Pożegnałam szybko mojego znajomego, po czym zwróciłam całą
moją uwagę na nowo przybyłej.
-Rubin powiadasz.. Poza tym, przepraszam, bardzo, ale jakie my? - zapytałam.
-Darkness kazał mi wyruszyć z tobą.
-No cóż... Mogłam się po nim spodziewać takiej nieufności - zważyłam w
dłoni sakiewkę z treflami, które wręczyła mi...
-Właśnie. Jak się nazywasz? - zapytałam.
-Tyksona.
-A więc, Tyksono. Wiedz, że nie za bardzo lubię podróżować z innymi.
Jednak domyślam się, że twój pan będzie bardzo nalegał w tej kwestii,
dlatego też.... Będziemy musiały się nawzajem znieść. Kto wie, może nie
zniesiemy całego Imperium z map Delty? W każdym razie - wznowiłam po chwili
milczenia, chowając sakiewkę do kieszeni, bardzo usatysfakcjonowana jej
ciężkością - Lepiej stąd chodźmy. To miejsce nie jest dobre na omawianie
interesów... tego typu. - uśmiechnęłam się, na wpół ironicznie na wpół
przyjaźnie. Zostawiłam kilkanaście trefli na stoliku, po czym razem z
Tyksoną opuściłam karczmę. Nie ufałam jej, tak samo jak i jej panu, ale
przynajmniej na czas trwania misji musiałam się przemóc. Czułam, że przede
mną było co najmniej kilka interesujących dni. A za taką zapłatę, była to
jeszcze bardziej korzystna oferta.
-Musisz mi powiedzieć coś więcej - rzuciłam w stronę Tyksony, gdy już
minęłyśmy obszar, w którym ściany miały uszy i oczy. - Wiesz gdzie
dokładnie jest? Jak wygląda? Czy ma jakieś magiczne właściwości?
Przynajmniej te rzeczy muszę wiedzieć. Po prostu opisz ten przedmiot najlepiej
jak potrafisz, to niezwykle ułatwi mi, znaczy się nam, pracę.
-...
(Tyksu? Ja też krótko na początek, bo nie wiem za wiele i nie ogarniam
jeszcze za bardzo twojej postaci ;D)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!