17 marca 2016

Od. Darknessa "Dzień Pierwszy" - Event



Mężczyzna zaczął powoli wyliczać, czy czegoś przydatkiem nie zapomniał zabrać. Czekała go w końcu długa podróż. Nawet bardzo długa! Sześć dni... Najchętniej przeteleportowałby się, ale jak na złość... musiał wziąć pasażerów! Dwie, trzy osoby może by i pomieścił, ale pięć osób, to dla niego za dużo. Poza tym, nie chciał sie przemęczać. Spojrzał jeszcze raz na bagaże. Chustka, maska, scyzoryk, nóż, apteczka, leki na uspokojenie, marihuana, heroina, leki dla Tiffany, dysk, kosa i największy skarb Darknessa. Pierścień. Mężczyzna raz jeszcze przyjrzał się mu dokładnie. Zaczął go podrzucać do góry , bawić się nim, kręcić, polerować.  Był Darknessa. Był jego i nikomu by go nie oddał. Nawet, jeżeli miałby uratować Tiffany przed klątwą. Oprócz pokonania Mroku mężczyźnie chodziło o coś jeszcze. O drugi artefakt. Miecz. Zależało mu na nim. Miecz ten posiadała Tiffany, a Mroku z lekka go przerobiła i uczyniła kolejnym artefaktem. Za sobą Darkness usłyszał śmiechy. Zdezorientowany oglądnął się i zobaczył Raz'a i Tiffany. Oboje o czymś rozmawiali i byli bardzo przejęci. Po chwili znowu obje się zaśmiali. Darkness skrzywił się z niesmakiem, jakby to go brzydziło i to niemiłosiernie. Zamknął oczy i policzył do trzynastu. Uspokoił się. Raz widocznie bardzo polubił Tytanię. Dla Darkossa nawet za bardzo. Nigdy mu nie zapomni tego, że nie dość, że ośmieszył go przed watahą, to jeszcze na dodatek zmanipulował jego córkę. I mimo, że się bardzo przyjaźnili, znienawidził go. Na dodatek, nigdy by nie zapomniał, że Ellanie czuła do niego miętę. Pamiętał, że kiedy jego związek przechodził chwilowy kryzys, ta zarywała do młodego basiora. Warren zdążył jednak już o tym zapomnieć, bo Ell znowu do niego wróciła. Zdążył już zapomnieć... ale mimo wszystko... Tytania nagle poruszyła głową i ojca. Ten natychmiastowo schylił łeb, aby nie pokazać, że jest wściekły i znowu zaczął udawać, że się pakuje. Po dłuższej chwili do pokoju wpadł Percy. Wyglądał tak samo zdezorientowany, kiedy zauważył, że jego siostra rozmawia z Razem. I doszło do tego.. Pocałowała go. Nie. Nie w usta. W policzek. Ale mimo wszystko Percy poczuł ukłucie zazdrości. O Tiffany. Bał się, że to dzięki Razowi wadera może stać się Alphą, gdyż to, że będzie miała męża tylko podwyższy jej szanse na tron. Viper zdenerwowany wbił paznokcie do dłoni, że nawet nie zauważył, kiedy z pomiędzy jego palców zaczęła wyciekać stróżka krwi. Wpatrywał sie tylko w zakochanych z nienawiścią w oczach, a Darkoss jakby wiedział, o co mu chodzi. Nawet bez mocy "Souls"można było zobaczyć, że Viper jest zazdrosny. Pierwszy raz w życiu. Zawsze to Tytania była zazdrosna o jego, gdyż bratu zawsze sie w życiu układało. Cały czas miał jakieś partnerki, miał znajomych, był szanowany w szkole, lubiany, popularny, przystojny, miał dobre stopnie... Tytania natomiast była w szkole kozłem ofiarnym. Zawsze była popychana, oddalana, znienawidzona... była traktowana jak odmieńca.... Wszyscy faceci, z którymi dotąd sie zadawała, oszukiwali ją. Albo ktoś ją okradł, albo pobił, albo wyśmiał. Miała również kiepskie oceny, gdyż nie miała głowy do nauki, nawet jak kuła przez kilka godzin. A na dodatek w wieku dwunastu lat, jak pokłóciła się z Percym, a ten nie chciał z nią wracać do domu, została zgwałcona. No i powrót depresji. Darkness otrząsnął się  z tych myśli Wiedział tylko, że ten dupek, który jej to zrobił zapłacił za ten grzech i siedzi teraz w piekle, osobiście torturowany przez Darkossa. Mężczyzna wstał i powiedział do Tytanii i Raz'a:
- Czas w drogę. Mam nadzieję, że macie wszystko. Zbędne rzeczy zostawcie.  Nie potrzebny nam dodatkowy balast. Módlcie się, abyśmy zastali Mroku w pałacu, bo jeżeli nie, będzie trudno ja schwytać. Wszyscy są już na dziedzińcu.
 Po tych słowach mężczyzna wyszedł na pole i przeliczył jeszcze raz kompanów, a kiedy okazało się, że to już wszyscy, wyczarował suzuki oraz jeepa i spojrzał na Lucifera:
- Mam nadzieję, że umiesz prowadzić. - po czym rzucił mu kluczyki od terenowego suzuki.,a sam wsiadł do jeepa.
Po chwili w aucie znaleźli się Hellmestin i Tytania z bagażami, a kiedy Raz miał wsiadać, warren powiedział ostrym głosem:
- Ty do Lucifera! Mam już dosyć twoich zabaw w podrywanie.
Raz warknął coś przez zęby i spojrzał z żalem na Tytanię, a ta westchnęła smutno.
***
Kiedy dotarli już pod stary dom, Darkness powiedział:
- Zostawcie auta. I tak nikt ich tu nie znajdzie. Niektórzy z was nie widzieli jeszcze  Delty, a ja znam ją jak ludzkie ciało. Trzymajcie sie mnie, nie oddalajcie się od grupy. Jest duże prawdopodobieństwo, że Mroku jest osłabiona, więc na pewno podwoi straże i postawi wszędzie krukonów!
Darkness wyciągnął kosę i wszedł do środka, a za nim po kolei Kasai, Tytania, Raz, Hellmestin i Lucifer.  Darkoss otworzył powoli portal i wszedł pierwszy. Delta wyglądała, jakby przeszło przez nią tornado. Drzewa powywracane, bez liści, trawa szara, ciemne chmury... To nie był już jego dom...
(No dobra... jakoś to poszło! Kolejny: Helmestin!)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits