Zadzwonił długo oczekiwany dzwonek. Viper już miał wychodzić z sali, kiedy zatrzymała go nauczycielka. Chłopak zamarł. Myślał, że chce z nim porozmawiać o siostrze, na co wcale a wcale nie miał ochoty. Nauczycielka matematyki spojrzała na swoich uczniów i powiedziała do Percy'ego:
- Zaczekaj chwilę.
Chłopak wrócił wiec do ławki i cierpliwie czekał. Nauczycielka wróciła do swojego biurka.
- Tak więc, chciałam wam tylko powiedzieć, że szkoła ufundowała nam wycieczkę... do Teksasu na tydzień.
Klasa milczała. Nikt nie rozmawiał. Uczniowie patrzyli nerwowo na panią Kelly. Było to trochę.. dziwne. Nauczycielka westchnęła ciężko i dokończyła:
- Wyjeżdżamy jutro o godzinie czwartej trzydzieści nad ranem. Spakujcie potrzebne rzeczy. Przepraszam, za to, że nie poinformowałam was o tej wycieczce. Sama dopiero dowiedziałam się o niej wczoraj.
Percy zdziwił się. Zaczął powoli podejrzewać, że ta wycieczka jest jakąś chorą aferą. Próbował jednak odgonić te myśli. Reszta uczniów nie wyglądała na jakoś szczególnie zaintrygowanych tą wycieczką. Zachowywali się tak, jakby było to czymś normalnym. Po dłuższej chwili, gdy pani Kelly wypuściła uczniów, Percy wybiegł praktycznie natychmiast ze szkoły. Chciał dostać się jak najszybciej do domu. Zauważył jednak tłum. Przeklną cicho i próbował się przedostać, ale cały czas ktoś go odpychał warcząc pod nosem: "Nie pchaj się!". Wściekły Percy wepchnął się nagle przed jakąś uczennicę. Była to ta sama, zamaskowana dziewczyna, która walnęła go drzwiczkami od szafki. Uśmiechnął się do niej, a ta tylko prychnęła cicho i spojrzała na podłogę. Uczniowie nagle zatrzymali się. Słychać było lamenty i stęki. W końcu padły znaczące słowa:
- Nie żyje.
Viper jakby się obudził. Zaczął się znowu rozpychać i dotarł przed drzwi do damskiej ubikacji. Leżała tam ruda, nie wysoka dziewczyna o zielonych oczach i dużych, czarnych okularach. Nad nią stał nauczyciel fizyki. Z tą samą dziewczyna rozmawiała czarnowłosa. Chciał podejść i przyjrzeć się nieboszczykowi, ale znając życie nauczyciel zakazałby mu tam wchodzić. Prychnął więc cicho i skierował eis w stronę drzwi. Miał nadzieję, że nikt go nie zauważy. I tak się też stało...
(Accelia? Wybacz długość, presja czasu ;-;)
Setny post!!!! XD
OdpowiedzUsuń