Czasem wystarczy tylko zamknąć oczy i chociaż na chwilę się wyciszyć. Zacisnąć zęby i zdusić w sobie gniew. Czy to działa? Nie zawsze. W tym przypadku wcale tak nie było.
Nawiedzony dom, pełen stęchlizny, a na podłodze walające się różne przedmioty. Otworzyłem oczy i jeszcze raz dokładnie przyjrzałem się walającym przedmiotom. Nogą rozbiłem kolejną wazę. Byłem za bardzo poirytowany. I ta maska, którą trzymałem w ręce. Jak ja się tu znalazłem?
Byłem w pokoju z tymi dwiema laskami, które mnie porwały. Porwały? Nieeeee! Wmawiałem sobie, że chciały mnie zachęcić na seks grupowy, ale ja im odmówiłem, więc przywiązały do krzesła i zaczęły mi robić dobrze. Tylko ten cholerny reflektor...
Obok mnie stanęła postać w masce, trzymająca w dłoni coś na kształt berła. Spojrzałem na nią i westchnąłem ciężko. Spodziewałem się zobaczyć znajomy ryj, co świadczyłoby o tym, że jeszcze nie zwariowałem (chociaż stało się to już dawno temu).
Nieznajomy podszedł do mnie i obejrzał dokładnie z każdej strony. Nie miałem pojęcia, czemu tak bardzo się mną zaciekawił.
- Przybyszu, musisz być bardzo zmęczony, widzę po twoich oczach. - powiedział ciepłym głosem w moją stronę. - Choć. Odpocznij. Dam ci coś do picia.
Czemu prawie każdy, kto mnie widzi po raz pierwszy i nie zna moich mocy, uważa, że jestem wykończony, osłabiony, lub zostałem napadnięty? Czy moja cera wygląda aż tak źle? Zna ktoś jakąś dobrą kosmetyczkę?
- A mogę odmówić? Chyba, że waćpan ma alkohol. - zatarłem ręce na samą myśl o dobrym whisky.
Mężczyzna skinął głową i uśmiechnął się szeroko w moją stronę, co mnie rozluźniło. Chociaż nie oznaczało to, że nie przestawałem być czujny. Musiałem go obserwować. A tym bardziej alkohol, który mi poda. A gdyby dosypałby mi pigułek gwałtu? Już widzę te nagłówki w gazetach "Wielki władca podziemi - Darkness - został zgwałcony przez nijakiego Doctora Aconitum'a". Lekarz... Nienawidziłem lekarzy, choć sam byłem chirurgiem w watasze. I patologiem w pobliskim szpitalu.
Mężczyzna zaprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia, a po chwili zamknął za sobą drzwi i podał mi do ręki kieliszek ze szkarłatną substancją. Sam również wziął do ręki owy kieliszek. Postanowiłem się zabawić w Sherlock'a Holmes'a i zabrałem doktorkowi "miksturkę".
- Jedna z nich to trucizna. - schowałem ręce z kieliszkami za plecy i zacząłem mieszać, jak w typowym losowaniu. - Prawa, czy lewa?
Mężczyzna wyglądał na poirytowanego, jednak w końcu wybrał. Dałem mu do ręki winko i wypiłem zawartość swojego. Żaden z nas nie padł trupem.
- Surowica. - warknąłem i spojrzałem na mężczyznę.
Lekarz tylko się zaśmiał i już miał wyjść z pomieszczenia, kiedy z ziemi coś wyskoczyło. Żywy truposz zablokował nieznajomemu wyjście i zaczął się za nim uganiać. Lekarz biegł jak szalony, jednak w końcu zdołałem go zatrzymać. Użyłem szeptów. Nie trzeba było długo czekać, aby nieznajomy wyciągnął jeszcze jedną truciznę. Wypił ją do dna i zaczął się tarzać po podłodze, skowycząc z bólu. Wkrótce padł, a ja czułem, jak moje gardło płonie. Musiałem poszukać odtrutki.
Lekarz na szczęście miał ją przy sobie. Dostrzegłam ją i szybko wypiłem. Potem nastała ciemność i znowu byłem przywiązany do krzesła..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wędrowcze, oto masz możliwość pozostawienia po sobie śladu! Proszę o podpisanie się nickiem na howrse/imieniem postaci na Divided Kingdom. Obraźliwe i anonimowe komentarze będą usuwane!