15 marca 2017

Od Darknessa [Quest 31]

Kilka lat wcześniej..
  Tak naprawdę nie pamiętam, co się stało. Cień, uderzenie, krzyk i..właściwie, to byłoby na koniec. Umarłem. W dodatku tak żałośnie. Poprzez wypadek samochodowy. Otworzyłem oczy i zdałem sobie sprawę, że leżę nie w niebie, a na ziemi. W każdym razie znając moje całe życie Bóg nie będzie na tyle łaskawy, żeby mnie oszczędzić.
 Chciałbym wrócić do ciała, jednak czy to możliwe? Słyszałem o wielu takich przypadkach, jednak po powrocie umarli zazwyczaj pragną wrócić do zaświatów. Właśnie, czy czyściec znowu pozostanie bez opieki? Czy zajmie się nim może mój stary znajomy? Nie! Do cholery, nie mogę na to pozwolić!
 Obejrzałem się. Ludzie rzucili się jak jeden mąż w stronę samochodu, próbując odratować moich potomków. Podszedłem do auta i spojrzałem przez szybę. Chciałem jej dotknąć, jednak ręka przelazła na wylot. Musiałem dać sobie spokój i..odejść. Zostawić ich z nadzieją, że dadzą sobie radę, a jak nie, to będę ich pilnował, nawet jeżeli będę musiał ukrywać się przed serafinami.
 Usłyszałem trzepot skrzydeł. Odwróciłem się i spojrzałem prosto w parę niebieskich oczu. Uśmiechnąłem się złośliwie.
- Wyglądasz jak zwykle pedalsko, mój kochany. - skrzywiłem się. - Niech wasz Pan zainwestuje w nowe ubrania i zakaże wam się perfumować.
 Anioł nie zwrócił jednak uwagi na moją chamską uwagę. Wyciągnął miecz i powiedział:
- W imię Ojca, każę ci odejść do podziemi, gdzie osądzi cię Pan.
 Spojrzałem głęboko w jego oczy i uśmiechnąłem się szarmancko.
- Więc mnie złap.
 Po chwili dosłownie rozpłynąłem się w powietrzu. Dzięki niech będą Niemu, że po śmierci jednak nie straciłem swoich mocy. Wykombinować, jak wrócić do życia.. Trudne zadanie, jednak nie niemożliwe. Tam, gdzie diabeł nie śpi.. Właśnie, czyli jednak trzeba dać się złapać.
 Znalazłem się w pobliżu szpitala. Zobaczyć ich. Chciałem zobaczyć ich być może ostatni raz. Znalazłem się w sali. Gwardia jednak już tam na mnie czekała. Kurwa..
- To chociaż dajcie mi do cholery zobaczyć się z nimi!
Anioły jednak nie posłuchały. Jeden z nich wyciągnął rękę w moją stronę, i po chwili zapadła ciemność. (...)
 Kiedy otworzyłem oczy, stałem przed obliczem Lucyfera. Chłopak, z pozoru szesnastolatek, uśmiechał się złowrogo w moją stronę.
- Wilkobójca. Nie spodziewałem się ciebie tutaj tak szybko. Możemy zaczynać tortury, czy musisz sie jeszcze mentalnie przygotować?
 Uśmiechnąłem się złowrogo. Przebywanie w tym królestwie jakby dodawało mi siły. Umarli. Tak, chyba właśnie odkryłem swój cel. Spojrzałem głęboko w oczy Lucyfera. Na przemian widziałem kostnicę i jego tron.
 Szatan spojrzał na mnie z niemałym zdziwieniem. Uśmiechnąłem się złowrogo i wypowiedziałem zaklęcie. Zamknąłem oczy, a kiedy ponownie je otworzyłem, znajdowałem się w szpitalu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits