[Przewiń do minuty 10 i zacznij czytać]
Niewinny klub. Niewinna zabawa. Niewinna zachcianka.
Zachcianka szczęścia. To tego cały czas mi i innym brakowało... chociaż
..... Czy tylko tego mi brakowało? Może czegoś bardziej doznaniowego.
Miłości? Może... w każdym razie ten moment w życiu miał zmienić je na
zawsze. Dlaczego? Dowiedzmy się...
Kiedy weszliśmy na parkiet dostałem w łeb butelką. Później drugą i trzecią. Tak po prostu. Padłem nieprzytomny na ziemię.
Kiedy
oprzytomniałem zobaczyłem jak jakiś gość dobiera się do mojej Tif. Nie
wiedziałem co robić.. w głowie szybko zacząłem układać plan.. przekupić
szybko grupkę dresów i razem z nimi im dokopać.. traciłem tym tylko
czas. Powinienem sobie dać radę sam ... czemu tak dałem się zaskoczyć?
Czy ja słabnę? Gdzie siła, która pozwoliła mi powalić Boskiego
Krakena... Gdzie spryt, który pozwolił mi wykraść arcykamień
krasnoludom?... Gdzie odwaga, która pozwalała stanąć mi samemu przeciw
armii przeciwników? ... Gdzie legendy o mnie? .... Gdzie.... gdzie
podziałem się ja? W głębi serca wiedziałem co chcę zrobić... czego
pragnę i to... co teraz zrobię.
Podniosłem
się. Rozejrzałem się wokoło. Ludzie tańczyli nie zwracając na nic
uwagi. Muzyka grała. Czułem jak to miejsce tętni energią życia. Zebrałem
w sobie energię. Jej nadwyżka zaczęła kształtować się w coś na wzów
węża oplatającego moje prawe ramię. Tak... wiedziałem, że byli tam
ludzie z Ziemi... o to mi chodziło. "Wąż" wokół mojej ręki zaczął
wibrować. Wypuściłem energię pod sufit. Ta zebrała się w tam w coś na
wzór grzmiącej chmury. Po chwili wybuchła wywołując pęknięcie na
suficie. Zatrzęsło całym klubem. Moją rękę dalej obwijał "wąż", do tego
stałem w pozycji walki i między rękami miałem kulę energii.... ludzie
patrzyli na mnie przerażeni. Nigdzie na Ziemi nie było tak cicho jak
tam. Nikt do okoła nie wiedział co robić. Patrzyli nerwowo po sobie.
Także ci przy Tif. Nawet Tif i Sekta byli zdziwieni. Znów poczułem
to.... to coś... tą potęgę... Miałrm do tego wrażenie jakbym był soraz
potężniejszy. Czułem jakby energia napływała do mnie z ich strachu i z
wywołanych zniszczeń... Uderzyłem kulą w ziemię. Ludzie nerwowo się
poruszyli... nic nie wybuchło. Dopiero potem spod ziemii wystrzeliły
kolce nadziewając oprawców Tif... ludzie wpadli w panikę. Czułem się
niesamowicie. Chciałem więcej.
Wystrzeliłem
w sufit. Wyrwało to w nim porządną dziurę. Posiłkując się energią
wyskoczyłem przez nią na dach. Rozejrzałem się do okoła. Wielkie miasto.
Ogromne. Tylu ludzi... agh...
- Hej Tif! -
Krzyknąłem na dół. - Biorę urlop... mam nadzieję, że sobie poradzisz!!! -
Stanęłem na krawędzi budynku. Wiedziałem już czego mi brakowało. Mam
teraz cel. Będę najpotężniejszy. Ze wszystkich. Wszystkich istniejących
ludzi. Nikt mi nie przeszkodzi. Zdobędę prawdziwą potęgę... i wiem już
jak to zrobić. Najwyraźniej otrzymałem Dar Chaosu..... Od teraz... mogę
wszystko. Znów napiszą o mnie legendy... ale o Razie??? Nie.. musi być
coś bardziej chwytliwego... i alegorycznego... wiem... Feniks.... tak
samo jak on, odrodzę się z popiołów samego siebie.
Tak więc... nadchodzi czas Feniksa...
( Mam nadzieję, że się podobało... może dzięki temu odzyskam wenę na Raza)
Razowi odbiło :V
OdpowiedzUsuń