11 marca 2017

Karty (Od Kida)

RETROSPEKCJA.
Urodziłem się jako następca tronu w królestwie Korin. Wszyscy wiązali ze mną niezliczone nadzieje. Chciałem spełnić ich życzenia, dlatego się starałem.
Zdobywałem wysokie wyniki, pocieszałem moich podwładnych. Sprawdzałem się w szermierce. Niczego mi nie brakowało, chciałem tak żyć.
Jednak zaczęła mnie denerwować kontrola rodziców. Rozumiem, że byłem ważny dla królestwa, ale szpiegostwo to przekraczanie granicy mojej prywatności.
To właśnie dlatego straciłem pierwszą osobę, z którą potrafiłem swobodnie porozmawiać. Anya, takie nosiła imię. Wtedy nie sądziłem, że była sierotą mieszkającą w biednej dzielnicy.
Rodzice twierdzili, że zadawała się ze mną wyłącznie dla korzyści materialnych.
Głupio mi, słuchała moich przechwaleń, zapewne cierpiała. Wysyłała fałszywe uśmiechy, a ja w nie wierzyłem. Wspominałem o szpiegostwie, moi rodzice wysłali kogoś, żeby nas wydać.
To niesprawiedliwe, dostałem jedynie szlaban, a na niej odbyła się egzekucja. Dowiedziałem się o tym dość późno. Wcześniej była szantażowana przez moich podopiecznych i powiedziała mi w twarz, że mnie nienawidzi. Nigdy od nikogo nie usłyszałem złego słowa, to miała być nauczka. Rodzice, żeby uleczyć rany jakie powstały przez zniszczenie mojej przyjaźni, wpadli na ciekawy pomysł.
Zatrudnili młodą pokojówkę, której dodatkowo więcej płacili, tylko za to, że mogłem się jej zwierzać. Tym razem to ja byłem szpiegiem i dowiedziałem się o tym spisku.
Jako książę miałem prawo do własnego wyboru. Zgodnie z tradycją, musiałem poślubić księżniczkę na moje osiemnaste urodziny. Podczas próby, rozlałem czerwone wino na suknię jednej z kandydatek.
Przyrzekłem sobie, że nie poślubię żadnej księżniczki. Skończyło się aktywne życie, całe dnie spędzałem w łaźniach albo na tronie, gdzie wydawałem rozkazy. Każdy sługa dostawał dwa razy więcej pracy niż dotychczas. Robiłem na złość rodzicom, a oni jedynie milczeli. Nawet nie próbowali zwrócić uwagi. W pewnym momencie, poprosili o pomoc wychowawczą inne królestwo, które natychmiast przystało na tę propozycję. Mając sojusznika po stronie Korin, to prawie jak wygrana na loterii.
-Panie, jaki rozkaz? - zapytał służący.
-Futro, podoba mi się twoje futro - zaczął się bać.
-Oddam, tylko proszę…
-Z czego masz futro?
-Szopy, to futro z szopów - upadł na kolana.
-Zdobądź dla mnie - nigdy nie powinienem tego mówić.
TERAŹNIEJSZOŚĆ.
Stałem chwilę nieruchomo, ale szybko go rozpoznałem. To był Felix, śledził mnie.
-Nie mogłem spać - szukałem wymówki.
-Wieża ciebie interesuje, prawda? - domyślił się.
-Nie chciałem was okłamywać… - powoli się odwracałem.
-Przyjaźnisz się z tym czarnoksiężnikiem? Powinieneś wiedzieć, że ludzie do nas nie pasują.
-Nie zrozumiesz.
-Nawet nie wyobrażasz sobie, ilu bliskich nam zabrali - w jego oczach zobaczyłem nienawiść.
-Przepraszam, więcej nie będę was narażał - żałowałem, że zgodziłem się na jego propozycję schronu.
-Kida, naprawdę ci ufam. Od kiedy się spotkaliśmy, już wtedy wiedziałem, że nie mogę cię zostawić samego nawet na moment.
-Złamałem waszą zasadę, a ty wciąż mnie bronisz? - nie rozumiem takiego podejścia.
-Jesteś członkiem naszej rodziny, zawsze będę cię bronił - uśmiechnął się.
-Wiem co się stało z twoimi bliskimi - byłem winien tych okrucieństw.
-Nie chcę pamiętać o przeszłości - gdyby wiedział, to by nigdy mi nie wybaczył.
-Tak myślisz?
-Z niewiedzą jest mi dobrze - jakby czytał w myślach.
-Dziękuję - powstrzymywałem łzy.
-Zapomnijmy o tym, nie wydam cię. Powiedz lepiej, co cię sprowadza do tej wieży.
-Zawdzięczam wiele temu czarnoksiężnikowi, dlatego tutaj przyszedłem.
-Nie pójdziesz tam sam.
-Słucham?
-Pójdziesz ze mną.
Weszliśmy do środka, bo jako jedyny znałem hasło do jego komnaty. Wszystko było poukładane, jak to przystało na mojego mistrza, wieczny porządek. Zobaczyłem na krześle kapelusz z którym nigdy się nie rozstawał.
-Kida, nie płacz - pocieszał mnie Felix.
-Był dla mnie jak ojciec - wycierałem oczy.
-Musisz się z tym pogodzić.
-Czy ja już na zawsze zostanę szopem?
-Od zawsze nim byłeś.
Felix zmobilizował mnie do pozbycia się wspomnień, więc cała wieża stanęła w ogniu.
-Wracajmy, już pora.
-Masz rację - okazało się, że nikt nie wiedział o mojej ucieczce.
Następnego dnia, Felix zaprowadził mnie do sekretnego miejsca w naszej fortecy. Wszędzie było pełno stołów przy których siedziały szopy i grały w karty. To tam nauczyłem się grać. Przychodziłem codziennie po pracy, z początku tylko obserwowałem. Moja pierwsza potyczka zakończyła się porażką. Nie chciałem więcej grać, ale kiedy pojawiały się zwycięstwa, coraz bardziej mnie to pochłaniało. Karty pozwalały mi zapomnieć o czarnoksiężniku, którego planowałem pomścić. Raz w tygodniu był organizowany turniej. To była moja szansa, mogłem zabłysnąć.
-Nowy, na pewno chcesz się zgłosić?
-Chciałbym spróbować
-Grasz dopiero kilka dni, a na turnieju uczestniczą mistrzowie.
-Pozwólcie mi - byłem pewny swojej decyzji.
Turnieju nie przegrałem, ale również nie zająłem pierwszego miejsca. Moja determinacja zainteresowała pozostałe szopy.
-Zagraj ze mną - powiedział żeńskim głosem szop w kapturze.
-Neshi, miałaś tutaj nie przychodzić! - zawołał Bulmar.
-Neshi? - zapytałem.
-Chcę z nim zagrać - zdjęła kaptur. Wyglądała na odważną.
-Poczekaj na swoją kolej - odparł Bulmar.
-Dajcie mi zagrać z Ito! - uderzyła w stół i zapadła cisza.
-Przecież on zaginął - wszyscy spojrzeli na Kidę.
-To nie on, Neshi sobie coś ubzdurała. Nie słuchajcie jej - wtrącił Felix.

-Felix dobrze mówi, Ito nie potrafił tak dobrze grać w karty - dodał Balmur.
-On w ogóle coś potrafił? - zaśmiał się Garry.
Neshi nadal nie chciała zrezygnować i dostała pozwolenie na grę. Długo się zastanawiała, widać było, że posiada małe umiejętności.
-Poddajesz się? - zaczęła oszukiwać.
-Dyskwalifikacja! - nastąpił koniec gry.
-Ty… - podeszła.
-Ja? - spokojnie zapytałem.
-Jeszcze się spotkamy - puściła mnie i wyszła.

1 komentarz:

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits