Jakim ja jestem idiotą...
Że też moich podejrzeń nie wzbudził tajemniczy gościu, pojawiający się
jakby znikąd w salonie i pytający o dziewczynkę. Jak mogłem przeoczyć
także dziwne zachowanie Enuri, kiedy się ze mną żegnała? Gdybym miał
choć trochę oleju w głowie na pewno nie pozwoliłbym jej odejść z tym
ubranym na czarno, podejrzanie wyglądającym typem. I kolejny dowód na
to, że jestem skończonym kretynem. Na nic zdały się próby późniejszego
odnalezienia dziewczynki. Wyglądało to tak, jakby zapadła się pod
ziemię. I być może jest to w pewnym sensie prawda.
Kiedy w końcu skontaktowałem się z Viperem, byłem już na skraju
załamania nerwowego. Nie potrafiłem usiedzieć w miejscu, a oczekiwanie
na chłopaka zdawało się nie trwać 5 czy 10 minut, a wieczność. Jednak
nawet w chwili, gdy wszedł do lokalu, przejmujące nerwowe napięcie nie
chciało mnie opuścić. I pomyśleć, że gdybym tamtego poranka nie poszedł
do marketu po te perfidne zakupy oraz gdyby nie odezwał się we mnie ten
starszy, nadopiekuńczy braciszek, siedziałbym sobie teraz spokojnie w
mieszkaniu na piętrze i oglądał jakieś kiczowate seriale typu "Śmierć na
1000 sposobów". Chociaż nie, on nie jest taki zły. Dobra, koniec tego
gdybania. I chociaż nie uśmiecha mi się po raz drugi odwiedzać już
Delty, w pewnym sensie jestem odpowiedzialny za tą dziewczynkę.
- A wiesz chociaż, od czego zacząć? - zapytałem chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie.
Ten zacisnął mocniej szczęki, rozglądając się dookoła - zupełnie, jakby
gdzieś w lokalu znajdowała się odpowiedź na to pytanie. Następnie
westchnął głęboko i przetarł twarz dłonią, w końcu odpowiadając:
- Znam kilka miejsc, w których mogła się ukryć. Sprawdzenie ich
wszystkich nie zajmie więcej niż 2 dni, a wątpię, by ukryła się w innych
częściach Spatium.
Otworzyłem szerzej oczy ze zdumienia. Dwa dni?!
- Do tego czasu zdąży się przenieść co najmniej trzy razy. To będzie jak szukanie igły w stogu siana. - Zauważyłem.
- A masz jakiś lepszy pomysł? - odpowiedź nadeszła niemal natychmiast.
Tym razem to ja rozejrzałem się dookoła, drapiąc nerwowo po karku. W
myślach wciąż analizowałem wszystkie szczegóły, szukając jakichkolwiek
śladów, które mogłyby doprowadzić do Enuri. Sprawdziłem jednak wszystkie
miejsca w mieście: od placu zabaw na szpitalnych izbach przyjęć
skończywszy. I z każdą wiadomością, że nigdzie nie widzieli takowego
dziecka, coraz bardziej chciałem przywalić sobie w twarz za ten swój nie
ogar w chwili, gdy dziewczynka opuszczała salon z nieznanym facetem.
Pamiętam każdy szczegół z tamtego dnia. I jeśli zastanowić się nad tym
dłużej, ona z pewnością wiedziała, co miało nadejść. Nie była zupełnie
zaskoczona tym, że ktoś po nią przyszedł. Do myślenia daje także fakt,
że zdążyła napisać list do Vipera, a nawet ozdobić go jedynie dla niej
zrozumianymi rysunkami. Rysunki...
Jak otumaniony sięgnąłem do kieszeni, w której ukryta była jedna z
ostatnich prac wykonanych przez dziewczynkę. Sam nie wiem, po co ją
zabrałem. Była to rekcja odruchowa, kiedy tylko zdałem sobie sprawę z
tego, na co pozwoliłem. Zabrałem wtedy ze sobą prawie tylko i wyłącznie
tą kartkę, po czym poszedłem jej szukać. Od tamtej pory nosiłem ją
niemal wszędzie, przez co rogi były już pozaginane, a sam papier
przecinały równoległe kreski będące skutkiem ciągłego zginania i
rozprostowywania obrazku. Mimo to po raz kolejny rozłożyłem rysunek
Enuri, kładąc go na blacie i przyglądając uważnie, zupełnie jakby za tym
zwykłym zbiorem linii i punktów kryło się jakieś głębsze znaczenie, dla
mnie niestety niedostrzegalne. W przeciwieństwie do chłopaka siedzącego
naprzeciwko mnie. Ten pochylił się nad kartką, a w jego oczach błysnęła
iskierka... rozpoznania?
- Ona to narysowała? - zapytał.
Nim zdążyłem się powstrzymać, spojrzałem na niego z politowaniem
wymalowanym na twarzy, zupełnie jakbym chciał powiedzieć "nie, Kubuś
Puchatek". Na szczęście nie wypowiedziałem tego na głos.
- Tak i co z tego? Przecież to zwykły obrazek kilkunastoletniej dziewczynki, nie ma w nim nic ciek...
Nim jednak zdążyłem dokończyć, chłopak przerwał mi wpół słowa.
- Znam to miejsce. - Powiedział.
Jeśli wcześniej uważałem się za kretyna, teraz chyba zabrakło skali,
żeby opisać moją bezmózgowość. Przez kilka dni szukałem dziewczynki,
chociaż wskazówkę dotyczącą miejsca jej pobytu miałem tuż pod nosem.
Imbecyl do sześcianu.
<Enuri? Viper? Dzięki za pomysł Enu, przynajmniej nie wyszła kompletna kaplica>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!