Od Jiro

- Przywal mu! Dajesz! - krzyczał tłum w samym środku Qan'Rat.

Młody, drobny chłopak właśnie bił się z innym, o wiele bardziej umięśnionym. Ludzie stawiali kasę, na jednego z nich. Można by było powiedzieć, że ten większy wygra, jednak nie był zbyt zwinny, więc szanse były wyrównane. Nawet okoliczni strażnicy oglądali całe widowisko. "Goryl" tak przywalił temu drugiemu w głowę, że ten stracił przytomność i trzeba było go ściągać z areny.

-Tera twoja kolej, Jiro. -Powiedział mężczyzna przyjmujący zakłady.

Stanął on do walki z trochę większym od niego facetem. Walka się rozpoczęła. Przeciwnik, niczym zawodnik MMA zamachał się pięściami, kilka razy trafiając czarnowłosego po twarzy. Ten jednak nie dawał za wygraną i prześlizgnął się pod nim, skacząc mu następnie na plecy i uderzając go z buta w kark. Mężczyzna warknął, złapał go i następnie rzucił nim o ziemię. Już miał wykonać ostateczny cios, gdy Jiro z pozycji leżącej kopnął go w brzuch. Przeciwnik wypluł trochę krwi i padł na ziemię. Na szczęście jego stan nie był zły. Zdziwieni ludzie zaczęli klaskać.

- Jak widać, rozmiar nie ma znaczenia. - zaśmiał się zarządca. - Oto twoja zapłata. - powiedział i podał chłopakowi sakwę złotych monet. 

Jiro schował ją do kieszeni i skoczył na rynek kupić sobie jakąś broń. Sprzedawca uśmiechnął się, widząc taką ilość złota i dał mu za nią posrebrzaną katanę, kilka noży do rzucania oraz łuk z dębowego drewna. Z takim wyposażeniem można już było rzucać się na groźniejsze potwory. Zadowolony z zakupu ninja poszedł wydać resztę złota na coś do jedzenia w najbogatszej karczmie w wiosce. Podczas pożywiania się, wpatrywał się w drzwi i w przechodniów, oczekując kogoś,  kto da mu jakieś zlecenie, bądź z nim porozmawia. W tej wiosce ciężko jest załatwiać różne sprawy samemu, ale jednocześnie to właśnie samotność umacnia charakter, co jest w Qan'Rat potrzebne.

Słowa: 300

Jiro zdobywa punkty dla Neutralnych!