25 lipca 2017

Od Evie - Konkurs #3 "Porwanie"

W końcu wakacje, mogłam odpocząć od szkoły i wkurzających uczniów. Pierwszego dnia wolnego, wraz z chłopakiem poszliśmy do naszych znajomych, którzy codziennie zbierali się nad jeziorem, by pić oraz śmieszkować. Przywitali nas gorąco. W grupie 20 osób bardzo szybko odnalazłam swoich kumpli. Usiedliśmy i rozmawialiśmy. Po godzinie mój kolega zaproponował, że pójdzie po alko i kto chciałby mu pomóc nieść to wszystko. Razem z moim chłopakiem zgodziliśmy się mu ponieść zakupy. Nie zdziwiło nas to, że było tego od chuja. Oboje kupiliśmy tylko po jednej puszce piwa. Gdy tylko wyszłam ze sklepu, miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Jednak nikogo podejrzanego nie widziałam wokół siebie. Pewnie coś mi się znowu popierdoliło. Wróciliśmy do naszej grupki. Wszyscy rzucili się na alkohol jak głodne lwy na swoją ofiarę. Otworzyliśmy nasze butelki lub puszki. Nagle usłyszałam jakiś szelest dochodzących zza krzaków. Odwróciłam się zaskoczona i zaniepokojona. Podeszłam niepewnie do krzaków, by zobaczyć co to jest. Gapiłam się w nie przez 5 minut. W końcu gdy stwierdziłam, że tam nic nie ma, więc wróciłam do grupy. Chwyciłam swoje picie i wzięłam kilka łyków. Wszystko było spoko do czasu, kiedy wypiłam cały cydr. Zaczęło mi się kręcić w głowie i w końcu zemdlałam.
~ Jakiś czas później ~
Otworzyłam oczy i jedyne co zobaczyłam to słabe światło żarówki. Zobaczyłam dwa stare rowery, które należały do mojego brata. Skapnęłam się, że jestem w swojej piwnicy, której się od zawsze panicznie bałam. Chciałam wstać, ale zorientowałam się, że miałam związane nadgarstki i kostki.
- Co jest? - zaczęłam się rozglądać po piwnicy. Przede mną pojawiła się zakapturzona kobieta. Wyglądała jak asasyn.
- Evie? - uniosłam jedną brew.
- Nie wkurwiaj mnie - warknęła.
- Co tym razem? - przewróciłam oczami.
- Masz bardzo łatwo przekupnych przyjaciół... - zaczęła czarnowłosa.
- Eh wiem o tym - westchnęłam cicho.
- A teraz do rzeczy... - spojrzała na mnie wzrokiem mordercy. - Dlaczego spowodowałaś, że jestem w ciąży z Lucjanem, którego wykreowałaś na jakiegoś chuja z ładną buźką?! - wrzasnęła na mnie z delikatnym rumieńcem.
- Evie, zrozum to było potrzebne ze względu na fabułę - spuściłam wzrok, który wbiłam w podłogę - Przepraszam - dodałam smutnym głosem.
- A teraz to przepraszasz?! - warknęła bardzo, ale to w chuj bardzo niezadowolona. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam... Mobiusa?! Z wrażenia pisnęłam ze szczęścia. Był przystojniejszy niż na obrazkach.
- M...M...Mobius? - spojrzałam na niego z fascynacją.
- Nie spodziewałbym się, że twórca Evie, będzie tak samo reagować, albo i mocniej na mój widok... - pokręcił głową i zaśmiał się cicho pod nosem.
- Masz to cofnąć! - wrzasnęła Evie.
- Evie... - podszedł do niej Mobius - Jak twoja twórczyni powiedziała, to wszystko jest na potrzebę fabuły - dodał. W życiu bym się nie spodziewała, że on stanie w mojej obronie.
- Też mam ciebie zabić? - syknęła.
- Przepraszam za nią - westchnął głośno mężczyzna. Podszedł do kobiety i pogłaskał ją po głowie. - Wracamy i to bez dyskusji - powiedział poważnie Bisu i rzeczywiście to zrobili. Zniknęli mi przed oczami. Eh... Został jeszcze tylko jeden problem. Jak ja mam się teraz uwolnić?! Z wrażenia zapomniałam poprosić jednego z nich o to by mnie rozwiązał. Poruszyłam się delikatnie i nagle lina się sama z siebie rozwiązała. Uniosłam jedną brew, zastanawiając się co się właśnie odjebało. Przecież przed chwilą nie mogłam się ruszać a teraz? Bez problemu się uwolniłam. Czyżby strach spowodował tą całą iluzję? A chuj wie, ważne że jestem już wolna...
~ Oj Evie, będziesz teraz miała przejebane ~ zaśmiałam się w myślach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits