03 grudnia 2017

Od Persefony C.D Peruna


  Naburmuszyła się strasznie. Była wściekła, zdruzgotana i… poniekąd nawet można było powiedzieć, że przerażona. Próbowała przyzwać Fragonię. Chciała, aby dziewczynka dała jej jakikolwiek znak, że żyje, jednak połączenie coś blokowało. Czarnowłosa wyjrzała przez okno i spojrzała ponuro na śnieg. Nienawidziła tej pory roku. Nie dość, że ciągle odcinało prąd, sieć, a i sygnał był zakłócany, to jeszcze było diabelnie zimno. Rzuciła kilka przysłowiowych kurw. Miała nadzieje, że jej oprawca nie usłyszał, bo byłby to dla niej straszny wstyd. Chciało jej się płakać, skakać, gryźć fotele, wydłubać oczy komukolwiek. Każdy ma w życiu taki jebany okres, a ona była właśnie przed tymi dniami, a hormony tak buzowały, że nie mogła przestać się wściekać.
 I w końcu doszła. Kopnęła z całej siły fotel. Perun spojrzał na nią złowrogo, jednak nic nie powiedział. I dobrze. Według niego Persefona zachowywała się jak rozpuszczona gówniara. I tak miał szczęście, że to nie z Fragonią się siłował. Dziewczyna w końcu miała przesrane, ciągle się cięła, ciągle płakała. Perun nie miałby do niej nerwów. Podobnie zresztą jak Fragonia nie miałaby nerwów do niego i już popełniłaby samobójstwo. [...]

  — Nie jestem. — powiedziała zdenerwowana Persefona, spoglądając na pobliskie okno.
 Jeżeli on myślał, że naprawdę będzie siedziała tutaj jak potulny misiaczek i wykonywała jego polecenia, oraz stosowała się do jego zasad, to ten debil najwidoczniej jeszcze nie uruchomił swojego mózgu. Persefona nawet chciała to skomentować, ale ostatecznie jedynie ugryzła się w język. 
  — To może chociaż coś do picia? Kawy? Herbaty? Wody?
  — Może być kawa. — mruknęła obojętnie.
  Perun westchnął i po chwili wszedł do kuchni, aby przygotować dziewczynie napój. Mała postanowiła więc skorzystać z okazji i pobiegła do następnego pokoju. Musiała dokładnie zwiedzić i zobaczyć jego małe, Imperalskie mieszkanko. Położyła się na łóżku samotnego policjanta i zamknęła oczy. Będzie tu mieszkała. Przez kilka dni. A co potem? Co, jeżeli dorwie ją Mroku i wyrwie jej kłaki za tą jebaną ucieczką? A jak Fragonia da sobie rady bez niej? W końcu malutka była naprawdę słaba psychicznie i jeżeli się nie załamie, to będzie cud. Najważniejsze, żeby nie zrobiła sobie większej krzywdy. 
  No, a nawet jeśli... Co, jeżeli minie termin, a jej nieistniejący ojciec się nie pojawi? Co wtedy zrobi z nią ten chirurg? Zawiadomi policję? Na pewno. Tak, z pewnością to zrobi. Mężczyźni zaś stwierdzą, że nie ma ona rodziny i żadnych opiekunów. Oddadzą ją więc albo na targ niewolników, albo do sierocińca. A jak tam było? Tak naprawdę malutka jeszcze nigdy nie była w takim miejscu. Mogła się jedynie domyślać, jak tam naprawdę jest. Słyszała wiele plotek. Ponoć sierociniec to coś jak internat. Tylko nikt nie tęskni za tobą. Nikt nie przysyła ci kartek na święta. Nikt cię nie kocha. Nikt.
  I ją też nikt nie kochał. Nawet, jeżeli nie była w sierocińcu. Miała jedynie kogoś na wzór odeszłej siostrzyczki. W jej oku zakręciła się pierwsza łezka. Cholera... Od kiedy to demony czują ból? Dlaczego ona płakała? Co to właściwie było...? 

Perunku? Pocieszysz? :c

Punkty: 485

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits