25 grudnia 2016

Od Darknesa "Walka z Doctorem"

 Czasem wystarczy tylko zamknąć oczy i chociaż na chwilę się wyciszyć. Zacisnąć zęby i zdusić w sobie gniew. Czy to działa? Nie zawsze. W tym przypadku wcale tak nie było. 
 Nawiedzony dom, pełen stęchlizny, a na podłodze walające się różne przedmioty. Otworzyłem oczy i jeszcze raz dokładnie przyjrzałem się walającym przedmiotom. Nogą rozbiłem kolejną wazę. Byłem za bardzo poirytowany. I ta maska, którą trzymałem w ręce. Jak ja się tu znalazłem? 
 Byłem w pokoju z tymi dwiema laskami, które mnie porwały. Porwały? Nieeeee! Wmawiałem sobie, że chciały mnie zachęcić na seks grupowy, ale ja im odmówiłem, więc przywiązały do krzesła i zaczęły mi robić dobrze. Tylko ten cholerny reflektor... 
 Obok mnie stanęła postać w masce, trzymająca w dłoni coś na kształt berła. Spojrzałem na nią i westchnąłem ciężko. Spodziewałem się zobaczyć znajomy ryj, co świadczyłoby o tym, że jeszcze nie zwariowałem (chociaż stało się to już dawno temu). 
 Nieznajomy podszedł do mnie i obejrzał dokładnie z każdej strony. Nie miałem pojęcia, czemu tak bardzo się mną zaciekawił. 
 - Przybyszu, musisz być bardzo zmęczony, widzę po twoich oczach. - powiedział ciepłym głosem w moją stronę. - Choć. Odpocznij. Dam ci coś do picia.
 Czemu prawie każdy, kto mnie widzi po raz pierwszy i nie zna moich mocy, uważa, że jestem wykończony, osłabiony, lub zostałem napadnięty? Czy moja cera wygląda aż tak źle? Zna ktoś jakąś dobrą kosmetyczkę? 
 - A mogę odmówić? Chyba, że waćpan ma alkohol. - zatarłem ręce na samą myśl o dobrym whisky. 
 Mężczyzna skinął głową i uśmiechnął się szeroko w moją stronę, co mnie rozluźniło. Chociaż nie oznaczało to, że nie przestawałem być czujny. Musiałem go obserwować. A tym bardziej alkohol, który mi poda. A gdyby dosypałby mi pigułek gwałtu? Już widzę te nagłówki w gazetach "Wielki władca podziemi - Darkness - został zgwałcony przez nijakiego Doctora Aconitum'a". Lekarz... Nienawidziłem lekarzy, choć sam byłem chirurgiem w watasze. I patologiem w pobliskim szpitalu. 
 Mężczyzna zaprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia, a po chwili zamknął za sobą drzwi i podał mi do ręki kieliszek ze szkarłatną substancją. Sam również wziął do ręki owy kieliszek. Postanowiłem się zabawić w Sherlock'a Holmes'a i zabrałem doktorkowi "miksturkę".
 - Jedna z nich to trucizna. - schowałem ręce z kieliszkami za plecy i zacząłem mieszać, jak w typowym losowaniu. - Prawa, czy lewa? 
 Mężczyzna wyglądał na poirytowanego, jednak w końcu wybrał. Dałem mu do ręki winko i wypiłem zawartość swojego. Żaden z nas nie padł trupem. 
 - Surowica. - warknąłem i spojrzałem na mężczyznę. 
 Lekarz tylko się zaśmiał i już miał wyjść z pomieszczenia, kiedy z ziemi coś wyskoczyło. Żywy truposz zablokował nieznajomemu wyjście i zaczął się za nim uganiać. Lekarz biegł jak szalony, jednak w końcu zdołałem go zatrzymać. Użyłem szeptów. Nie trzeba było długo czekać, aby nieznajomy wyciągnął jeszcze jedną truciznę. Wypił ją do dna i zaczął się tarzać po podłodze, skowycząc z bólu. Wkrótce padł, a ja czułem, jak moje gardło płonie. Musiałem poszukać odtrutki. 
 Lekarz na szczęście miał ją przy sobie. Dostrzegłam ją i szybko wypiłem. Potem nastała ciemność i znowu byłem przywiązany do krzesła.. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!

Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits