Chłopak wędrował sobie samotnie po ulicach Nowego Yorku. Przyglądał się szybującym po niebie ptakom i zaczął rozmyślać. Kuźwa, ile to już czasu się nie widzieli? Cztery miesiące? Anubis miał jednak wrażenie, że minęły całe lata. On nigdy by o niej nie zapomniał. Nawet wojna i zmiana czasu nie wpłynęła na niego. Została mu jedynie tęsknota za ukochaną osobą.
Nagle, nie wiadomo kiedy, chłopak dostrzegł postać. Kobieta, ubrana jak zawodowy zabójca, chodziła sobie po ulicach. Zdecydowanie jej strój nie pasował do typowego mieszkańca ogromnej metropolii. Zaciekawiony chłopak postanowił ją śledzić. Może pochodziła z Delty? Prawdopodobnie - tak. Może planowała kolejną zabawę z ludźmi?
Kobieta zdała sobie sprawę z tego, że ktoś za nią idzie. Przyśpieszyła kroku. Chłopak również. Nie zamierzał jej tak łatwo odpuścić. Kobieta w końcu się odwróciła. Rozpoznała szpiegującego ją członka Watahy Karmazynowej Nocy. Czyżby był to członek watahy, do której chłopak należał?
Nieznajoma nagle znalazła się na dachu pobliskiego budynku. Chłopak zdezorientowany wpatrywał się w nią. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Była jak w transie, co nastolatek postanowił wykorzystać. Złapał wiadro wody i wspiął się na dach, po czym oblał kobietę. Dopiero w świetle księżyca rozpoznał jej twarz.
- M-moon? - pisnął i cofnął się o parę kroków.
Niestety był to jego błąd, gdyż poślizgnął się i pewnie do tej pory leżałby na składaku Vipera, gdyby nie szybka interwencja jego przyjaciółki, która złapała chłopaka za rękę. Znowu ich spojrzenia się skrzyżowały.
- Tym.. razem.. masz.. przesrane! - warknął chłopak.
<Moon? Wybacz za.. no.. wiesz ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!