09 lipca 2017

Od Mobiusa C.D Evie

Przez chwilę weryfikowałem co dziewczyna do mnie powiedziała. Cholera.. poczułem jak moje ciało niepokojąco szybko zwiększa temperaturę. Spokojnie Mobius. Wypuściłem powietrze z płuc i pokazałem Evie by zeszła z moich kolan, co dziewczyna uczyniła. Schowałem twarz w dłoniach i zapadła głucha cisza
- Powiedz coś - Głos Evie się załamał, a ja wstałem z miejsca i spojrzałem w oczy kobiety, bez słowa podszedłem do niej i przytuliłem ją do piersi, a dziewczyna szybko odwzajemniła uścisk
- Nie możemy.. - Wyszeptałem, a kuzynka jak porażona nawet nie drgnęła
- Ale.. - Wysyczała i poczułem jej łzy na mojej klatce piersiowej, zaczęła powoli się wyrywać - Jak to nie możemy!? - Odsunęła się na tyle by spojrzeć w moje oczy, dostrzegła w nich smutek przez co ułożyła dłoń na moim policzku i chciała mnie pocałować, jednak ją zatrzymałem
- Nie jesteśmy sobie przeznaczeni - Uśmiechnąłem się
- Nie pokazuj mi tego fałszywego uśmiechu! - Wrzasnęła - Co mnie obchodzi, że nie jesteśmy sobie przeznaczeni.. co ma do tego cholerne przeznaczenie.. - Przegryzła wargę i próbowała się uspokoić - Kochasz mnie prawda? - Patrzyła na mnie zapłakana - Nie jak kuzynkę.. - Ucichła - Prawda? - Spuściłem wzrok i odsunąłem się od dziewczyny, chciałem coś powiedzieć, jednak mi przeszkodziła - Rozumiem, nic nie mów.. i tak wiele nie oczekiwałam - Zacisnęła mocno pięści i wybiegła z domu, przy tym trzaskając drzwiami
- Evie! - Krzyknąłem za nią, ale zanim otworzyłem drzwi dziewczyna rozpłynęła się jak we mgle. Cholera jasna.. uderzyłem pięścią o ścianę. Czemu to musiało się wydarzyć? Kątem oka dostrzegłem buty Evie, idiotka poszła bez nich. Zabawa jak w kopciuszka. Przykucnąłem i wziąłem drobne szpilki. Po części cieszyłem się jednak, ze stąd uciekła, jeszcze chwila i kto wie co mógłbym zrobić. Nie ma co ukrywać przez te słowa poczułem ogromną radość, lecz wiem, że to się nigdy nie uda. Pomyśleć, że przez coś tak błahego moja ekscytacja jest prawie na najwyższej kresce. Po kilkunastu minutach wyszedłem z domu i skierowałem się tam, gdzie mieszka Evie. Miałem nadzieję, że znajdę ja tam całą i zdrową. Jakby mało tu było zboczonych typów, jeszcze ta kiecka, na samą myśl.. Potrząsnąłem głową. Zanim dotarłem do domu Evie minęło przynajmniej pól godziny, jak zawsze mój niezawodny instynkt wprowadził mnie w ślepy zaułek.
- Mobius! - Wykrzyknęła rozradowana ciotka - Czego potrzebujesz? - Spytała i zaczęła szukać czegoś za moimi plecami - A gdzie Evie? - Czekała na odpowiedź z uśmiechem
- Myślałem, że jest tutaj... - Odparłem zmartwiony, gdy twarz ciotki stała się blada. Od razu złapałem kobietę, by utrzymała równowagę
- Mówiłam jej, że wyjście w takim stroju przyniesie tylko problemy - Wydusiła
- Na pewno nic jej nie jest, to silna kobieta - Uśmiechnąłem się niemrawo
- Nie było jej całą noc, gdy Lucjan zadzwonił, że wyszła byłam pewna, że poszła do Ciebie... - Kobieta zaczynała drżeć, wiec wprowadziłem ją do środka
- Była u mnie - Powiedziałem i kazałem ciotce usiąść - Ale, pokłóciliśmy się... - Westchnąłem ciężko przecierając dłonią kark
- O co? - Spytała zaniepokojona, nie wiedziałem co odpowiedzieć, po części chciałem powiedzieć prawdę, ale coś mi mówiło, że to nie odpowiedni moment
- Evie nie chce wyjść za Lucjana, bo ten zabronił jej się ze mną widywać i jest kilka innych powodów - Wytłumaczyłem zwięźle
- To na prawdę porządny chłopak! - Zaczęła ciotka, jakby chcąc mnie przekonać
- Rozumiem, ale z tego co mówiła mi Evie... - Kobieta nie dała mi kontynuować
- Nic o nim nie wiesz, nie mieszaj się w to! Mieszasz tylko tej dziewczynie w głowie, przez co niszczysz jej przyszłość - Wykrzyczała, a ja spojrzałem na ciotkę z niedowierzaniem. Zacisnąłem pięści i uśmiechnąłem się miło
- Rozumiem, na mnie już czas - Odwróciłem się i opuściłem dom, usłyszałem za sobą jedynie głośne trzaśnięcie drzwi. Miałem wrażenie, że to nie Evie, a ja doprowadzam kobietę do zgryzoty. Ale przynajmniej wylała na mnie wiadro zimnej wody i obudziła z bajki w której żyłem. Nie będę niszczyć jej życia, może rzeczywiście byłoby lepiej gdybym usunął się w cień? Jednak teraz muszę upewnić się, ze Evie nic nie jest. Ponownie zagłębiłem się w labirynt w poszukiwaniu kuzynki.
-Kilka dni później-


Wszedłem do środka i od razu było czuć zapach pomieszanych tanich perfum, już na korytarzu niektórzy mężczyźni zadowalali się swoimi partnerkami na noc. Zacząłem się rozglądać, gdy w pewnym momencie usłyszałem swoje imię
- Mobius jak miło cię znowu widzieć, dawno Cie tu nie było - Zaciągnęła się fajką grubsza kobieta
- Big Mama, wzajemnie, jak zawsze piękna - Uśmiechnąłem się zadziornie
- Zawsze lubiłam twoje komplementy, tak więc, czego szukasz? - Zapytała unosząc brwi - Pewnie jak zwykle jakiejś czarnowłosej, drobnej, ładnej dziewczyny, dzisiaj dostaliśmy nowy towar, może chciałbyś być pierwszy? - Oblizała wargi
- Jakbym śmiał odmówić? - Wzruszyłem ramionami
- Piętro wyżej, czwarte drzwi na lewo - Uśmiechnęła się, a ja przeszedłem obok - Miłej zabawy przystojniaku - Big mama wysłała mi całusa, a ja ruszyłem w stronę pokoju

<Evie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits