Rother spojrzał się przez ramię, nie podobało mu się, że wadera nie
nadąża. W takim momencie mogła się bardziej postarać. Demon miał nad
nimi dużą przewagę siłową, więc mogli liczyć tylko na ucieczkę. Mimo to
musiał zwolnić, nie po to ją ratował by teraz zostawić na pastwę losu.
Zrównał z nią kroku. Był pewien, że serce wali mu zbyt mocno... musiał
się opanować, a to że zwolnił mógł właśnie na to wykorzystać. Nadal
jednak nie było to łatwe...
- Jeśli będziesz się tak ślimaczyć to nas dopadnie - powiedział
beznamiętnie z wzrokiem utkwionym w dal. Dołączył niedawno będąc pewnym,
że to lepsze wyjście niż dalej tułaczy się samemu... mylił się. Słyszał
co prawda o jej opętaniu, ale wziął to za plotkę to był błąd. Nie
potrzebował dużo czasu by przekonać się, że to prawda... do tego
Mroku... słyszał o niej bardzo wiele, głównie od duchów. Mimo to raczej
nie było teraz możliwości odejścia. Przez całe dnie nie ruszał się zbyt
dużo po zamku by nie podpaść Alphie, więc nie zdołał poznać całego
zamku... teraz tego żałował.
- Nie ślimaczę się - warknęła nadal oburzona wadera. Nie do końca
potrafił ją zrozumieć. Będąc ściganą przez demona miała jeszcze czas by
być na niego złą. Skręcili w prawo... dalej korytarz, Mijali wiele
drzwi, ale większość z nich wyglądała na dawno nie używane, więc na
pewno nie prowadziły do wyjścia. Zastanawiał się czy nie użyć by
któregoś jako kryjówki, ale na razie była jeszcze szansa, że stąd
wyjdą... musiał zaryzykować. Biegli dalej już w ciszy każde skupione na
tym by jakoś się stąd wydostać. Skręcili znów w prawo, potem lewo i
nadal jakieś korytarze, Nie mogli jednak się zatrzymać. W pewnym
momencie korytarz rozchodził się na dwa, Rother, który biegł po prawej
odruchowo skręcił w prawo, za to Hikaru w lewo.... wpadli na siebie i aż
oboje upadli. Wadera musiała ucierpieć bardziej niż on ze względu na
masę. Siła uderzenia była duża, więc oboje w pierwszej chwili nie
potrafił wstać.
- Co ty wyprawiasz ? - warknął tym razem widocznie poirytowany,
- To ty co robisz ?! - uniosła się pierwsza wadera i obnażyła kły. Widać
było, że była obolała, Rother mimo wszystko też ucierpiał i to on
potrzebował dłuższej chwili by do siebie dojść - Rusz się...!- w tym
momencie znów usłyszeli Mroku. Rozmowa w jednej chwili się urwała,
basior zerwał się i oboje pobiegli dalej tym razem w jednym samym
kierunku. Oboje byli jednak świadomi, że ta wpadka kosztowała ich utratę
przewagi. Nie mogli już sobie pozwolić na żaden błąd. Biegli dalej...
kolejne skręty i kolejne korytarze... skręcili po raz chyba 10 i w końcu
napotkali coś innego niż korytarz... ścianę. Wbiegli w pusty zaułek.
Rother stanął jak wryty.. tego akurat się nie spodziewał. Szybko jednak
odzyskał trzeźwość myślenia. Zawrócił, ale gdy tylko usłyszał Tytanię
zmienił się w człowieka i sforsował pierwsze lepsze drzwi. Wbiegli tam i
zamknęli za sobą drzwi. Nie tracąc czasu wycofali się na tył pokoju.
Wadera też zmieniła się w człowieka.
- Co teraz? - spytała spoglądając na Rother'a.
- Czekamy i siedzimy cicho - stwierdził patrząc na drzwi. Umilkli. Po
chwili usłyszeli kroki.... to musiała być Tytania. Przeszła obok
drzwi... i poszła dalej.
Udało im się?
Drzwi wyleciały z zawiasów, tak, że uderzyły o ścianę metr od stojących Hikaru i Rothera.
- Myślałaś...- jej wzrok za mężczyźnie - Myśleliście, że uda wam się uciec?
- Czemu mielibyśmy przed tobą uciekać łaskawa Alpho? - odezwał się
basior z spokojem w głosie jak i na twarzy. Wyciągnął z kieszeni
papierosy, wziął jednego do ust i zapalił - Czy jest jakiś powód dla
którego mielibyśmy się ciebie bać zamiast cię uwielbiać? - próbował
przedłużać, tak naprawdę szukał jakiejś strategii, byli jednak w dość
beznadziejnym położeniu.
(Tytania? Hikaru? Trochę (bardzo) nie ogarnięte. Następnym razem spróbuję coś lepszego stworzyć ;-;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!