30 kwietnia 2017

Od Feliksa "Quest 3"

Obserwował go z wielkim skupieniem. Jak wgryzał ząbki w pożywienie, którego z związku z tym, z każdą następną chwilą ubywało. Nie wytrzymał, musiał to zrobić, teraz! Skoczył wysoko w górę, przez co z za krzaka wyłonił się średniej wielkości, szary wilk. Zanim mały zajączek zdążył zareagować, ten otworzył już paszczę i wbił kły w jego ciałko, rozszarpując je chwilę później. Usłyszał głośny pisk zwierzaka, który urwał się wraz z jego śmiercią. Wypluł zająca całego we krwi, od której lepiła mu się sierść, a następnie pochylił obok niego łeb i złapał w zęby niedokończoną marchewkę. Zaczął ją jeść, przy czym mlaskał jak to robią dzikie zwierzęta. Ale to było za mało.. Warzywo w mały sposób zaspokoiło głód wilka, więc ze względu na swój prawie wegetarianizm musiał pokusić się i na swoją zdobycz w postaci niewinnego zająca. Także w nim zatopił swoje kły, ale nie zdążył wziąć nawet jednego kęsa. Coś mu przeszkodziło. Coś odepchnęło go kilka metrów w bok. Szybko zmienił swą postać w człowieka i uniósł głowę by zobaczyć napastnika. Otworzył szerzej oczy i podniósł do góry ręce by się obronić, gdy w jego stronę skoczył smok. Raczej ogromne smoczątko wielkości jego samego. Mały potwór trafił zębiskami w rękę Feliksa i mimo, że był on jeszcze młodym osobnikiem, to strasznie go to bolało. Maluch najwyraźniej zaangażował się w tę czynność bardzo, gdyż po krótkim czasie udało mu się dogryźć dość głęboko, by brunetowi zaczęła powoli lecieć krew ze świeżej rany, która z chwili na chwilę piekła coraz mocniej. Chłopak skrzywił się. Przecież to jeszcze dziecko, nie mogło być tak groźne. Więc Feliks musiał myśleć. Co by rozproszyło małego? Jak się go pozbyć? Zaczął się rozglądać gdzieś w dali, a po pewnym momencie dostrzegł coś interesującego. Ze strony, z której zaatakowała bestyjka zobaczył o wiele większą bestie. Matka małego stworka, które z pewnością chciało się popisać przed rodzicielką jakąś dużą zdobyczą. Jednak ona była odwrócona do nich tyłem, nie zwracała na nich aktualnie uwagi. Za to kiedy w którymś momencie z kieszeni bruneta wypadło małe drewienko, smoczątko jakby przestało się nim interesować. Wyjął powoli zęby z ciała chłopaka na co ten syknął z bólu i złapał ostrożnie rane drugą dłonią. Drewniana figurka wylądowała w pewnym momencie w pysku potworka, który zaczął używać jej jak gryzaka.

-Hej! Zos-staw..!

Zająkał się niekontrolowanie i podniósł gwałtonie głowę. Gdy stwór nie zwracał już na niego uwagi, tylko odwrócił sie do niego tyłem i poszedł w stronę matki, Feliks wstał szybko, chwiejąc się. Ranną rękę trzymał ugiętą przy klatce piersiowej, drugą zaś wyciągnął w stronę zwierzaka gdy podszedł do niego kilka kroków. Chciał go w jakiś sposób zatrzymać, zawrócić. Figurka od "siostry" nie mogła przepaść w taki sposób, chciał ją odratować. Jego zwierzęcy instynkt kazał mu zaatakować. Zrobił to. Skoczył, mimo bólu, przed siebie, upadając na smoczysko przed sobą. W sumie nie wiedział co ma zrobić, nie chciał stracić jedynej pamiątki po rodzinie. Pod wpływem chwili wsunął rękę między zębami potwora, do jego paszczy. Ten myślał pewnie, że to jakaś zabawa, ale dla niego było to bardzo ważne, zbyt ważne. Złapał mokry od śliny stwora kawałek drewna. Mały wbijał kły jak na młodego bardzo uporczywie, więc wyrwanie figurki nie było takim prostym zadaniem. A i trzeba było zachować odpowiednią ciszę, by przypadkiem mama smok nie odwróciła się, i nie zaatakowała biednego Feliksa, który siłował sie z jego dzieckiem. Szans na wygraną w tej walce nie miał praktycznie w ogóle, jednak mimo to sie nie poddawał. Ranną ręką dodatkowo zaczął odpychać łeb zwierzęcia, co spowodowało ponowny ból tej kończyny, ale to się nie liczyło. Ważne było.. Drewno. I wtedy gdy myślał, że już smok odpuścił, dał za wygraną, tak naprawdę usiadł, tak po prostu. Siedział przed brunetem patrząc się na niego, aż w pewnym momencie zrobił coś dla chłopaka nieoczekiwanego. Maluch otworzył szeroko pysk i skierował go ku górze, a kilka sekund później wydał z siebie donośny okrzyk rozpaczy, na tyle głośny jak na małego, by zdenerwowana rodzicielka zaczęła się martwić. Odwróciła się w błyskawicznym tempie i ze wściekłością w jej zwierzęcych oczach podleciała do człowieczka. Feliks miał już w dłoni to na czym tak bardzo mu zależało, teraz chciał tylko uciec. Młody przedstawiciel gatunku uspokoił sie już i jakby popatrzył zwycięsko na chłopaka, jakby to wszystko było planem, zemstą za zabranie zdobyczy. Matka zgarnęła małego za siebie chroniąc go, jednak Feliks nie miał wcale złych zamiarów. Siedział z głową uniesioną ku górze w osłupieniu. Nigdy by nie pomyślał, że napotka się na rozwścieczonego smoka, chroniącego własne dziecko. Życie była zaskakujące. Tak więc i brunet gdy zaczął już normalniej funkcjonować, myśleć "tu i teraz", przemienił szybko swą formę w małego, szarego króliczka. W tej posturze mógł spokojnie zawrócić się i ukryć w lesie, co również uczynił. Głębiej, między ciemnymi drzewami ponownie mógł spokojnie chodzić jako człowiek. Mimo przyspieszonego oddechu i mocnego bicia serca czuł, że w jakiś sposób wygrał. Spojrzał na uszkodzoną, drewnianą figurkę i uśmiechnął sie do niej lekko. Właśnie uratował Annie przed ponowną śmiercią, przynajmniej on to tak odczuwał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits