17 stycznia 2016

Od Moon do ktosia

Szłam lasem po terenach nowej watahy, starałam się zapamiętać dróżki, aby po prostu się nie zgubić. Po jakichś 30 minutach czułam się jakbym, przeszła kilka kilometrów. Akurat znajdowałam się na jakiejś łące. W pobliżu było drzewo, więc wspięłam się na nie i położyłam. Patrzyłam się na kwiaty i zasnęłam.
Obudziłam się i od razu usłyszałam burczenie w brzuchu. Wstałam i zeskoczyłam z drzewa."Nienawidzę tego ciała" klęłam siebie i swoją głupotę.. Szukałam zwierzyny, której za Chiny nie mogłam wyczuć może i lepiej. "Jest! Mam trop!" Ruszyłam za zapachem. Nie opodal mnie było kilka królików. Uśmiechnęłam się dumna z siebie. Zaczaiłam się za sporym kamieniem. Poczekałam chwilę, aż któryś zbliży się. O, proszę... Rzuciłam się na jednego i szczękami zmiażdżyłam mu głowę. Powoli zaczęłam niesmakiem spożywać padlinę.

(ktoś chętny?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits