach. Urządziłem
go przeróżnymi meblami, było tam wszystko, nawet duży telewizor.
Padnięty rzuciłem się na kanapę i złapałem z ręce pilot. Szybko wybrałem
losowy kanał, na którym leciał akurat jakiś teleturniej i wbiłem wzrok w
ekran. Po chwili usłyszałem chrząknięcie, odwróciłem głowę i spojrzałem
w kierunku Moon stojącej przy drzwiach. Poderwałem się z kanapy i
podszedłem do dziewczyny.
- Masz tu łazienkę? –zapytała zmęczonym głosem.
Pokiwałem głową i zaprowadziłem ją do niewielkiego pomieszczenia, w
którym znajdowała się stara wanna na ozdobnych łapkach. Pokazałem jej
gdzie może znaleźć ręczniki i wszystkie przybory toaletowe. Zanim się
obejrzałem, zatrzasnęła mi drwi przed nosem. Powlokłem się do kuchni i
otworzyłem lodówkę. Szybko przebiegłem wzrokiem po półkach z jedzeniem i
wyjąłem niewielką sałatkę. Wziąłem widelczyk i usiadłem z powrotem na
kanapie. Po chwili jednak przypomniałem sobie, ze cały jestem mokry więc
wyjąłem z szafy czyste ubranie i założyłem je zamiast starego. Cudowne
uczucie. Wróciłem do salonu i wybrałem kanał, na którym leciał akurat
jakiś film akcji.
Usłyszałem skrzypnięcie drzwi od łazienki a po chwili wyłoniła się zza
nich głowa zmieszanej dziewczyny. Owinięta była ręcznikiem a jej mokre
włosy opadały na jej ramiona.
- M-mógłbyś przynieść mi jakieś ubranie? – poprosiła czerwieniąc się.
Wziąłem szary sweter i spodnie dresowe a następnie podałem je
dziewczynie. Po chwili wyszła z łazienki ubrana już w normalny strój.
Podwinęła lekko rękawy bluzy i usiadła na pufie leżącej metr od kanapy,
na której siedziałem.
- Dalej boli cię ta ręka? – zapytałem próbując nadziać na widelec pomidora, który niestety bez przerwy mi umykał.
Moon pokręciła głową.
- Już zdecydowanie mniej ale wciąż trochę boli – odpowiedziała po
chwili. – Masz może coś do żarcia? – zapytała przyglądając się mojej
sałatce.
Wskazałem palcem na lodówkę. Dziewczyna podniosła się z pufy i zabrała
się za poszukiwanie czegoś do jedzenia. Po chwili zaczęła otwierać
wszystkie szafki aż wreszcie z jednej z nich wyciągnęła paczkę ciastek.
Siedzieliśmy tak przed telewizorem i rozmawialiśmy na różne tematy. O
wszystkim i o niczym. Film akcji skończył się dość szybko więc później
oglądaliśmy jakieś kryminały. Byłem zmęczony wydarzeniami z dzisiejszego
dnia, ucieczka, krukoni. Miałem ochotę zasnąć. Moon leżała na pufie i
również wyglądała na chętną snu. Oczy jej się kleiły podobnie jak i mi.
Ziewnąłem donośnie i przeciągnąłem się. Usłyszałem głośne pukanie do
drzwi i zdziwiony spojrzałem na zegar.
- Kto to? – zapytała zmęczonym głosem Moon. – Jest dobrze po północy.
Wzruszyłem ramionami i zbliżyłem się do drzwi. Spojrzałem przez wizjer ale nikogo nie byłem w stanie zobaczyć.
<Moon? Udało mi się coś z siebie wycisnąć xp>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!