23 grudnia 2017

Od Hikaru/Kano - Konkurs #Opowieść Wigilijna

Kano zdecydowanie nigdy nie lubił świąt. Chociaż „nie lubił”, to mało powiedziane, on ich wręcz nienawidził. Oczywiście, prezenty uwielbiał, ale na samą myśl, że żeby je dostać, musiałby spotkać się ze znajomymi i wypełznąć ze swojego małego mieszkanka, robiło mu się niedobrze. Nie był żadnym aspołecznym nerdem, nie miał też żadnych fobii społecznych, on po prostu nie lubił tych wszystkich ludzi, z którymi musiał obcować przez ten jeden wieczór w roku.
Zresztą, cała ta świąteczna atmosfera nigdy mu się nie udzielała. Ubieranie choinki męczyło go. Najpierw pojechać i kupić, potem zaciągnąć po schodach do mieszkania na wysokim piętrze, bo do windy drzewko nigdy się nie mieściło, a potem znów stoczyć się do piwnicy bloku po pudło z ozdobami i przez pół godziny ostrożnie zakładać bombki na kłujące i sypiące się igły. Dlatego po kilku latach tej katorgi, przerzucił się na sztuczną, półmetrową choinkę, aż wreszcie i z tego zrezygnował, bo nie chciało mu się raz do roku wyjmować i chować ją do piwnicy.
Ozdób typu lampki świąteczne czy świeczki też nigdy nie lubił. Wyjątkowo takie pierdoły go irytowały. Lampki LED wiecznie się psuły, nawet gdy kupił trochę droższe, oczekując lepszej jakości, a świeczki zapachowe zamiast pachnieć goździkami czy mandarynkami, na kilometr waliły jakimś świństwem, przez co mieszkanie chłopaka zamieniło się szybko w małą komorę gazową. Tak wiec oba te rodzaje dekoracji chłopak porzucił już dawno temu. Od jakichś trzech lat w jego mieszkaniu nie dało się wyczuć choć krzty świątecznego klimatu.
Bożonarodzeniowe potrawy były jego koszmarem. Kucharzem zdecydowanie nie był dobrym. Aczkolwiek nie przeszkadzało mu to w najmniejszym stopniu, już dawno przyzwyczaił się do jedzenia chińskich zupek i mrożonek nie zależnie od okazji. Było to dużo przyjemniejsze, niż babranie się w rybie w galarecie, lepienie pierogów, które i tak zawsze wychodziły rozgotowane, lub pieczenie pierniczków, co zawsze kończyło się małym pożarem, bo Kano regularnie zapominał o wyjęciu ich z piekarnika.
Prezenty były już trochę inną sprawą, Kano lubił je dostawać, jednak nie koniecznie miał ochotę wydawać własne oszczędności na rzeczy dla swojej rodziny. Chociaż nie, rodziny za bardzo nie miał, więc właściwie ten problem łatwo sam się rozwiązał. Ale to działało również w drugą stronę, nie mając nikogo bliskiego, więc nie miał co liczyć na jakiekolwiek prezenty.
Święta spędzał samotnie na kanapie, oglądając jakieś kiepskie komedie i opychając się ryżem z mikrofali. Niby mógł wybrać się na jakąś świąteczną imprezę w nocnym klubie, jednak w tym roku wyjątkowo nie miał ochoty na jakiekolwiek zabawy. Ciepły koc, jedzenie, telewizja i zapas energetyków, to był jego idealny plan na tegoroczne Boże Narodzenie. Nie sądził, by ktokolwiek, lub cokolwiek mogło zaburzyć jego idealny Świąteczny wieczór.
Ale cóż, była na tym świecie jedna, jedyna osoba zdolna by zniszczyć jego światopogląd.
H I K A R U
Czerwonowłosa nudziła się w te święta. Więc zamiast rodzinnie spędzać wieczór z Viperem, Fire i Peruną, wymknęła się na miasto. W pewnym stopniu chciała przetestować Vipera, czy ten umie zająć się dzieckiem, oraz ogarnąć świąteczną kolację, na którą ponoć miał wpaść również Darkness. Właściwie po części dlatego Hikaru postanowiła odpuścić sobie rodzinne świętowanie, dalej nie była przyzwyczajona, do faktu, że ten pedofil, gwałciciel i nekrofil, jest dziadkiem jej słodkiej Peruny. Oj już czerwonowlosa wiedziała, że gdy tylko nadarzy się okazja, Darkness będzie próbował zrobić z Perunki młodocianego zabójcę, handlarza jakimiś podejrzanymi rzeczami, lub ustanowi ją pomocnikiem w swoim zakładzie pogrzebowym.
Hiakru włóczyła się po mieście przez dłużysz czas, nie miała konkretnego pomysłu co ma robić. Myślała, czy by kogoś nie odwiedzić, ale nie przypominalo jej się, by ktokolwiek mieszkał w okolicy. Aż wreszcie, stojąc na przejściu dla pieszych, przez głowę przebiegła jej myśl.
- O taaak – mruknęła pod nosem i strzepała śnieg z kaptura kurtki. – Czas odwiedzić starego znajomego.


