Od Aarona C.D Alishy

Aaron przeszedł parę krok z dziewczyną, docierając do końca jaskini.
- Mam dość noszenia kogokolwiek na prawo i lewo. Dodatkowo na karku siedzą mi WBI. - warknął, rzucając ją na ziemię. - Rena... - mruknął sam do siebie cichym głosem. - Jej też miałem dość.
Chłopak osunął się powoli na ziemię, ciężko oddychając. Wilczyca uśmiechnęła się blado.
- Za dużo wysiłku... Możesz uciekać. - mruknął, przygrywając wargę.
Chłopak starał się jak najbardziej unikać towarzyszący mu b. Za nic nie potrafił wyjąć kuli z ciała, przez co ciało nie mogło się zregenerować. Przycisnął rękę do żebra, a zauważając że wściekła wadera wpatruje się w jego ze złością zapytał
- Jeżeli zamierasz tu stać i się na mnie gapić, mogłabyś chociaż trochę mi pom. Wierzę w umiejętności kobiecych rąk. Mam też nadzieję, że nie zemdlejesz od widoku krwi. - powiedział szybkim, niezwięzłym głosem. - Oczywiście, jeżeli masz ochotę na takie zabiegi i zlitujesz się nad białowłosym młodzieńcem. - wyszczerzył kły w przerażającym uśmiechu.
- Dlaczego miałabym to robić? - zaśmiała się ponuro.
- Może... Zacznijmy prościej. Zostańmy przyjaciłi! Nie każde przyjaźnie muszą mieć wspaniały początek, nie? - odetchnął. - Serio, nie chcę działać na czas. Jak zemdleję będę mieć poważny problem.
Dziewczyna wybuchła śmiechem.
- Masz mnie za idiotkę?
- Może? - warknął, starając utrzymać rny oddech. - Przyjaźń zaczyna się od przedstawienia się... Ee... Aaron jestem.
- Alisha. - odpowiedziała. - Nie oznacza to początku znajomości.
- Więc w jaki spos mam to zrobić? - syknął, przechylając się na bok. - Widzę czarne kropeczki przed oczyma, to chyba zły znak.
Aaron zsunął się do pozycji leżącej i zamknął powieki.
- Dłużej nie dam rady. Moja regeneracja jest do bani... - powiedział, ciągle wdychając i wydychając powietrze. - Liczę na ciebie.
( heh, Alisha.. XD Pomożesz biednemu w potrzebie?)