15 października 2016
Od. Vipera
Delikatnie otworzyłem oczy. Nie widziałem tunelu. Nie widziałem żadnego światła? Czy ja więc żyję, czy to wszystko było kłamstwem? A może jednak trafiłem do piekła, pomimo to, że poświęciłem życie dla siostry? Pewnie Darkness mnie tu zaciągnął. Jestem potępiony. Jednak, ku mojemu zdziwieniu, ujrzałem salę szpitalną. Leżałem na łóżku, podpięty do kardiomonitora, kroplówek i innych urządzeń. Oddychałem przez maseczkę. Było aż tak ze mną źle? Byłem jedynym pacjentem w tej sali. Z niewiadomego powodu nigdy nie lubiłem specjalnie tego określenia. Wolałem "Poszkodowany" lub "Ranny". Tych synonimów było w ciul dużo. Było mi niedobrze. Spojrzałem na ręce. Owinięte bandażami. Podejrzewam, że poparzone. Nie wiem, nie czułem bólu. Przynajmniej wiem, że mi ich nie odcięli Spojrzałem na nogi, również zabandażowane i również całe. Tors - zabandażowany. Ale nie był to typowy opatrunek na poparzenia. Raczej - pooperacyjny. W jednej kroplówce były leki, w drugiej krew. Zdjąłem sobie z twarzy maseczkę. Znowu oddychałem nierówno. Zakaszlałem. To było dziwne uczucie. Nałożyłem ją sobie z powrotem. Teraz miałem ochotę na dwie rzeczy: uciec, lub znowu pójść spać, aby lekarz nie zatruwał mi dupy. Lub pomodlić się, aby mnie nie wykastrowali podczas zabiegu. Mojej siostrze wycieli nerkę, a czego mnie pozbawili? Jeżeli całego narządu, to już mogę czuć się obojnakiem i popadnę w bezokolicznik, jak Zdrajca. I nie będzie TEN Viper tylko TO Viper. Mogę już spokojnie umierać. Ile spałem? Dzień? Dwa? Tydzień?
- Doktorze! Pacjent z czternastki odzyskał przytomność. - usłyszałem nagle głos pielęgniarki, dobiegający z korytarza.
Chodziło o mnie?
Brązowowłosa dziewczynka, ubrana w strój pielęgniarki, mająca na głowie czapkę, zupełnie nie pasującą do stroju, weszła do mojej sali. Niespodziewanie przytuliła mnie. W oczach miała łzy.
- Fire.. - powiedziałem zadziwiająco słabym głosem.
- Nic nie mów. Żyjesz i to jest teraz najważniejsze. Martwiłam się o ciebie. Tęskniłam.
"Ja też" - pomyślałem i również się do niej przytuliłem, najmocniej jak tylko mogłem.
Jednak, dla mnie to mogło być mocno, ale nie dla mojej towarzyszki. Fire po chwili odpuściła sobie te czułości i usiadła na moim łóżku, gładząc moje włosy. Do sali wszedł lekarz, a właściwie lekarka, która, na widok Fire niedbale ubranej w strój sanitariuszki, widocznie się zniesmaczyła. Kazała jej wyjść. Wiedziała, że nie jest ona moją opiekunką. "Musiałem odpoczywać". Ale ile?!
- Jak samopoczucie? - spytała pani doktor, widocznie w dobrym nastroju po wygnaniu Fire z mojej sali.
- Średnio.. - mruknąłem, a medyk skrzywił się lekko.
- Lepiej, żeby pan się nie przemęczał i regenerował siły. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, zostanie pan wypuszczony po dwóch-trzech tygodniach.
Jak wszystko dobrze pójdzie. A jak nie pójdzie, to pewnie zostanę na dłużej, niż miesiąc, zgadza się?! Nie zamierzałem tutaj aż tyle tkwić. Chociaż..jak mnie wypuszczą, to i tak zostanę wygnany z watahy. Chyba jednak miałem ochotę iść spać. Byle by ta lekarka nie zawracała mi dupy. Jeżeli czegoś mnie pozbawili - wolałem o tym nie wiedzieć.
Nagle do sali wpadł widocznie zdenerwowany mężczyzna, ubrany w lekarskie ciuchy. Powiedział coś kobiecie, a ta jak poparzona wypadła z mojego pokoju. Ktoś umierał. Byłem tego pewny. Zamknąłem oczy i znowu poszedłem spać. Kiedy otworzyłem oczy, byłem w o wiele lepszej formie. Owszem, ciśnienie miałem nadal..jakby niskie, ale już nie czułem się jak naćpany. Nade mną stała czyjaś postać. Wsadziła mi do ręki jakąś fiolkę z czerwonym płynem. "Wypij" - powiedziała, a ja wychlałem wszystko do dna. W jednej chwili poparzenia, jak i bandaże- zniknęły.
<Ktoś? Coś? Wybawco Viperowy?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szablon wykonała Fragonia na rzecz bloga Wataha Karmazynowej Nocy. || Credits
Rezerwuję ^^ / Kelley xd
OdpowiedzUsuńPostaram sie napisac dsisiaj a i w nieobecnosciach nqpisz u Tene i Amira ze bedzie glownie w weekendy
OdpowiedzUsuń