Kano drzemał na kanapie, sen znużył go podczas oglądania jakiegoś nudnego romansidła. Akcja akurat zaczynała się rozwijać, ale chłopak miał już zdecydowanie dosyć oglądania wiecznie dramatyzującej latynoski i jej wysokiego, opalonego wybranka serca, który aż opływał seksem.
Jego spokojny sen został jednak gwałtownie przerwany donośnym pukaniem do drzwi. Chłopak ospale podniósł się na kanapie i przetarł twarz. Chwilę siedział otępiały, aż wreszcie pukanie powtórzyło się.
- Już idę, spokojnie – krzyknął i kiwając się na boki, podszedł do drzwi.
Przekręcił klucz, a gdy tylko zamek zaskoczył, do mieszkania wpadła Hikaru. Kano przyglądał jej się przez dłuższą chwilę, szukając jej w swojej pamięci. Trochę mu zajęło, zanim skojarzył ki jest owa dziewczyna. Zdecydowanie nie spodziewał się tu jej wizyty, od dłuższego czasu nie kontaktował się z żadnym starym znajomym. Niespodziewana wizyta Hikaru, i to w dzień świąt, była nie lada zaskoczeniem dla wciąż ospałego Kano.
- Co ty tu robisz? – jęknął niezadowolony i zamknął za nią drzwi.
Kano znał Hikaru i jej usposobienie, więc nie liczył na to, żeby udało mu się ją w jakikolwiek sposób wykurzyć z jego własnego mieszkania. Dziewczyna również nie była zainteresowana opuszczeniem lokalu, dużo bardziej zaciekawił ją barek w jego kuchni. Zanim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć, czerwonowłosa wyciągnęła dwie butelki wódki, dwa tanie wina i kilka innych alkoholi. Pewnym krokiem przemaszerowała do salonu i usiadła na kanapie, Szybko wyłączyła romansidła, bo zdecydowanie nie chciała oglądać migdalących się ludzi i przełączyła na pierwszy lepszy film sensacyjny.
- Kaaaanooo~ - krzyknęła do wciąż zadziwionego chłopaka, który dalej stał przy drzwiach i głęboko rozmyślał nad planem, jak przeżyć ten wieczór w jej towarzystwie. – Przynieś mi otwieracz do wina!
Blondyn westchnął niezadowolony i powlókł się do kuchni. Grzebał chwilę w jednej z szuflad, aż wreszcie wyciągnął z niej stary korkociąg, którego nie używał już od dawna – rzadko kiedy pił alkohol, miał słabą głowę, więc stronił od takich zabaw. Z pamięcią jednak problemów nie miał i świetnie pamiętał, że czerwonowłosa również kiepsko znosi duże ilości alkoholu. Z każdą więc chwilą coraz bardziej obawiał się, jak to się skończy, w głowie obliczał już ile pieniędzy może wydać na remont mieszkania. Na samą myśl o tym, jeszcze bardziej pogarszał mu się humor.
Naburmuszony usiadł na drugim brzegu kanapy i tylko co chwilę rzucał Hikaru gniewne spojrzenie. Ale dziewczyna dużo sobie z tego nie robiła. Wypiła kilka łyków wódki, szybko więc zarumieniła się i zaczął udzielać się jej głupi humor.
- No pij!! – mruknęła, podstawiając butelkę alkoholu tuż pod twarz Kano.
Chłopak wziął ją od niej i przez chwilę przyglądał się jej zawartości. Kiedy ostatnio pił alkohol? W zeszłe święta? A może na czyichś urodzinach? Nie mógł sobie przypomnieć, więc musiało być to dawno temu. Ale czas było przerwać ten okres abstynencji i spędzić ten wieczór w jakiś ciekawszy sposób. Chłopak przystawił butelkę do ust i na raz wypił kilka łyków.
Hikaru wyszczerzyła zęby i uśmiechnęła się rozbawiona.  Nie minęła chwila, jak kolejne butelki poszły w obieg.


- Kano… Kano!
Chłopak ziewnął zaspany i otworzył oczy. Głowa go bolała, miał sucho w ustach i czuł, że jeśli się poruszy, zwymiotuje wszystkim co tego dnia jadł. Jęknął niezadowolony i spojrzał na Hikaru, która z nieznanego mu powodu, postanowiła wyrwać go z jego drzemki. Czerwonowłosa miała przekrwione oczy, ewidentnie fizycznie nie była w lepszym stanie niż Kano.
- Czego chcesz? – stęknął i zamknął oczy by wrócić do błogiego snu.
Nie było jednak mu dane, bo dziewczyna uparcie nim potrząsała, co mogło skoczyć się tylko puszczeniem pawia przez Kano.
- Chłopie! Co było w tej wódce?! – darła się Hiakru.
- Wódka jak wódka, nic dziwnego… o co ci niby chodzi?
- O tych trzech facetów, stojących w twoim mieszkaniu!
Kano przetwarzał chwilę to co powiedziała Hiakru. Nie do końca rozumiał, co ma ona na myśli. Ktoś był w mieszkaniu? Niee, to nie było możliwe, chłopak pamiętał, ze na pewno zamknął drzwi, po tym jak wpuścił dziewczynę. To może włamywacze? Ale czyżby byli aż tak wstawieni, żeby nie zareagować, gdy ktoś plądrował jego lokum?
Zarówno Hikaru i Kano usilnie próbowali sobie przypomnieć, co robili, zanim usnęli. Dziewczyna kojarzyła tylko, jak mówiła coś o swoich dziecięcych latach i przytaczała wszelakie głupie historie z jej życia. Blondyn pamiętał mniej, najpierw oglądał jakiś paradokument, a gdy chciał iść spać do swojej sypialni, urwał mu się film – wstając z kanapy był tak znużony, że upadł na ziemię i zasnął. Żadne z nich, nie miało więc pojęcia o nagłych odwiedzinach trzech mężczyzn.
Ci stali dumnie przed nimi i widocznie niezrażeni ich ekscesami, czekali na chwilę by coś powiedzieć.
 Pierwszy był to starszy, nieco zgrzybiały dziadek. Miał siwą brodę, przerzedzone włosy i opierał się na lasce. Łypał z pogardą na Kano i Hikaru.
Drugi wyglądał na rówieśnika domowników. Miał na sobie kiczowaty, świąteczny sweter z reniferem i diodami w jego nosie, które świeciły się czerwienią. To zdecydowanie nie przypadło do gustu Hikaru, która z mocnym kacem, nie była zbyt entuzjastycznie nastawiona do intensywnego światła, będącego tuż przed jej twarzą.
Trzeci był to jakiś małolat, miał góra dziesięć lat, jednak mimo to, patrzył z góry na czerwonowłosą i Kano.
- Witajcie! – zaczął stary dziadek. – Jeste-
Nie dokończył. Nie było mu dane, bo Hikaru zdzieliła go lampą w głowę. Staruszek jęknął i grzmotnął o ziemię. Zapadła cisza, wszyscy patrzyli z szeroko otwartymi oczami na dziewczynę.
- ZABIŁAŚ DUCHA PRZESZŁYCH ŚWIĄT! – wydarł się chłopak w swetrze.
- Kogo do cholery?! – zapytali chórem Hikaru i Kano.
Małolat i Kiczowaty Sweter zaczęli mamrotać coś do siebie nerwowym głosem. Co i raz rzucali zdenerwowane spojrzenie w stronę czerwonowłosej.
Kano zbliżył się do Hikaru.
- Co tu się dzieje?
- A sąd ja mam wiedzieć?! – syknęła dziewczyna.
- Właśnie żeś zabiła niewinnego staruszka!
- To jacyś włamywacze! Nie dziw mi się, był podejrzany… A poza tym to twoja lampa, będzie na ciebie!
- Czy ty chcesz mnie wrobić w morderstwo?! – zdenerwował się Kano.
- Ekhm – odchrząknął Kiczowaty Sweter. – Czy jesteście świadomi, co żeście uczynili?! Ten mężczyzna – tu wskazał na leżącego dziadka – jest duchem przeszłych świąt! - Hikaru i Kano wymienili zdziwione spojrzenia. – Dalej nie rozumiecie? – Oboje pokręcili głową. – Opowieść wigilijna? Scrooge? Cokolwiek?
- Ni chu*a – bąknęła Hikaru.
Chłopak w kiczowatym swetrze westchnął zażenowany. Podszedł do Hikaru i blondyna, po czym pstryknął ich w czoło. Oboje natychmiast runęli na ziemie, zmożeni snem.


Gdy obudzili się następnego ranka, oboje mieli gigantycznego kaca. Hikaru już od pobudki, okupowała toaletę i zwracała wszystko co wczoraj wypiła. Kano nie był w stanie się ruszyć. Na domiar złego leżał w niewygodnej pozycji, czuł, że albo się obróci, co może spowodować wymioty, albo musi pożegnać się z prawą ręką, którą przyciskał swoim ciałem, przez co przestała dopływać do niej krew.
Stęknął niezadowolony i resztką sił obrócił się na drugi bok.
- O cholera, kiedy ostatnio tak zabalowałem? – jęknął bezsilnie.
Hikaru wyszła z łazienki i powlokła się na kanapę. Opadła bezsilnie na poduszki.
- Ty, pamiętasz co się działo dziś w nocy? – mruknęła.
- Chodzi ci o…?
- A niby co, o tych trzech facetów – bąknęła Hikaru.
Kano spojrzał na nią, mimo, ze był strasznie zmęczony, postarał się o uśmiech na twarzy.
- Źle, dwóch, bo jednego zabiłaś – zaśmiał się cicho.
Dziewczyna rzuciła mu gniewne spojrzenie. Odpoczywali tak chwilę w ciszy, każde zatopione we własnych, chaotycznych myślach.
- Nikomu ani słowa o tym co zaszło – skwitowała Hikaru.
Przekręciła się na kanapie i nakryła kocem, chwilę potem można było usłyszeć jak chrapie. Kano nie miał tak łatwo, podłoga nie była zbyt wygodna, ale nie miał tyle sił, by wstać i przenieść się do sypialni. Trochę to zajęło, ale i on po jakimś czasie znów zasnął.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits